Wyjście z "prędkości" nadświetlnej - rzeczywistości duchowej ?

Kategorie: 

www.popotopie.blogspot.com
Czas i ruch, czym są ? Czy rzeczywiście istnieją ? Wielu z nas, którzy się interesujemy rzeczywistością, czym jest, jak jest skonstruowana, będzie miało szansę na wyobrażenie sobie czegoś co jest trudno uchwytne, jest ulotne, co często przewija się w opowieściach badaczy UFO fenomenu.
 
Pomijając żydowskie przekazy o duchowych światach stworzonych przez anioły, bądz istoty anielskie, a o których wspomniałem w poprzednich artykułach, należy się zastanowić czy ta rzeczywistość, w której egzystują nasze biologiczne ciała (w przeciwieństwie do Ducha i Duszy w nich zawartych, a stąd już krok do zrozumienia o czym mówią hinduskie przekazy ?) nie jest jakąś odmianą (Boską) jednej z nich. Przecież Bóg jest Istotą duchową jak to przekazuje nam Biblia.
[ibimage==24846==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Wszechświat działa według pewnych zasad — praw, którym wszystko musi się podporządkować. Te prawa są precyzyjne, a wiele z nich ma matematyczny charakter. Prawa przyrody są hierarchiczne - prawa drugorzędne opierają się na prawach podstawowych, bez których wszechświat nie istniałby. Skąd jednak wzięły się te prawa i dlaczego działają? Jeśli wszechświat jest jedynie przypadkowym produktem ubocznym Wielkiego Wybuchu, to dlaczego miałby rządzić się określonymi zasadami — jakimikolwiek zasadami? Ateista ewolucjonista nie jest w stanie podać przyczyny, dla której świat miałby być logicznie uporządkowany i poddany niezmiennym prawom. Dlaczego miałoby tak być, skoro nie ma prawodawcy? Wszystko jest przypadkiem, więc skąd te prawa ? Dlaczego istnieje zjawisko entropii, określającej kierunek przebiegu procesów ?

 

W jeszcze szerszym spojrzeniu można założyć hipotezę, że Stwórca wyjął cegiełkę z konstrukcji materialnej rzeczywistości ? Ta cegiełka (entropia) decyduje czy układ jest otwarty lub zamknięty ? Przybysze z innych realności, z innych światów mogli by przybywać z układów o mniejszej bądz większej entropii, co przekładając na język religijny tłumaczyć można by jako przybywanie z Nieba lub piekła, gdzie Niebo to brak chaosu powodowanego przez entropię, brak cierpienia rozpadu biologicznych ciał, których doświadczają Dusze i umysły zamieszkujące biologię. Odnosząc się do tych zagadnień chciałbym państwu zaproponować kilka zdań na temat ułudy upływu czasu, bo przecież czasu jako takiego może nie być, są tylko procesy przyrodnicze - fizykalne - ruch, i na ich podstawie budujemy w psychice odczucie upływu czasu.

 

(Dlaczego Biblia jest tak 'trudna' ?! Bo to jest "literatura" TRZECIEGO OKA ! "przeciw wszystkim górom niebotycznym i przeciw wszystkim pagórkom wyniosłym" - Izajasza 2:14)

[ibimage==24843==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Każdy z nas obserwuje zwiększającą się entropię, jest to coraz większe nieuporządkowanie układu, czego efektem może (choć nie musi ?) być potocznie rozumiany ruch. Jednym z tematów dyskusji filozofów i naukowców jest spór o absolutny bądź względny charakter czasu. Jak pisał Heidegger w swoim Sein und Zeit, czas nie "jest" obecny ani w podmiocie, ani też w przedmiocie; nie jest wewnątrz bytu, ani na jego zewnątrz i "jest" on "wcześniej" od wszelkiej subiektywności oraz obiektywności, ponieważ stanowi warunek możliwości nawet dla owego "wcześniej". Jak więc czas w ogóle "jest"?

