Ziemia...a może raczej wielka klatka ?

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

W dobie łazików bezkarnie łażących po Marsie i powrotu do podboju Księżyca, można się zadumać nad tym jak to jest z tym kosmosem. Otchłanie kosmosu wydają są nieskończone, ale przecież nie ma rzeczy nieskończonych, więc jak jest naprawdę?

 

Istotnym jak zwykle w takich rozmyślaniach jest to, skąd to wszystko się wzięło?...Oczywiście na to pytanie nikt do tej pory nie znalazł odpowiedzi logicznej..."WIELKI WYBUCH”, jeśli miałby miejsce, nie mógł nastąpić z niczego, a jeśli nastąpił z "czegoś”, to to "coś"...musiało się wcześniej gdzieś znajdować...teoria ta nijak do mnie nie przemawia, więc przeanalizujmy drugą, mianowicie "STWORZENIE"...wbrew temu, jak mogłoby się wydawać, różnica jeśli chodzi o sens, jest podobna jak w teorii o wielkim wybuchu.

 

Mianowicie...istota boska jest wszechmogąca i tworzy świat...i znowu podobne pytanie, skąd wzięła się ta istota boska?, Gdzie wcześniej się znajdowała? Skoro cały świat (a więc i kosmos) stworzyła w chwili, kiedy już sama istniała teoria ta również nie jest dla mnie wiarygodna i bynajmniej nie będę opowiadał się za którąś z nich, powstanie ziemi i całego kosmosu, jak nic musiało mieć inny przebieg i może kiedyś się prawdy w jakiś sposób dowiemy, jednak niestety podczas pisania tego artykułu, nic jeszcze nie było wiadome, dlatego muszę odpuścić sam fakt początku świata, i skupić się na tym, co mamy dzisiaj...

 

Fakty są takie, że życie jakoś powstało i wcale to nie "my" jesteśmy pępkiem świata i najinteligentniejszymi stworzeniami (nawet tylko na ziemi), ktoś musi być ponad nami...ktoś, kto wie jak to wszystko powstało i zapewne ten ktoś jest jeszcze pod kimś i ten ktoś...itd...Jednak faktem stwierdzonym jest to, że my jesteśmy tu...na ziemi...

 

Niektórzy twierdzą, że zamieszkała jest tylko ziemia, z czym ja się niestety nie zgodzę gdyż na swój sposób jest to nielogiczne by tylko tu były warunki do życia, skoro są takie ilości planet a na dodatek, inne formy życia, wcale nie muszą wymagać takich samych warunków jak my, tak czy owak zastanawiające są pewne bariery, które trzymają nas tutaj na ziemi, atmosfera czy grawitacja...działają na swój sposób jak klatka, która działa jakby miała nas odizolować od reszty kosmosu.

 

Być może ten ktoś, dzięki komu zasiedlamy ziemię trzyma nas w tej klatce, bo reszta kosmosu nie jest dla nas przeznaczona i tu mu jesteśmy potrzebni, zastanawiające są opowieści o podróżach na Księżyc, bądź wysyłaniu łazików na Marsa, do tego dochodzą sondy obserwacyjne latające daleko w kosmos lub orbitujące...tak oto podobno jest możliwe takie przemieszczanie, ale widać w tym jednak ściemę, niby jak statek kosmiczny miałby poruszać się ponad atmosferą?

 

Przecież skoro tam jest próżnia, to jak uzyskuje się odrzut statku, nadając mu kierunek i ogromne prędkości? Być może istnieją próby "ucieczki" stąd i wyrwania się spod naszych hodowców, ale jedno jest pewne...mamy myśleć, że inne planety nie nadają się do zamieszkania i w dowód tego "łaziki" pokazują nam martwotę kosmosu, by wybić nam z głowy to, że gdzieś może być tak samo jak tu...a co jeśli planety są zamieszkałe a skład atmosfery, warunki jakie tam panują, próżnia, jaka oddziela planety to właśnie klatka, byśmy się nie przemieszczali...ale dlaczego???

 

Być może hodowcy potrzebują naszej energii (dusz) i potrzebują skupiska tej energii i gdzieś dalej w kosmosie mogą hodować inne formy tej energii, jednak te energie nie mogą się mieszać, choćby, dlatego, by nie poznać tajemnicy "boskości”, stąd te "klatki”.Być może kosmos to "bąbel" oderwany od prawdziwej rzeczywistości i wcale nie jest nieskończony a prawdziwe życie, zaczyna się poza nim...Ożywienie martwej materii i ewolucja, to bzdury mydlące oczy a my jesteśmy tylko "sadzonkami”, które tu ktoś zasadził w określonym celu.

