Zobacz UFO na własne oczy!

Kategorie: 

Źródło własne

Jedną z najczęściej udzielanych odpowiedzi na pytanie o istnienie Obcych Cywilizacji jest - "nie widziałem więc nie wierzę". Pytanie to wraca jak bumerang i krąży wokół Ziemian bez końca. A co jeśli istnieją metody obalające wszelkie wątpliwości?

 

W mnogości nieprzyziemnych zjawisk paranormalnych nie ma reguł, które decydują czy w zjawiska te mamy wierzyć, czy nie. To tak jak gorące kakao nie umie powiedzieć dziecku – poczekaj, bo się poparzysz!  Tak samo jak uczymy się całe życie, tak i w środowisku ufologicznym rośnie przekonanie, iż codziennie ubywa niedowiarków. Głównie w ostatniej dekadzie, kiedy miliony ludzi za pośrednictwem Internetu posiedli dostęp do milionów o tych zjawiskach informacji.

 

Załóżmy że jesteśmy niedowiarkiem i obejrzeliśmy film, który z technicznego punktu widzenia bardzo trudno podrobić, a pod tym materiałem przeczytaliśmy szokujące informacje, na które istnieją dowody, które mogą poprzeć osoby fizyczne. No jasne… To nie to samo co zobaczyć na własne oczy.

 

Istnienie Obcych Cywilizacji w przecywilizowanym świecie nie jest tematem Tabu. Albo w to wierzymy, albo nie. Ci co nie wierzą, nie chcą wierzyć. Ci którzy pragną wierzyć, wiedzą że większym science-fiction byłby fakt, iż wśród gigantycznej przestrzeni Wszechświata bylibyśmy sami, niż miałoby być odwrotnie. Niemniej jednak, do pełnej wiary potrzeba empirycznego doświadczenia, na jakimkolwiek poziomie, który wpłynie na nas osobiście.

 

To doświadczenie jest brakującym ogniwem do pełnej wiary – małym kamykiem w bucie, który dokucza w dalekiej podróży. Dla jednego człowieka wystarczy przewertowanie całej literatury paleoastronautycznej, dla drugiego kontakt minimum wzrokowy. Być może po przeczytaniu tego artykułu pozbędziesz się niewygodnego kamyka i nie będziesz spać przez najbliższe noce. Doświadczajmy więc…

 

Uwagi i zalecenia doświadczenia:

1. Przedstawione poniżej metody doświadczeń mają na celu umożliwienie zobaczenia zjawiska, bez stosowania zaawansowanych przyrządów optycznych.

2. Po zjawisku tym nie należy spodziewać się innych spektakli, niż kontakt pierwszego stopnia, albowiem dotyczy ono obiektu, który nie jest klasycznym obiektem zainteresowań ufologicznych. Nie będzie zielonych ufoludków z laserami, schodzących po drabince ze spodka.

3. Do doświadczenia nie należy nikogo zmuszać na siłę. Każdy powinien do niego podejść dobrowolnie, a sam artykuł ma na celu jedynie umożliwienie i ułatwienie jego przeprowadzenia.

4. Obiektem naszego zainteresowania jest w tym doświadczeniu najjaśniejsza gwiazda na niebie – Syriusz, będąca jedną z gwiazdozbioru Wielkiego Psa, więc w poniższych uwagach i zaleceniach, posłużę się terminem obiektu. Gwiazdy tuż po zmierzchu należy szukać w kierunku południowym.

5. Obiektów tego typu na nieboskłonie jest całe mnóstwo. Poniższy przykład odnosi się do jednego z nich, więc pozostałe można odnaleźć na podstawie omawianych metod.

6. Z uwagi na fakt, iż przyrządy optyczne służące obserwacji ciał niebieskich nie mają takiego popytu jak telewizory, doświadczenie podzielone zostaje na kategorie dla osób z różnym stanem wzrokowym.