 

Wedle pitagorejczyka Parona czas jest czymś nieuporządkowanym, gdyż powoduje on utratę pamięci, zapominanie. Św. Augustyn rozważa w XI księdze Confessiones różne aspekty czasu. Z całą pewnością stwierdza zaś, że czas stworzył Bóg, który znajduje się poza nim. Według Newtona istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynie on w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu. George Berkeley oponował, iż bez umysłu, który by postrzegał ruch, sama idea czasu staje się zwykłą iluzją, za chwilę do tego powrócimy. Także Leibniz sprzeciwiał się teorii Newtona utrzymując, że czas jest porządkiem następstwa zdarzeń zachodzących w świecie - bez świata (zdarzeń) nie może być mowy o żadnym czasie.

[ibimage==24847==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Skoro musi zachodzić ruch by postrzegać czas, to należało by się zastanowić czym zatem jest ruch ? Starożytny myśliciel Zenon z Eleii wykazywał trudności w rozumieniu czasu i przestrzeni jako wielkości ciągłych. Pojawiły się stąd tzw. paradoksy Zenona, które miały na celu udowodnienie, że ruch w świecie, który postrzegamy, jest jedynie złudzeniem, które nie jest możliwe w rzeczywistości. Cztery z nich przekazał Arystoteles w swojej Fizyce.

 

Ruch to z języka łacińskiego motus, motio – opisany przez definicję jako zmiana miejsca w przestrzeni względem jakiegoś punktu stałego lub uważanego za taki. W metafizyce klasycznej od czasów Arystotelesa ruch jest aktualizacją tego co jest w możności. Ruch jest więc zmianą: ilościową, jakościową lub lokalną. Parametr czasu występuje w rozmaitych wzorach fizykalnych. W najprostszej postaci wchodzi on we wzór na prędkość: v = s/t. Prędkość to stosunek drogi do czasu. Ale sama prędkość nie jest jeszcze pełną rzeczywistością. Ona z kolei jest częścią pędu. Pęd jest wielkością, którą możemy odkryć przez porównanie z innym pędem, jednej galaktyki względem innej. Czas więc możemy określić jako częściową miarę pędu, ewentualnie energii (kinetycznej).

 

Dla Arystotelesem czas był definiowany jako miara ruchu według tego co w nim pierwsze i następne, czyli według kolejności faz zbliżania się do spoczynku. Wielu sądzi, że Arystoteles popełnił błąd, iż w ruchu przestrzennym, dziś interpretowanym jako pęd, przywiązał się do miejsca tak, jak gdyby bycie w miejscu stanowiło jakąś rzeczywistą własność bytu, należącą do tzw. filozoficznej kategorii przypadłości. Stąd to pojmował ruch miejscowy jako zamianę jednego traconego miejsca na inne uzyskiwane. Ruch taki miałby być urzeczywistnianiem potencjalności do bycia w jakimś określonym miejscu. Czas wiąże się z energią kinetyczną jako jeden z jej aspektów. Obecni myśliciele sądzą, że intuicja Arystotelesa, iż czas to liczba ruchu, była słuszna. Należy według nich tylko zinterpretować ów ruch jako stan energetyczny jakiejś substancji, czyli jakość, a nie podciągać go pod kategorię zmian.

Rozwiązaniem arystotelesowskiej trudności związanej z ruchem lokalnym w ocenie naukowców jest wyłączenie z zakresu zmian ruchu przestrzennego i potraktowanie zjawiska przemieszczania się jako przejawu energii. Zdaniem badaczy energia ta podlega grze różnego typu pól - sił (obecnie znane są cztery typy sił czyli oddziaływań statycznych). W przypadku równowagi sił oddziałujących na jakieś ciało może ono nie posiadać w danym układzie w sposób trwały żadnej prędkości, co nie przesądza o  posiadaniu przez nie prędkości mierzonej w innym układzie (człowiek porusza się względem innej galaktyki z zawrotną prędkością). Za zdarzenia odpowiedzialna jest zewnętrzna wobec danego układu energia, która wnosi "niepokój" w dotychczasową równowagę sił i może "teleportować" z obszaru piramid "rzecz".