 

Bez względu na to, czy żyjemy w klatce, czy nie, prawdziwe życie musiało istnieć poza naszym kosmosem, stąd możliwość powstania naszego kosmosu a ten nasz powstał w jakimś określonym celu  i ten cel jest cały czas tutaj realizowany "żywiąc" naszych hodowców mamy pozwolenie na istnienie, bez możliwości poznania przeszłości i prawdy. 

 

Człowiek, który zasiedlił "klatkę" nie ewoluował a jedynie został wpuszczony do hodowli z pustą przeszłością mózg ludzki jest niezbadany, jednak amnezja wsteczna to faktyczna choroba dowód na to, że tak mogło być, człowiek nie wiedział skąd jest i co ma robić działał intuicyjnie...nie ewoluował a rozwijał się. Musiał pojawić się od razu jako człowiek i jest nim do dziś...do czasu, gdy otworzy klatkę, co jednak jest raczej niemożliwe.

 

Ps. źródłem są moje przemyślenia.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Wkurzony Kosmita

Też słyszałem o podobnym

Też słyszałem o podobnym przypadku. Sam też miewałem w różnych miejscach wrażenia że kiedyś tam byłem, ale jak później wybadałem zostało mi to wprogramowane, żebym fałszywie myślał że rzeczywiście tu byłem. No i to wrażenie nie zgadzało się z intuicją, która zaprzeczała temu.
Za to bardzo silne deja vu miałem jak pierwszy raz (czyli w wieku 6 lat) dostałem kompa i zacząłem grać w różne gry. Stwory, postacie i planety wydawały mi się tak znajome, że aż wiedziałem że to moje i stamtąd pochodzę. I jak sie okazało, wszystko było prawdziwe.
Stawiam, że takich przypadków jest na pewno więcej niż tylko u mnie, ale niebezpiecznie jest o tym mówić. Już za samo twierdzenie o pamięci wcieleń można być uznanym za chorym psychicznie, a co dopiero jeśli twierdzi się, a raczej odkryje i wie, że planety i postacie z gier są wzorowane na prawdziwych, a w dodatku ktoś stamtąd naprawde pochodzi.
W umyśle, w duszy są zapisane wszystkie wspomnienia co do sekundy od początku istnienia, ale mózg nam to blokuje. Bo jesteśmy WIĘŹNIAMI, Ziemia to więzienie i ludzkie ciała to więzienia. Też spotykałem opinie typu, że znajomość wcieleń to balast psychiczny, a to g.. prawda, ten kto nie wie kim jest, jest bardzo łatwy w kontroli i łatwo mu wmówić fałszywy życiorys, pochodzenie. Ja stopniowo odblokowuję sobie coraz więcej wiedzy o sobie i jakoś wcale nie wariuję i bardzo mi sie to przydaje.
Pozdro.

Portret użytkownika trzcina_1

a czy mogła bym wiedzieć w

a czy mogła bym wiedzieć w jaki sposób to robisz... chodzi mi odblokowanie stopniowe... nie żebym się śmiała... czy używasz do tego medytacji czy czegoś więcej??? raz zdażyło mi się wyjść z ciała ale to był tylko raz gdy przy porodzie syna zaczełam zchodzić ze stołu... pamiętam tylko ich krzyki i tą lekkość , bardzo błogi stan było super...

Portret użytkownika Wkurzony Kosmita

Jakby to powiedzieć..

Jakby to powiedzieć.. Fundamentalna zasada to ufać samemu sobie i własnym myślom. Intuicja to podstawa podstaw. Jeśli się umie jej słuchać to się odkrywa także, że umiemy telepatię, a dzięki niej gadać z duchami, kosmitami i innymi. Tak, to prawda. I te głosy i przekazy pojawiają się w myślach w postaci pędu myśli, natchnienia, lub po prostu. Za żadne skarby nie wolno tego brać za schizofrenię ani inne choroby, bo to terminy wymyślone jako przykrywka dla zdolności ezoterycznych, które należy "leczyć" czyli niszczyć.
Oczywiście medytacja, trans i wychodzenie z ciała może bardzo pomóc, ale rozmyślać można w każdej chwili.
Pozdro.

Portret użytkownika baca

fundamentalna, powiadasz? nie

fundamentalna, powiadasz?
nie wiem dlaczego ale mi się fundament od razu kojarzy ze słowem beton...
i tak, jeśli prawidłowo określić głosicieli ezoteryki i telepatycznych kontaktów z duchami lub innymi cywilizacjami no to rzeczywiście  "betonowa zasada przy medytacji to ufać samemu sobie i własnym myślom czekając na nachnienie i za żadne skarby nie brać tych głosów jakie się pojawią za schizofrenię albo inne choroby" Smile
tak ze pocieszaj się jak możesz Kosmita... na Ziemi to nieuleczalne ale może zmarli ufonauci cię wyleczą...