7. W związku z powyższą uwagą, jeśli wymienione przyrządy są dostępne, niniejsze metody można za ich pomocą dowolnie sprawdzić (sam osobiście tego jeszcze nie robiłem). Jeśli natomiast mamy pod ręką dobrej jakości lornetkę turystyczną, w artykule również zamieszczone są wskazówki, które pozwalają owocnie przeprowadzić doświadczenie.

8. Doświadczenie przeprowadzamy wyłącznie od zmierzchu do świtu, wyłącznie przy rozgwieżdżonym niebie, lub gdy zachmurzenie wynosi ok. 1/4 do 1/3 nieba – przy wietrze umiarkowanym. Przy bardzo słabym wietrze, lub jego braku wystarczy, że obiekt znajduje się dość długo między chmurami, aby doświadczenie przebiegło zgodnie z założeniem.

9. Zachmurzenie ma ogromne znaczenie. Każdy ruch czegokolwiek w obszarze obserwowanego obiektu niweluje możliwość zaobserwowania nawet większych jego ruchów.

10. Uwagi, wskazówki i sposoby przeprowadzenia doświadczenia nie są w żadnym wypadku stałym i niezmiennym elementarzem. Z uwagi na to, że zjawisko w nich ujęte jest w stu procentach autentyczne, rozwój jego treści jedynie eliminuje ewentualne wątpliwości. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby na własny użytek metody te udoskonalać i uzupełniać.

11. Najlepiej jeśli przeprowadzimy jak najwięcej doświadczeń, w tak wielu metodach jak to tylko możliwe. Do skutku. Jeśli po jednym razie rezygnujemy, to nie jest doświadczenie empiryczne.

12. Bardzo wielki wpływ na koncentrację, oraz na rzetelność przeprowadzania doświadczenia z niej wynikającą, ma nastawienie. Warto skupić się na zadaniu obiektywnie i wyeliminować uprzedzenia.

13. Doświadczenia nie przeprowadzamy pod wpływem alkoholu, oraz innych środków psychoaktywnych. Temat nie jest Tabu, minimum powagi jest mile widziane.

14. Doświadczenie możemy przeprowadzać zarówno w domu, jak i na zewnątrz. Zimą lepiej w domu, latem na zewnątrz. Chyba że nie robi to komuś różnicy.

15. Z uwagi na zróżnicowaną wiedzę, jaką posiadamy na temat obiektów latających, w doświadczeniu pod uwagę należy wziąć znajomość tego, jak wyglądają przeloty:

  ·  meteoroidów,  oraz innych kosmicznych śmieci, które przenikają przez ziemską atmosferę;

  · komet, których zapowiedzi występowania (na dane lata) z łatwością możemy odnaleźć w wyszukiwarce www;

  · sztucznych satelit ziemskich, oraz stacji ISS (International Space Station), których harmonogram orbitalny możemy znaleźć na stronie Cybermoon;

  · samolotów komercyjnych linii lotniczych, których obecne położenie możemy sprawdzić na stronie flightradar24;

  · lampionów chińskich i wielu innych tworów emanujących, bądź odbijających światło.

 

16. Kolejną istotną sprawą łączenia teorii i praktyki jest znajomość procesu obrotu Ziemi wokół własnej osi. Stojąc plecami w kierunku północnym widzimy jak gwiazdy po lewej stronie zataczają łuk ku górze, by na wprost nas mogły opadać łukiem ku dołowi (rys. A). W ciągu czterech minut to co widzimy, przemieszcza się w prawo o 1 stopień w stosunku co centrum naszej planety. Ruch ten nie jest przedmiotem naszego zainteresowania, ale warto mieć go na uwadze.

[ibimage==17099==Oryginalny==Oryginalny==self==null]

 

Nasze ciało jako biologiczny teleskop.