 

Istotnym elementem energii kinetycznej jest czas. Natomiast Ogólna teoria względności Einsteina uwzględnia związek czasu z polem grawitacyjnym. Czas nie płynie już odrębnie, lecz jest związany jako czwarty wymiar w pojęciu czasoprzestrzeni. Zgodnie z podstawowym założeniem ogólnej teorii względności, grawitacja powoduje zakrzywienie czasoprzestrzeni. Zegary umieszczone w silniejszym polu grawitacyjnym chodzą wolniej. Oczywiście nikt nie wie czym jest grawitacja, więc jest to tylko rozważanie, jedna ze składowych rzeczywistości - rodzaj energii ? Doniesienia badaczy UFO o zmianach czasu w obrębie zjawisk ufonautycznych są częstymi i wielu wiąże ten aspekt z grawitacją lub kontaktem duchowym/rzeczywistości duchowej z doświadczających człowiekiem.

 

Wróćmy do naszego standardowego pomiaru czasu. Jako przykłady rozciągłości czasowej stosujemy w tej rzeczywistości ruchy jednostajne. Można też stosować powtarzające się cykle, w których energia nieograniczoną ilość razy przechodzi z fazy o dużej prędkości do fazy o prędkości minimalnej i z powrotem. Na tej zasadzie zbudowane są często zegary. W zegarach ściennych z wahadłem wyzyskuje się oscylacje wahadła w polu grawitacyjnym. Bezwładność ruchu wahadła powoduje, że jego końcówka wznosi się w polu grawitacyjnym aż do stanu chwilowej równowagi, kiedy prędkość wahadła wynosi zero, a energia potencjalna ma wartość maksymalną. Bez zatrzymywania się wahadło opada w polu grawitacyjnym odzyskując prędkość aż do maksymalnej, by ją utracić po przeciwnej stronie w najwyższym osiąganym punkcie, kiedy znów energia potencjalna ma wartość maksymalną.

 

Pewnego rodzaju zegarem jest nasz układ słoneczny. Ziemia będąc w polu grawitacyjnym słońca porusza się ruchem jednostajnym dzięki posiadanej energii. Okres czasu jednego obrotu ziemi dookoła słońca nazywamy rokiem. Okres obiegu księżyca dookoła ziemi nazywamy miesiącem, okres obrotu ziemi wokół swej osi nazywamy dobą. Ja się okazuje powstają problemy z wzajemnym stosunkiem tych okresów, ponieważ jedne z nich nie są wobec innych zwykłymi wielokrotnościami. Ponieważ jednak okazało się, że "zegar" astronomiczny pozwala orientować się w czasie tylko z pewnym przybliżeniem, a zegary ścienne, korzystające z grawitacji ziemskiej trudno nosić z sobą, wprowadzono zegarki ręczne, a w nich zamiana ENERGII kinetycznej na potencjalną i odwrotnie dokonuje się dzięki specjalnej delikatnej sprężynce.

Niemal idealnymi zegarami są zegary elektroniczne: kwarcowe i atomowe. Funkcję regulatora pełnią w nich generatory drgań elektrycznych. W zegarach mechanicznych, czy to ściennych, czy kieszonkowych stosujemy zasadniczo drogę kołową (zmianę miejsca - energii), będącą fragmentem obwodu koła w pierwszych z nich lub jego wielokrotnością w tych drugich. Elementarny ruch, czyli pęd, będący, po skorelowaniu z innym pędem, porcją energii, nie ma swojej historii.

 

Dla obserwatora, który ogląda zegar po 12 czy 24 godzinach, jego tarcza wygląda tak samo jak przed 12 czy 24 godzinami. Bez innych dodatkowych wiadomości nie mógłby on stwierdzić, że między tymi wskazaniami „upłynął” dość duży odcinek czasu. Gdyby na przykład wpadł w letarg, a potem obudził się, to z samego odczytania położenia wskazówek, bez dodatkowej informacji z otaczającej rzeczywistości (lub duchowej), nie mógłby określić, jak długo trwał jego sen, ponieważ godzina 12 na zegarze wygląda tak samo, jak godzina 24.

