Potężna manifestacja tajemniczej konstrukcji z innego wymiaru - zarejestrowana na Video!

Kategorie: 

Źródło: popotopie.blogspot.com

Coś wielkiego i niesamowitego objawiło się na wysokości 10 kilometrów, zostało nagrane przez pasażera samolotu. Wyłania się zza chmur, jest gigantycznej wielkości. Przypomina jakąś tajemniczą konstrukcję, albo lądowisko pojazdu, lub jest pojazdem. Możliwych jest kilka wyjaśnień tego fenomenu. Jednym z nich jest prześwit tego czegoś z innego świata, albo innej czasoprzestrzeni.

 

Czasoprzestrzeń, w której żyjemy, ma cztery normalne wymiary (3 przestrzenne i czas). Jednak w teorii strun wewnętrzna spójność narzuca liczbę wymiarów 10 lub 26. Pozorny konflikt pomiędzy obserwacją i teorią zostaje rozwiązany, dzięki temu, że długości pozostałych wymiarów są bardzo małej wielkości (10 do minus -35 metra), zwanej długością Plancka, wobec tego ich nie dostrzegamy. Natomiast starożytne przekazy, w tym Biblia informują nas o innych światach, w tym duchowych.

Fizycy kwantowi, jak i okultyści, dopuszczają istnienie światów równoległych, co mogło by tłumaczyć to, co udało się zarejestrować na wysokości około 10 kilometrów, coś bardzo dziwnego i tajemniczego, a nawet przerażającego! To coś może być "wierzchołkiem jakiejś góry", który wyłonił się z innego świata, albo z innego czasu. Teorii co to jest może być więcej. Mogły to stworzyć UFO istoty, jako pokaz ich możliwości.

Zapraszamy do obejrzenia filmu, do zastanowienia się jak tajemniczy jest otaczający nas świat, a jest on skonstruowany, jest konstrukcją, co potwierdza bardzo wielu naukowców noblistów! Jak by tego było mało, katolicy wierzą, że Najświętsza Matka Boska Maryja Panna została wniebowzięta, co jest przedmiotem dogmatu Kościoła katolickiego, ogłoszonego przez papieża Piusa XII 1 listopada 1950 r. w konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus (Najszczodrobliwszy Bóg). Dogmat ten stwierdza, że po zakończeniu swojego ziemskiego życia Najświętsza Maryja Panna została z ciałem i duszą wzięta do Innego Wymiaru, do Nieba.

Gigantyczna konstrukcja z innego wymiaru na wysokości 10 kilometrów, manifestacja UFO inteligencji?!

https://youtu.be/Ii66Wvw0VYU?si=iIinmMVA7_Mqi2DA

Ocena: 

5
Średnio: 5 (3 votes)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Homo sapiens

Katolicy wierzą żę Maryja

Katolicy wierzą żę Maryja została wzięta (mitlakkahat), co jest dla sporej części ludzi szokiem, nawet część ufologów niezbyt się w tym oriętuje !!!

„Niepokalana Matka Boża zawsze dziewica Maryja, ukończywszy swoje ziemskie życie, została wzięta do chwały nieba z duszą i ciałem” – to fragment z Konstytucji Apostolskiej Munificentissimus Deus, ogłoszonej przez Piusa XII w 1950 roku. Na mocy tego orzeczenia Wniebowzięcie Maryi jest dogmatem Kościoła katolickiego. 15 sierpnia obchodzimy Uroczystość Wniebowzięcia Maryi.

Dlaczego to święto ustanowiono prawie po 2000 lat? Jak znaleziono świadków, którzy to widzieli? Po co je wprowadzono? Trzeba odróżnić samo święto wniebowzięcia (jedno z najbardziej starożytnych) od dogmatu ogłoszonego w 1950 r. Zacznijmy zatem od pewnego wstępu, a mianowicie od krótkiej refleksji o naturze dogmatów.