W każdym doświadczeniu używać będziemy przynajmniej jednego punktu odniesienia, które dowolnie sobie wybierzemy. W tym celu musimy zadbać o wygodną pozycję, która nam to umożliwi. Osoby sprawne inaczej również mogą zobaczyć. Co by nie było, aby zobaczyć minimalne ruchy obiektu, wzrok musi być stabilny. W każdej z metod zadbajmy więc by nasze stopy, kolana, biodra i barki, były w pozycji zarówno wygodnej, jak i niewzruszonej. Głowę stabilizujemy poprzez oparcie głowy z tyłu, gdy leżymy, od dołu brody, gdy stoimy lub siedzimy, albo przywarcie skroni do płaszczyzn bocznych.

Umiemy już zestrajać maszynerię, więc do roboty…

 

Metoda pierwsza

Mam dobry wzrok. Co mogę zobaczyć i jak mam to zobaczyć?

Bez względu na to, czy znajdujemy się w domu, czy na zewnątrz, punktem odniesienia może być wszystko, co daje nam sto procent pewności o tym, że nie rusza się choćby na milimetr. Coś co zadziała na zasadzie muszki i szczerbinki.

Na zewnątrz może to być dach pobliskiego budynku, krawędź jego rynny, bądź krawędź poręczy na balkonie, na którym przeprowadzamy doświadczenie. Może to też być lewa lub prawa rękojeść taczki obok dmuchanego materaca, na którym leżymy, postawionej w pion. Wewnątrz może to być którakolwiek z krawędzi bocznych okna, kartka przyklejona taśmą do szyby, lub cokolwiek postawione na parapecie, gdy kładziemy się na dywanie. Morze możliwości.

  Warto zaznaczyć, że również jak w tradycyjnym celowniku, również w tej metodzie ważna jest odległość między elementem tworzącym nasz punkt odniesienia, a naszym okiem. Im jest ona większa, tym mniejsze ryzyko drgań.

  Punkt odniesienia ma dla dobrego wzroku dwie właściwości użytku. Możemy obiekt ustawić równo z jej krawędzią, albo tuż obok niej. Dla pierwszej właściwości obraz tego co zobaczymy powinien wskazywać na pokazujący się i chowający na przemian obiekt (rys. B). Dla drugiej natomiast możemy zobaczyć to samo, ale bez osi, która ten obraz podziela (rys. C).

[ibimage==17100==Oryginalny==Oryginalny==self==null]

 

Metoda druga

Mam nienajlepszy wzrok, co mogę zobaczyć i jak mam to zobaczyć?

Opisane w metodzie pierwszej sposoby są dobre w tej metodzie, o ile punkt odniesienia jest dość daleko, a obiekt odstawia większe harce niż zwykle (takie coś zauważyłem). Czasem bywa bowiem tak, że w środku nocy, albo tuż nad ranem ruchy są tak wyraźne, że osoba z dobrym wzrokiem w ogóle nie potrzebuje punktu odniesienia.

 

Metoda trzecia

Mam dobry/nienajlepszy wzrok i lornetkę.

W przypadku tego obiektu i prawdziwych gwiazd jest pewna stała zależność, która w szkiełku lornetki również pozwala nam na stosowanie punktu odniesienia. Otóż prawdziwe gwiazdy na obrazie się nie ruszają. O ile ustawimy lornetkę na czymś, co pozwala nam w wygodny sposób, bez dotykania jej, zobaczyć prócz obiektu prawdziwe gwiazdy, o tyle możemy zobaczyć jak odległość między nimi się zmienia.

 

Metoda czwarta

Mam dobry wzrok – po prostu.

Metoda którą stosuję zawsze, gdy tylko widzę rozgwieżdżone niebo. Staję/siadam/kładę się tak, aby się nie ruszać i korzystam z całego pola widzenia moich oczu. Kątem oka widzę otoczenie, a jego centrum skupiam obok obiektu. Metodę tą stosują snajperzy, ponieważ działa tu podzielność uwagi. Wszystko co widzę w otoczeniu, każdy element kontrastujący z tłem jest zgranym punktem odniesienia. Dla wrażliwego zmysłu widzenia wyczuwalny jest każdy ruch.