W ciekawej koncepcji matematyka i filozofa Husserla strumień czasu oglądany w swym czystym przepływie staje się tożsamy z samą świadomością (transcendentalną i absolutną). Ostateczne źródło czasu stanowi tym samym świadomość. Dlatego identyfikacja poszczególnych obrotów wskazówek wspomnianego zegara, wymagałaby stałej ich obserwacji/świadomości. Podobnie jest w (wyobrażonym doskonałym) ruchu jednostajnym po linii prostej, żadna chwila ani żaden odcinek czasu nie jest jakoś uprzywilejowany. Wszystkie są równoważne. Więc w takim ruchu prostoliniowym nie ma tzw. historii, a jakiekolwiek wyróżnianie momentów jest zależne od innych czynników, od husserlowskiego obserwatora rejestrującego. 

 

Jeśli przyzwyczailiśmy się do traktowania czasu jako "ilości ciągłej płynącej", to tylko dlatego, że projektujemy w naszych umysłach własności czasu makroskopowego, czyli historycznego, na zjawiska elementarne (energię/zmianę), i nakładamy je na obrazy zachodzących zmian energetycznych (np. układu planetarnego), czas w takim układzie jest ahistoryczny. Dodajmy, że ruch postępowy po linii prostej jest skrajnym przypadkiem ruchu postępowego po linii zakrzywionej, między innymi kolistej linii planet; prostość linii jest zresztą sprawą względną w zależności od realnej geometrii przestrzeni, przecież cały czas lecimy w kosmosie dookoła gwiazdy Słońca, a razem z nią dookoła centrum galaktyki, w odpowiednie skali nie widzimy jaki ruch następuje. Bardziej złożone są przypadki, gdy energia zmienia swoją postać, np. z mechanicznej na elektryczną lub odwrotnie; z potencjalnej na kinetyczną lub odwrotnie.

 

Energia potencjalna czy to w postaci różnic w polu grawitacyjnym (które ktoś jak aniołowie mógłby zmieniać wedle woli), czy w postaci gradientów w sferze oddziaływań elektromagnetycznych (chemicznych) nie jest wprost rzeczywistością tak realną jak energia kinetyczna, np. poruszających się planet. Ona jest tylko możliwością ujawnienia się energii kinetycznej. Szereg przemian energii może utworzyć "koło". Tak np. kolejno energia atomowa może przejść w odpowiednich warunkach w elektryczną, ta znów w kinetyczną, elektryczną i ewentualnie znów w atomową. Nie znaczy to, że dana forma energii powraca do siebie samej indywidualnie, wystarczy że przyjmiemy, iż powraca do takiej samej gatunkowo.

 

Podsumujmy troszkę to co do tej pory skrótowo opisaliśmy. Mamy składowe ruchu który może być w rzeczywistości energią i to zależną od geometrii, a to wszystko może zależeć również od grawitacji (oraz) układu planet (holistycznej rzeczywistości). Gdyby można manipulować jedną ze składowych, w rzeczywistości (głównie) energią, można by zmieniać i czas. Dzięki temu, że mamy w sobie zdobytą przez doświadczenie wewnętrzną ocenę czasu jako płynącego, czyli że mamy pewien warunek a priori, jakby formę czasu kodującą się w nas, to narzucamy ją na czas stojący (czas ahistoryczny - kwantowy), narzucamy na rzeczywistość nasze ujęcie przemijania. Klasyfikujemy wtedy jako przeszłe, teraźniejsze i przyszłe procesy globalnych przemian makroskopowych, są również i takie, w których z powodu zachowanej stałości entropii zastosowanie takiego poglądu nie ma sensu, i wtedy nie można mówić o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. W świecie duchowym, gdzie nie ma entropii, może nie ma też i doznawanego upływu czasu.