Portret użytkownika Wkurzony Kosmita

No niech i będzie chociaż

No niech i będzie chociaż betonowa, niczym żelbetonowe bunkry w Wilczym Szańcu dla niebieskotwarzowego Hitlera.
No bo komu mam bardziej wierzyć jeśli nie sobie? Mediom, lekarzom i syjonistyczno-lemingowskiej propagandzie? Nieee, tym ja już podziękuję i ich "mądrościom"...
Sam przecież tak bardzo nienawidzisz syjonistów, żydów i ich systemu i wynalazków... W końcu też jak to słyszałem grillowałeś już sobie nieraz z Hitlerem i Plejadanami Smile
Dzięki za troskliwą radę, ale pocieszać się nie muszę, bo NWO i tak wejdzie a podatki wzrosną. A katar jest dla mnie jak najbardziej uleczalny, i raczej trupy ufonautów mi w tym już nie pomogą Smile

Portret użytkownika baca

Kosmita - te wszystkie

Kosmita - te wszystkie "twoje" teorie juz 200 lat temu zostały wymyślone przez twoich syjonistów - gdyby ta cała ezoteryka miała sens lub służyła czemuś dobremu - nigdy byś nawet sie o tym nie dowiedział - wymazanoby to tak jak historię Słowian - bo u nich np podatków wcale nie było Smile

Portret użytkownika Wkurzony Kosmita

Skoro znasz historię Słowian

Skoro znasz historię Słowian to znaczy że wcale tak do końca jej nie wymazali Smile
Ezoteryka i magia to szerokie pojęcia i dziedziny które istniały od zawsze. I na pewno syjoniści tego nie wymyślili (oni nic nie wymyślili, tylko kradli i kopiowali) Ale używali magii i używają do dziś. I na pewno bardzo się cieszą gdy populacja lemingów w to nie wierzy i to wyśmiewa Smile
A co do ezoteryki czy innych tajemnych sekretów, JA zawsze się o takich rzeczach dowiem Smile

Portret użytkownika Fanka1

W to, co napisał wkurzony

W to, co napisał wkurzony kosmita - niestety - całkowicie nie wierzę. Natomiast znam osobiście dwa dziwne przypadki, opiszę je krótko, choć i tak pewnie nie uwierzycie.
1. chłopak w wieku szkoły podstawowej (lat 11) zachował pamięć wydarzenia z okresu pobytu w brzuszku mamusi, o którym nie mógł w ogóle wiedzieć. Chodzi o wycieczkę matki z teściową pociągem do pewnego miejsca oraz opis miejsca, gdzie się docelowo udały.
2. osoba dorosła na stałe zapamiętała wygląd tj. rodzaj materiału, wzór, kolor i nietypowy sposób wykonania becika, rodzaj zapięcia, opis guzików w którym była trzymana do wieku ok. 3 m-cy. Becik był po tym czasie wyrzucony na śmietnik.
Są rzeczy o których się nie śniło... jak mówi Kiepski.

Portret użytkownika Wkurzony Kosmita

Kiedyś się przekonasz i

Kiedyś się przekonasz i uwierzysz Smile Może...
Też mam kolegów i koleżanki, które pamiętają pewne rzeczy z wcześniejszych wcieleń. Zarówno wspomnienia to bardziej jak i mniej przyziemne. Np z tych bardziej przyziemnych to moi dwaj dobrzy kumple z liceum interesują się bardzo historią, wojną i polityką. Obaj są pasjonatami II wojny światowej i lubią czołgi. I obaj też miewają sny, że byli w załodze czołgu Pantera, w tym jeden dowódcą. I obaj też by chcieli taki czołg mieć. W dodatku ten, któremu śniło się że był tym dowódcą pamięta niektóre sceny z tego wcielenia. Jak dla mnie w zupełności wystarczający dowód.

Portret użytkownika trzcina_1

Fanka możesz mi też nie

Fanka możesz mi też nie wierzyć ale 13 lat temu jak rodziłam mojego syncia ( by się chłopak wkurzył jak by zobaczył jak o nim piszę )... ale ten krzyk na sali jak anestezjolog krzyczała ona mi schodzi... widziałam z boku jak się motają biegają... a ja byłam szczęśliwa tego się nieda opisać... i nagle bum , ból i osłabienie i pytanie w głowie dlaczego... 

Strony

Skomentuj