 

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę?

Jeśli nie możemy skupić wzroku na samym obiekcie, kierujemy go minimalnie obok. Bywa tak, że kiedy kieruję wzrok centralnie, czuję jak przemiennie pulsują mi nerwy w lewym i prawym oku. To wybija z równowagi. Wmawianie sobie, że się nam wzrok pierniczy jest bagatelizowaniem sprawy. Podczas całkowitej ciemności może dochodzić do zamroczenia wzroku. Z reguły kilka sekund odpoczynku pod zamkniętymi powiekami załatwia sprawę.

 

Eliminujemy niedowiarka

Na nieboskłonie istnieje sporo punktów, które mogą nam posłużyć jako sprawdziany metod. Możemy sprawdzić jak działa ona na jaśniejszych, ciemniejszych. Najlepiej poświęcić chwilę na zweryfikowanie jej np. na dwudziestu losowo wybranych jaśniejszych gwiazdach. Możemy również zmienić punkt odniesienia, pozycję i w ogóle metodę. Jeśli ktoś nie dostrzega różnic, to znaczy że albo powinien przyjmować więcej witaminy B, albo po prostu przeprowadza eksperyment pod zachmurzonym niebem.

 

Co tak naprawdę zobaczyliśmy?

Obiekt porusza się kółeczkami, ósemkami, zygzakuje. Znajomość pierwszej i drugiej prędkości kosmicznej nie gra wielkiej tutaj żadnej roli. Ruch ten wydaje mi się być efektem antygrawitacji. Jeśli ktoś interesuje się ufologią, wie że takie właśnie ruchy można też zaobserwować u lewitujących obiektów odwiedzających naszą planetę.

 

Kolory iluminacji Syriusza to głównie zielony i fioletowy. Większość z tego typu obiektów emanuje barwami całego spektrum widzialnego dla naszych oczu – pod każdym kątem obserwacji. To również ważny, acz ignorowany aspekt. Mówi się, że gwiazdy migoczą przez gwiazdy atmosferyczne. No właśnie, mówi się dużo rzeczy i jeszcze więcej się koloryzuje. Gazy atmosferycznie istotnie mają wpływ na optykę, ale dezinformacja opiera się w sporej mierze na powtarzaniu  informacji, które są potwierdzone naukowo. Bądźmy sami naukowcami i sami potwierdzajmy. Dla siebie.

 

O co chodzi z tym Syriuszem?

Syriusz jako gwiazda w epoce cywilizacji Egiptu zwanej Tep Zepi ma wielkie znaczenie. Przypisane mu jest bowiem pochodzenie bogini Izydy (która była siostrą i małżonką boga Ozyrysa, pochodzącego z Oriona). Z pisemnych doniesień Egipcjan wiemy, że bogowie ci nazywani byli Netyro, co oznacza Tych, którzy przybyli z gwiazd. Przypadek, że akurat ten obiekt się porusza?

 

Informacje na ten temat

Pod hasłem wybranej nazwy gwiazdy, z dopiskiem isn not a star, albo false star możemy odnaleźć w sieci filmy i informacje. Problem polega na tym, że chcemy zobaczyć ufoludki, a szersze rozumienie Obcych Cywilizacji i dziwnych zjawisk/obiektów umyka nam przez palce, ponieważ mniej lub bardziej wiarygodne dowody szufladkowane w sieci nie dają tego samego co empiryczne doświadczenie.

 

  Geometria obserwacji. Czy wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza?

[ibimage==17101==Oryginalny==Oryginalny==self==null]

 

Istotnym elementem artykułu jest wytłumaczenie kilku liczb. Według znanych danych astronomicznych, odleły o 8,6 lat świetlnych Syriusz, jest większy od Ziemi o prawie 200 razy. Podzielmy naszą planetę i Syriusza na pół, a płaskie powierzchnie tych połówek ustawmy do siebie równolegle. Krawędzie tych powierzchni łączymy ze sobą przez walec stożkowy. Połówka naszej planety jest obszarem, na którym możliwe jest przeprowadzenie naszego doświadczenia.