W przyrodzie, czyli rzeczywistości, ustala się jeden kierunek czasu: od stanu mniej prawdopodobnego (uporządkowanego) do stanu bardziej prawdopodobnego (nieuporządkowanego). Tym samym można odróżnić tzw. przeszłość układu od jego przyszłości. Wzrost entropii, czyli nieuporządkowania jest odpowiedzialny za historyczność czasu, co jest zgodne z obserwacją. W Edenie szatan zwiększył nieuporządkowanie układu/spowodował upadek człowieka. Poprzez mierzenie stopnia chaotyzacji danego układu można określić, czy dane stadium rozwoju systemu/rzeczywistości jest wcześniejsze czy późniejsze. Tzw. czas historyczny (holistyczny) nie kłóci się z ahistorycznym (kwantowym - stanem energetycznym), ponieważ każdy z nich dotyczy czegoś innego. . Czas ahistoryczny-subatomowy-energii to czas ruchu cząstek branych indywidualnie, czas historyczny to czas stanów układu złożonego w całość.

 

"Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą." Ks. Rodzaju 1:2-5

 

Do mierzenia historii świata makroskopowego nie wystarczą zwykłe zegary pokazujące czas bez kierunku. Potrzebne są inne zegary, które zwiemy kalendarzami. Odróżniamy kalendarz termodynamiczny, kosmologiczny i elektromagnetyczny. Zegar-kalendarz termodynamiczny ma jako skalę odpowiednie stopnie entropii. Większa entropia wskazuje, że dany system przesunął się w kierunku przyszłości, mniejsza wskazuje jego stan w przeszłości. Najwyższy stopień uporządkowania układu istniał w Ogrodzie Eden. Jest wysoce prawdopodobne, że cywilizacja przedpotopowa uzyskiwała specyficzny rodzaj "uporządkowania" (średnio 900 lat życia) dzięki bezpośredniemu jeszcze kontaktowi ze Stwórcą, dawcą entropii ujemnej. Należy wspomnieć w trybie prawdopodobieństwa, iż pierwsza ludzkość stworzyła nieznany typ urządzenia zmniejszającego entropię układu.

 

Zegar-kalendarz termodynamiczny nie jest jednak całkowicie samodzielny. Zmiany entropii bowiem zależą od zmian pola grawitacyjnego, w tym sensie, że dla obliczenia wielkości entropii musi się zakładać układy zamknięte, czyli takie, w których suma energii kinetycznej jest stała. Tymczasem, jak się wydaje, w świecie rozszerzającym się lub kurczącym się, nie mamy gwarancji tej stałości. Świat rozszerzający się lub kurczący jest niepewnym założeniem, więc pozostaje nam określić to jako hipotezę. Aczkolwiek budowę rzeczywistości mogła znać cywilizacja Adama, i stąd mogli wznieść na Ziemi bardzo dziwną konstrukcję, dopasowaną do termodynamiki kosmosu.

 

Zdaniem EWOLUCYJNEGO naukowca Paula C.W. Daviesa czas ewentualnych okresów ekspansji i zwinięć się Wszechświata w modelu oscylacyjnym nie pokrywa się z czasem relaksacji energii wysyłanej przez gwiazdy. Czas ten w przybliżeniu wynosi 10 do 23 potęgi lat, czyli o wiele więcej niż czas faz rozszerzania się i kurczenia, który szacuje się na około 10 do 10 potęgi lat. Choć zegar-kalendarz entropiczny ma częściowy związek z zegarem-kalendarzem kosmologicznym, to jednak związek ten nie jest absolutny w tej ewolucyjnej hipotezie. Stąd płynie wniosek, że obecne elity naukowców nie są pewne w jakim kosmicznym czasie istniejemy.