Można przyjąć, że współczesne znaczenie samego terminu dogmat zostało określone dopiero przez Sobór Watykański I: „Wiarą boską i katolicką należy wierzyć w to wszystko, co jest zawarte w słowie Bożym spisanym lub przekazanym Tradycją i przez Kościół jest podawane do wierzenia jako przez Boga objawione, czy to w uroczystym orzeczeniu, czy to w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu”. W. Kasper zauważa, że powyższą definicję trudno uznać, pomimo jej ważności, za teologicznie wyczerpującą, jak to zdają się powszechnie sugerować podręczniki teologii systematycznej. Rozumienie dogmatu przyjęte po Sobór Watykański I wiąże się z niebezpieczeństwem prób statycznego ujęcia rzeczywistości wiary w zdaniach odizolowanych od całości depozytu wiary. Stąd wielkie znaczenie starożytnego i szerszego pojęcia dogmatu. Wypowiedzi dogmatyczne (w sensie współczesnym) nie są bowiem tożsame z pierwotnym słowem objawionym, które pozostaje normą dla wszystkich formuł dogmatycznych. A zatem dogmat słusznie rozumiany jest jako definitywny, kiedy uznaje się, że odsyła on do Tajemnicy, które przez żadną wypowiedź dogmatyczną nie może być wyrażone w sposób całkowicie obiektywny. Katolickie pojęcie dogmatu nie musi więc być zamknięte w sobie, a wręcz przeciwnie, pozostaje wciąż otwarte na wolność ducha Ewangelii.

Co z tego wszystkiego wynika? Ano to, że każdy dogmat powinien być widziany w perspektywie drogi, w której „Duch Święty prowadzi nas do całej prawdy”. Nie znaczy to, że dogmaty z czasem przestają być ważne, ale to, że prawda, czyli w ostateczności Jezus Chrystus, przekracza wszelkie sformułowania. Z drugiej strony dogmat nie spada z nieba, ani nie jest jakimś wymysłem Papieża, ale stanowi potwierdzenie czegoś, czym żył i żyje Kościół. Można powiedzieć, że ogłoszenie dogmatu jest uwieńczeniem pewnego procesu samorozumienia się Kościoła, a jednocześnie początkiem nowej drogi, o ile każde orzeczenie dogmatyczne jest ze swej natury otwarte na coraz głębsze rozumienie.

Dogmat o wniebowzięciu, choć ogłoszony w sposób uroczysty bardzo późno, bo w 1950 roku, nie jest jakimś novum (wymysłem) XX wieku. Zaśniecie Dziewicy (dormitio Virginis) i wniebowzięcie należą, zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie, do najbardziej starożytnych świąt maryjnych. Nauka o wniebowzięciu Maryi była jednomyślnie uznawana już w VII wieku. A zatem orzeczenie Piusa XII jest oficjalnym potwierdzeniem pewnej drogi Kościoła, a jednocześnie zdecydowanym wskazaniem na kierunek, w którym trzeba podążać. We wspomnianej na początku konstytucji apostolskiej Pius XII stwierdza: Ojcowie Kościoła i wielcy Doktorowie w homiliach i kazaniach, głoszonych ludowi z okazji dzisiejszego święta, mówili o Wniebowzięciu Bogarodzicy jako o prawdzie znanej i przyjmowanej przez wiernych chrześcijan; objaśniali ją obszernie oraz przy pomocy głębokich racji teologicznych podawali istotę i znaczenie tej prawdy.

Nie można sobie wyobrażać, że Kościół wierzy tylko w to, co zostało oficjalnie zdogmatyzowane. Dogmaty nie stanowią istoty życia Kościoła. Objawienie bowiem daleko przekracza sformułowania dogmatyczne. Chodzi o to, że Kościół – choć zbudowany na raz danym fundamencie Apostołów – nie jest jakimś statycznym zbiorem praw i przepisów. Jest żywym Ciałem ożywianym przez Chrystusowego Ducha, który z jednej strony nie pozwala mu nigdy zbłądzić w sprawach zasadniczych, a z drugiej prowadzi do coraz głębszego odkrywania sensu i znaczenia prawd wiary, które niekiedy na początku były dane jedynie w zalążku. Wniebowzięcie Maryi musi być widziane w tej właśnie perspektywie.