 

Zastanówmy się – czy potrzeba aż 8,6 lat świetlnych żeby Syriusz mógł wydawać się dla Ziemian gwiazdą? I czy rzeczywiście wiele podobnych do siebie mitów opowiadających o historycznych wydarzeniach związanych z gwiazdami to tylko bajania nawiedzonych starców?

 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Damian Michalewicz

Inne gwiazdy też. Kiedy

Inne gwiazdy też. Kiedy pierwszy raz to zauważyłem (we wrześniu ubiegłego roku), tuż przed świtem, tuż nade mną, naliczyłem ich siedem. Teraz widuję ich więcej, ale za słabo znam się na konstelacjach i umiem zidentyfikować po nazwie tylko kilka. Samego Syriusza uznałem za najlepszy przykład, bo jest najjaśniejszy, a w związku z tym każdy może go łatwo znaleźć.
Na pewno nie jest odległy od nas o tych kilka bilionów kilometrów. Wielkości nie znam, ale na pewno prawie 200-krotnie większy od Ziemi obiekt mógłby być o połowę tego dystansu bliżej. Mógłby być też o milion razy większy niż podają dane astronomiczne, a i tak nadal uważalibyśmy go za gwiazdę. Niestety nią nie jest. Jestem tego pewien. Wiem, że ta "teoria" obala informacje w takim stylu, za który kiedyś palono na stosie, dlatego godzę się z założeniem, że niezmienna od tych czasów ignorancja się z nią zetrze. Bez krytycznego racjonalizmu, w poklasku szyderczych uśmieszków. Nie zrażam się tym wcale.
[ibimage==17109==Oryginalny==Oryginalny==self==null]
Dam taki przykład w mniejszej skali.
Snop blado-zielonego światła z drzwi, odległych od nas o 3 kilometry mógłby być fruwającym na małym obszarze świetlikiem, odległym od nas o 30 metrów, a my moglibyśmy na Wikipedii napisać, że to widok z poczekalni PKP, w sąsiedniej wsi. Tak się ludziom wciska kity, "bo są udowodnione naukowo" Smile Wiem, że świetlik zaraz by odleciał, ale druga litera w skrótowcu UFO oznacza to samo. Poza tym pojęcie czasu (odnośnie tego zaraz) w tych dwóch przykładach jest wielce względne i wiele rzeczy, w które powszechnie się nie wierzy istnieją naprawdę. Przecież na lekcjach fizyki nawet mówi się o tym, że czas nie jest stały w każdym miejscu przestrzeni (cholera, jak pomocna jest tu rozważna wyobraźnia...).
Czym jest w istocie ten obiekt - nie wiem. Odkąd interesuję się ufologią, z czasem zrozumiałem znaczenie etymologiczne skrótowca UFO. Pod tym pojęciem ujmuję sobie bardziej intuicyjny obraz, bo wiele zjawisk niewyjaśnionych nie odnosi się tylko do materialnych obiektów. Klasyczne spodki, orbsy, cygara - masa przypisanych jest temu pojęciu rzeczy. Można zwariować od tego, dlatego spokojnie i sukcesywnie staram się badać Smile Tyle z moich wniosków.
Nota bene, ciekawe czy w sieci jest więcej info o tym zjawisku. Sam nie mam aż tyle wolnego czasu, żeby to sprawdzić.