 

Zegar-kalendarz elektromagnetyczny opiera się na teorii rozchodzenia się światła. Normalnie światło wychodząc ze źródła rozchodzi się w przestrzeni. W praktyce przeważa promieniowanie elektromagnetyczne wysyłane nad promieniowaniem powracającym. Wyjaśnienie tej przewagi leży w teorii prawdopodobieństwa. Łatwiej bowiem osiągnąć chaos w postaci rozproszenia się promieni w przestrzeni, niż porządek w przypadku powrotu do źródła. Jest to więc inne zastosowanie prawa wzrostu entropii. W takim razie kalendarz-zegar elektromagnetyczny byłby w gruncie rzeczy zegarem entropicznym - liczącym wzrost entropii. Zegar-kalendarz elektromagnetyczny także ma związek z zegarem-kalendarzem kosmologicznym. 

 

Mianowicie w rozszerzającym się Wszechświecie promieniowanie elektromagnetyczne, ogólnie rzecz biorąc, zmierza od źródeł światła do przestrzeni, ponieważ na skutek ekspansji wzrasta pojemność przestrzeni na przyjmowanie promieniowania. Inaczej mówiąc, na skutek efektu Dopplera energia promieniowania wysyłanego przez gwiazdy oddalające się wzajemnie od siebie zostaje zredukowana, tzn. częstotliwość fal świetlnych maleje, wzrasta długość, co można zauważyć obserwując przesunięcie ich widma ku czerwieni. Ta redukcja promieniowania pozwala na dalsze promieniowanie gwiazd. Gdyby Wszechświat zaczął się kurczyć, działoby się odwrotnie. Niebo nie byłoby w nocy czarne, lecz wypełnione białym żarem. W ten sposób przez rozszerzanie się Wszechświata wyjaśnia się słynny paradoks Olbersa i uzyskuje się odpowiedź na pytanie dlaczego światło gwiazd w układzie zamkniętym się nie sumuje ?

 

Przenosząc tę dyskusję na inne obszary rozumowania, mamy do czynienia ze sporem między dwoma głównymi teoriami praw przyrody: tzw. teorią "T-niezmienniczą", reprezentowaną głównie przez Mehlberga, i teorię dopuszczającą w świecie historię (Grünbaum, Prigogine, Eddington, Denbigh, Penrose, Popper i wielu innych). Jak pogodzić te dwie teorie? Teoria "T-niezmiennicza" odpowiada starożytnemu statyzmowi.

(Statyzm - szczególnie w wydaniu atomistów, Demokryta i Leukippa, nie uznawał rzeczywistych zmian ani przyczyności. Heraklit natomiast nie dostrzegał stałych i niezmiennych wartości. Arystoteles pogodził obydwie te tendencje w swej teorii aktu i możności.)

 

Dzisiejszy statyzm uznaje zasadę zachowania masy i energii oraz niewyróżnialność kierunku czasu. Przyczynowość dotyczy w niej tylko względnej wymiany masy i energii. J. Imbach nazywa ją przyczynowością zamkniętą. Druga konkurencyjna teoria dopuszcza historię i przyjmuje jeden kierunek rozwoju Wszechświata, istnienie wartości niepowtarzalnych oraz fakt choćby jednorazowej prawdziwej przyczynowości.

Od czasów starożytnych ścierają się z sobą wspomniane dwie koncepcje (filozoficzne), czyli statyzm Parmenidesa, w jego ujęciu głosi, że: "...Należy mówić i myśleć, że tylko byt istnieje. To bowiem, co jest, istnieje, a to, co nie jest, nie istnieje..."; oraz wariabilizm Heraklita z Efezu według którego rzeczywistość jest zmienna, dobrze oddaje to formuła jemu przypisywana: "wszystko płynie" (grecki: παντα ρει, panta rhei).