Wniebowzięcie Matki Bożej opiera się nie tylko na starożytnej tradycji liturgicznej, ale przede wszystkim na coraz głębszym rozumieniu Pisma Świętego. Cielesne macierzyństwo Maryi (poświadczone w Biblii) nie jest przecież tylko faktem biologicznym, ale najwyższym aktem wiary: ta, która przez wiarę przyjęła dla siebie i dla nas wszystkich zbawienie w swoim ciele, przyjęła je w pełni, dlatego dostąpiła zbawienia w pełni (w ciele i duszy). Innymi słowy, dogmat o wniebowzięciu jest konsekwencją (uświadomioną dzięki działaniu Ducha Świętego w Kościele) widzenia Maryi jako tej, w której odkupienie dokonało się w sposób najbardziej radykalny (czego znakiem jest również Jej niepokalane poczęcie).

Ale prawda o wniebowzięciu Maryi nie jest tylko wskazaniem na wyjątkowość Maryi. D. Flanagan zauważa, że cały proces, który doprowadził do ogłoszenia w 1950 r. dogmatu, charakteryzuje się zbytnim skoncentrowaniem na wniebowzięciu jako przywileju maryjnym oraz ignorowaniem eklezjalnych aspektów tej doktryny. Konstytucja apostolska Munificentissimus Deus wyraża wprawdzie nadzieję, że „wiara w cielesne wniebowzięcie Maryi umocni i uaktywni naszą wiarę w nasze własne zmartwychwstanie”, lecz nie podkreśla wzorczego charakteru samego wniebowzięcia. Proces dostrzegania eklezjologicznych (dotyczących wspólnoty Kościoła), antropologicznych (dotyczących człowieka) i eschatologicznych (dotyczących czasów ostatecznych) implikacji dogmatu rozpoczął się dopiero po ogłoszeniu definicji dogmatycznej. To przykład na to, że dogmat nie tylko kończy, ale i zaczyna proces wgłębiania się w prawdę objawioną. Chodzi m. in. o to, że wniebowzięcie Maryi nie wskazuje jedynie na wyjątkową rolę Maryi w historii zbawienia, ale jest światłem dla każdej jednostki i dla całego Kościoła, w którym możemy lepiej zrozumieć to, ku czemu zmierzamy.

Maryja jest figurą Kościoła, a to znaczy że w Niej zrealizowało się to, co – dzięki Bożemu miłosierdziu – może zostać zrealizowane w każdym z nas, jak np. bycie w niebie ciałem i duszą. Można zatem powiedzieć, że święto wniebowzięcia Maryi jest nie tylko okazją do uczczenia Matki Bożej, ale również wyrazem wiary w powołanie do życia wiecznego, razem z Maryją. Ogłoszenie dogmatu stanowiło oficjalne potwierdzenie tej wiary całych pokoleń wiernych. Nie gorszmy się zatem, że mamy święta, których w I wieku nie było (wtedy było tylko jedno święto: Zmartwychwstania Pańskiego, Paschy Pana). Duch Święty jak dobry pedagog prowadzi nas jednak wciąż do pełniejszego rozumienia tego, co – w sposób mniej lub bardziej ukryty – zostało dane w historycznym wydarzeniu Jezusa Chrystusa. Objawienie nie polegało (bo nie mogło!) na podaniu przez Boga spisu obowiązujących świąt i niezmiennych dogmatów. Bóg szanuje wolność człowieka, który potrzebuje czasu (i nowych przestrzeni), by coraz lepiej rozumieć Boga, świat i siebie. Zapewne niejedna prawda zostanie w Kościele pogłębiona, i być może niejedno jeszcze nowe święto zostanie ustanowione. Ta wielość ma głęboki sens, o ile pomaga nam pojąć różne aspekty centralnej tajemnicy śmierci i zmartwychwstanie Jezusa. Wniebowzięcie też jest przecież w gruncie rzeczy eksplikacją tej właśnie tajemnicy. Wniebowzięcie było możliwe dzięki zmartwychwstaniu Jezusa.