Portret użytkownika MONSTER

Kiedyś gdzieś o tym czytałem

Kiedyś gdzieś o tym czytałem ale tam punktem odniesienia polecana była rynna lub róg domu. Gość to kwalifikował jako złudzenie optyczne. Ufo nie ma co badać ponieważ nie ma w nim nic do zbadania. Jak już ci przypadnie ten zaszczyt zobaczyć ich, to z pewnością będziesz w szoku przez kilka dni. Sądze że oni dają sie zobaczyć tylko niektórym osobom. Osoby powołane pamietają każdy szczegół i nie zapomną o tym zdarzeniu. Osoby które nie powinny były zobaczyć w momencie ekspozycji dostają głupawki, po jakimś czasie negują co widziały. Być może to jakaś blokada pamięci. W momencie gdy się im przypomina zdarzenie mówią że- tak widziały ale nie wiedzą co to było. Pada wtedy sugestia że może to ufo- odpowiedż taka sama- nie wiem. Wyprane wspomnienia?

Portret użytkownika Israfel

Masz rację. Teoria

Masz rację. Teoria rewolucyjna. Trzeba też przyznać, że każda teoria obowiązująca dziś, musiała być kiedyś rewolucyjna :).
 
Chwilowo problem jest jeden: bardzo słabe warunki do obserwacji czegokolwiek. Amatorsko patrzę czasem w niebo i ponad pół roku warunki są dosyć nieciekawe. Częste zachmurzenie, bardzo słaby seeing.
 
Nie myślałeś, że to "falowanie" gwiazdy jest spowodowane falowaniem unoszącego się ciepłego powietrza?

Portret użytkownika Damian Michalewicz

"...każda teoria obowiązująca

"...każda teoria obowiązująca dziś, musiała być kiedyś rewolucyjna"
Dlatego też, wśród różnych na nią reakcji, wolę odpowiadać na pytania, niż wdawać się w polemikę i kontrargumenty Smile
Tak więc... 
Aby wyeliminować wszelkie anomalie optyczne, warto się z nimi zapoznać. Owszem, nie wymieniłem ich w artykule (tak jak np. obiektów w punkcie 15.), warto choć trochę wiedzieć na czym one polegają. Zjawisko fatamorgany, załamanie się światła w wysoce wilgotnym powietrzu itd. Dzięki Twojej uwadze zmodyfikuję sobie trochę go na moim komputerze i za to Ci dziękuję. 
Teraz uzasadniam dlaczego takiej anomalii tutaj nie ma.
Obserwuję to zjawisko zawsze gdy tylko mogę i na przestrzeni pół roku byłem u podnóży Alp, gdzie raczej powietrze w nocy jest krystalicznie czyste, bez skrajnych zawirowań temperaturowych. I tak jak wyżej napisałem, można to sprawdzić na innych gwiazdach. Jeśli na tysiące widocznych gołym okiem tylko kilkanaście się w ten sposób porusza, to musi znaczyć, że albo nie znamy jakichś praw fizyki zachodzących w atmosferze, albo ta teoria jest faktem. Wydaje mi się, że za bardzo ufamy pojęciu "udowodnione naukowo". Przez te dwa słowa szufladkujemy wiele zjawisk i powstają dogmaty.
 
Wiem dobrze, że INNEMEDIUM w sporej większości składa się z artykułów informacyjnych, pod którymi dochodzi do sprzeczek ideologicznych, ale ten artykuł nie jest informacją typu "UFO nad Watykanem". Chodzi w nim właśnie o to, aby każdy mógł sam sprawdzić każdą z metod zjawisko, nim oceni moje intencje. Z resztą ta teoria na pewno nie jest moim odkryciem (co mnie cieszy), więc intencją jest zarówno podzielenie się moimi spostrzeżeniami, jak i wymianą z innymi. Tak jak teraz z Tobą Smile
 
Może na miejscu zaraz też sprostuję pewną rzecz.
W artykule napisałem, że Syriusz jest prawie 200 razy większy od Ziemi, a nie 200. Dane zaczerpnąłem z dwóch obliczeń proporcji między Ziemią, która jest wg. Wikipedii 109 razy mniejsza od Słońca, który z kolei jest 1,711 razy mniejszy od Syriusza. Na gołe oko, bez szczegółowego liczenia widać, że tyle wychodzi. No ale mniejsza z tym. Docelowo w ostatniej fazie artykułu wyjaśniłem absurdalność podawanych danych. 
Prawdą też jest to, że Syriusz nazywany jest gwiazdą podwójną. Tylko co to znaczy?
Oprócz Syriusza A, w tymże miejscu możemy zobaczyć też Syriusza B, ale nie gołym okiem. Pozwolę sobie zacytować fragment tłumaczenia lektora z pierwszego odcinka Ancient Aliens:

Jeden sekret religii Dogonów był niezwykły. Podobno ich bóg Amma przybył z pewnej gwiazdy towarzyszącej Syriuszowi. W tym samym regionie nieba miał się urodzić egipski Ozyrys. Astronomowie nadali gwieździe nazwę Syriusz B, zaś Dogonowie Po Tolo. Zaskakujące jest to, że gwiazdy tej nie widać z Ziemi gołym okiem.
„To bardzo intrygujące. Dogonowie nie mogli wiedzieć o istnieniu tej gwiazdy. Syriusz B jest oddalony od Ziemi tylko o osiem lat świetlnych, ale nie jest widoczny nawet przez zwykły teleskop. Pierwszy raz sfotografowano go w latach 70-tych ubiegłego wieku”
„Współczesna nauka potwierdza, że Syriusz B istnieje. Problem w tym, że Dogonowie wiedzieli o tym znacznie wcześniej. Dziwne…”
Pomiary dokonane przez teleskop kosmiczny Houbble’a w roku 2003 potwierdziły, że Syriusz B jest Białym Karłem – częściowo wypaloną gwiazdą, o wyjątkowo dużej gęstości. Jest mniejszy nawet od Ziemi, choć waży osiem razy więcej od naszego słońca. Skąd Dogonowie mieli informacje, których do niedawna nie znali współcześni uczeni?
„Nie wiemy kiedy je zdobyli. Czy nastąpiło to w czasach kiedy astronomowie nie wiedzieli o towarzyszu Syriusza, niewidocznym gołym okiem?”
Znaczną część swojej historii Zuni zapisali na skałach Nowego Meksyku. Wódz plemienia Clifford Mahooty i archeolog Dan Sinplicio uważnie studiują kamienne zapisy. Zebrali już szereg legend pozostałych po odległych przodkach. Legendy te wyrażają wiarę, że stwórcy i opiekunowie plemienia przyszli z nieba.
Jeśli faktycznie Syriusz B jest karłem, to na mój chłopski rozum nie ma większego wpływu na widziany przeze mnie ruch Syriusza A. Wszędzie jakieś kłamstwa. Być może ja też się mylę, ale póki co, nic mi na to nie wskazuje. Może ktoś wie coś więcej - chętnie poznam inne poglądy i uzupełnię swoją wiedzę na ten temat.
 
Sugerowanie się tym, że coś udowodniono, albo obalono nie jest skorzystaniem z własnego rozumu, bo doświadczenie przeprowadzają rzekomo cudowni naukowcy. Kościół się za nas modli, polityka robi nam dobrze, sądy wcale nie wsadzają niewinnych za kratki. Marzenia ściętej głowy. Jeśli ktoś nie wie jak manipuluje się informacją, to już nie mój problem. Na pewno wszyscy ci naukowcy nie siedzą przed komputerem i nie czytają INNEGO MEDIUM Smile
 
Pozdrawiam

Portret użytkownika Israfel

Mam nadzieję, że uda mi się

Mam nadzieję, że uda mi się popatrzeć na Syriusza zanim będzie niewidoczny przez pół roku.
 
Już jest nie za wysoko i dosyć krótko. A chmur ci u mnie dostatek.
 
Czy możesz podać nazwy innych gwiazd, które tak się zachowują?
Możesz ściągnąć dowolny program z mapą nieba: StarCalc albo Stellarium i z pewnością będziesz potrafił określić nazwy.
 
Pozdrawiam.

Wszystkim jest energia, nawet masą...a nawet przede wszystkim...

Strony

Skomentuj