 

Wydaje się, że te dwie teorie dadzą się pogodzić. Mianowicie, prawa przyrody są rzeczywiście "T-niezmiennicze", natomiast warunki brzegowe nie pozwalają na cofnięcie się historii. Takim najważniejszym warunkiem brzegowym jest stan Wszechświata w chwili jego stworzenia około 6 tyś  lat temu (uznając teorię Humphreysa !). Historyczność dotyczy zjawisk globalnych, natomiast indywidualne cząstki nie mają historii. Gdyby nie było ważnych zdarzeń jednorazowych, jak np. narodzenie się Chrystusa, w kulturze chrześcijańskiej, nie można by wprowadzić rachuby czasu, nie można by było liczyć, ile lat już upłynęło. Dają nam takie wydarzenia poczucie czasu historycznego. Ważne zdarzenia jednorazowe pozwalają na przyjęcie punktu 0 na skali czasu. Obroty księżyca, czy ziemi dokoła swej osi lub dokoła słońca nie wystarczą same do stworzenia kalendarza (pozornego) !

Święty teolog Albert Wielki (1193 - 1280 ) opisywał i wyjaśniał taką sytuację dość przekonywująco. Nawiązując do wcześniejszej tradycji, np. św. Bonawentury, usiłował dowieść w sposób filozoficzny, że świat został stworzony w czasie, tzn. że cofając się od teraźniejszości ku przeszłości powinniśmy natrafić na chwilę, przed którą już nie było innej chwili. Gdyby bowiem takiej chwili nie było, mielibyśmy w przeszłości nieskończenie długi czas, a nieskończoności przejść nie można. W takim razie nie doszlibyśmy do dnia dzisiejszego. A przecież mamy dzień dzisiejszy. Stąd wniosek, że liczba dni od stworzenia jest skończona. Do tego opisu geniusz św. Tomasza z Akwinu miał zastrzeżenia.

Świat jako zbiór bytów przygodnych (stworzonych przez Stwórcę) byłby zależny od stwórczego działania Boga, nawet wtedy, gdyby istniał w nieskończenie długim czasie. Średniowieczni myśliciele opierali się na nieuzasadnionym założeniu, że czas upływa, a ponadto, że dni wyznaczane obrotami słońca (według kosmologii ptolemejskiej) stanowią odrębne jednostki czasowe. Tymczasem, zgodnie z tym, co wiemy względem mechaniki kwantowej, czas w sensie podstawowym jest ahistoryczny-energetyczny, a więc nie upływa, lecz jest ciągłym trwaniem, ciągłym teraz. Na to trwanie nakładają się zdarzenia nieodwracalne z powodu chaotyzacji energii.

 

Traktowanie poszczególnych obrotów jako odrębnych jednostek jest narzucaniem komuś dzielenia czegoś ciągłego i to będącego tworem wyobraźni, ponieważ owo słońce nie wypisuje przecież na firmamencie fizycznej linii swej drogi ! Chcąc dzisiaj argumentować za skończonym trwaniem Wszechświata, moglibyśmy sięgnąć do zjawiska wzrostu entropii i pytać, dlaczego jeszcze nie doszło do jej maximum, co byłoby równoznaczne z całkowitą chaotyzacją, czyli tzw. śmiercią cieplną, jeśli Wszechświat istnieje wiecznie ? Odpowiedź, jaka się narzuca, brzmi: widocznie Wszechświat, taki, jakim go widzimy w obecnym stanie, nie istnieje wiecznie, że powstał w określonym "momencie czasu", czyli "na początku", i jest podtrzymywany-utrzymywany.

 

Wracając jeszcze na chwilę do geometrii rzeczywistości, którą starożytna pierwsza ludzkość dociekliwie badała, trzeba wspomnieć o Boskim Przesłaniu. Gematria z języka hebrajskiego: גימטריה lub greckiego γεωμετρια, to system numerologii opierający się na języku i alfabecie hebrajskim, zaś samo słowo gematria pochodzi od greckiego słowa geometria ! Istnieje kilka form gematrii, między innymi "objawiona" i "mistyczna". W związku z tym należy zacytować słowa Biblii:

"...Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość..." List do Efezjan 3:17

W popularnym mniemaniu, wieczność jest równoznaczna z nieskończonością, jednak przez wielu określana jest jako istnienie poza czasem. Wieczność występuje m.in. w eschatologii chrześcijańskiej, w której występuje wiara w pośmiertne życie wieczne. Zwolennicy istnienia wieczności, między innymi Arystoteles, twierdzą, że materia, siły i czas muszą istnieć wiecznie.