Pytanie o świadków, którzy mieliby widzieć wniebowzięcie, świadczy o pewnym niezrozumieniu tego, czym było wniebowzięcie. Pytanie to sugeruje bowiem, że wniebowzięcie było wydarzeniem historycznym (tak jak np. bieg Ireny Szewińskiej w Montrealu), a zatem ktoś powinien to widzieć, a jak nie widział, to znaczy, że tego czegoś w ogóle nie było. Wniebowzięcie jako takie przekracza historię. Dogmat o wniebowzięciu Matki Bożej w ogóle nie musi opierać się na przekonaniu, że Matka Boża nie umarła, tylko zasnęła. W dogmacie tym nie chodzi o takie czy inne wyobrażanie sobie odejścia Maryi z tego świata, ale o doświadczenie wiary, że Matka Boża w momencie odejścia (myślę, że była to rzeczywista śmierć) otrzymała nowe, uwielbione ciało, ciało niebiańskie, nowy dom, nowe mieszkanie. To wydarzenie dotyczy jednak tego, co po tamtej stronie. Skąd to wiemy? Ano z coraz głębszego rozumienia tajemnicy Maryi, które to rozumienie dane jest przez Ducha Świętego Kościołowi. Tzw. nieomylność Papieża wypowiadającego się ex cathedra w sprawach wiary jest przecież przejawem bardziej podstawowej nieomylności całego Kościoła. Chodzi o to, że Kościół jako całość na mocy łaski Bożej (nie dzięki ludzkiej sile jego członków) nie może utracić prawdy (i miłości) Bożej. A zatem przyjęcie prawdy o wniebowzięciu nie opiera się na zeznaniach jakichś świadków, bo takich być nie może, ale na wierze, że rozumienie prawdy objawionej (tajemnica Chrystusa i tajemnica Maryi), do którego dochodzi Kościół jako taki (na czele z biskupem Rzymu), nie może być iluzją, gdyż sam Duch Święty prowadzi nas (Kościół) do odkrycia całej prawdy.

Pytanie zaś o historyczne źródła na temat wniebowzięcia jest o tyle sensowne, o ile dotyczy historycznej wiary Kościoła w to wydarzenie (takich źródeł \liturgia\ nie brak), ale jest zupełnie nie na miejscu, jeśli chce się traktować wniebowzięcie jako wydarzenie z tego świata, a więc historyczne w ścisłym znaczeniu tego słowa, i w konsekwencji chce się szukać tzw. źródeł historycznych. Wiara chrześcijańska jest oczywiście zakorzeniona w historii, ale to nie oznacza, że można ją zredukować do historycznych wydarzeń, są one międzywymiarowe. Wniebowzięcie nie byłoby wzięciem do nieba, gdyby można je niejako zarejestrować i opisać dla przyszłych pokoleń. Zauważmy, że w sensie ścisłym są źródła i świadkowie samego momentu zmartwychwstanie Jezusa. Wydarzenie to przekraczało bowiem tę rzeczywistość. Unoszący się nad własnym grobem Pan Jezus jest faktycznym i rzeczywistym obrazem tego, w co wierzymy,  co staraliśmy się sygnalizować w tekście pt.: „Tajemnica tłumaczenia Księgi Jehezkel’a dotycząca działania „mitlakkahat”…

Nie bójmy się zatem przyjąć prawdy o wniebowzięciu, gdyż – choć dogmatycznie sformułowana niecałe 50 lat temu – to stanowi eksplikację tego, w co Kościół wierzy od początku swego istnienia, a mianowicie tego, że skoro Chrystus zmartwychwstał to i my zmartwychwstaniemy, i będziemy żyli wiecznie razem z Maryją, będziemy wzięci do innego wymiaru, do Nieba !

Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. 10 Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. 11 I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba». Dzieje Apostolskie 1:9

"ten Jezus, wzięty od was do nieba," - POCHWYCONY, czyli mitlakkahat...

Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień.-Rzeczą człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba – dać zwycięstwo.

Skomentuj