 

(Zdjęcia chasydów w porównaniu do Istot z Wyspy Wielkanocnej mogą sugerować duchowy związęk z zaginioną rasą "wielkich nosów" - "To, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już jest; 

Bóg przywraca to, co przeminęło." Księga Koheleta 3:15, lub jeżeli ktoś z państwa wierzy w reinkarnację, to religijni Żydzi byli by w takim ujęciu wcieleniem zaginionej cywilizacji.)

 

Dodatkowe informacje które mogą posłużyć w zrozumieniu tytułu "Wyjście z "prędkości" nadświetlnej - rzeczywistości duchowej ?" znaleść mogą państwo w artykułach pt.: "„a nam księża każą głupiemi być” oraz "Bóg przywraca to, co przeminęło, czyli Oblivion w nowej formie"

 

 

Filozofia i Wszechświat wg ks. prof. Michała Hellera (cz.1) 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Homo sapiens

Ufonautyczna i demoniczna

Ufonautyczna i demoniczna partia PO przegłosowała właśnie ustawę o UFO rozrodczości ! "Sejm w czwartek przyjął rządowy projekt ustawy "o leczeniu niepłodności". Projekt był mocno krytykowany przez Kościół, organizacje obywatelskie i rodzinne, środowisko ginekologów, a nawet Sąd Najwyższy. Uzasadniano w nich, że projekt wcale nie tworzy programu leczenia niepłodności, a jedynie legalizuje przemysł in vitro. W trzecim czytaniu odrzucono wszystkie merytoryczne poprawki zgłoszone przez Jarosława Gowina oraz Prawo i Sprawiedliwość."
 
Chcą produkować "ludzi GMO" !
 
"Rządowy projekt spotkał się ze zdecydowaną krytyką organizacji rodzinnych oraz części specjalistów z zakresu ginekologii i położnictwa. Zwracali oni uwagę przede wszystkim, że dokument nie jest wcale pożądaną od dawna propozycją uregulowania kwestii związanych z leczeniem niepłodności, a jedynie próbą legalizacji "przemysłu in vitro", czyli już istniejących klinik sztucznego zapłodnienia, które od tej pory mają być dofinansowywane ze środków publicznych."
http://popotopie.blogspot.com/2015/03/odpowiedz-na-pytanie-czy-ktos-mogy-mi.html

Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień.-Rzeczą człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba – dać zwycięstwo.

Portret użytkownika asia

Mam 17 lat, i jak większośc

Mam 17 lat, i jak większośc moich koleżanek nie badałam się na płodność, Nie wiem więc na 100% czy będę mogła mieć dziecko. Ale jeśli okaże się że nie mogę mieć dzieci, to na pewno skorzystam z metody in vitro. Nie chciała bym jednak, jeśli do tego dojdzie,  żeby jakis idebil powiedział mi, ze wyprodukowałam dziecko. Wróć do szkoły idioto !!!

Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień.-Rzeczą człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba – dać zwycięstwo.

Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień.-Rzeczą człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba – dać zwycięstwo.

Portret użytkownika baca

to powiadasz, że Jezus

to powiadasz, że Jezus powraca Homo Smutasie?
to doskonała wiadomość, bo koleś wisi mi grubą kasę...
jak byłem malutki dałem księdzu pięć złotych, powiedział bóg zapłać, tak więc lecą od tamtej pory odsetki, a jako że była w międzyczasie inflacja, hiperinflacja, odsetkowa kapitalizacja, prywatyzacja, restrukturyzacja, przewalutowanie na szwajcarskiego franka no wreszcie rewaloryzacja - wygląda że jezus musi mi odpalić dwie duże bańki... inaczej windykacja...
 
 

Strony

Skomentuj