Kategorie:
Jak bumerang powracają informacje o rzekomych spotkaniach prezydenta USA Dwighta Eisenhowera z przedstawicielami obcych cywilizacji. Miało do tego dojść już w 1954 roku. Z biegiem czasu pojawia się coraz więcej informacji na ten temat.
Sam Eisenhower wielokrotnie publicznie twierdził, że wierzy w istnienie życia pozaziemskiego. Ten słynny generał był amerykańskim prezydentem w latach 1953 do 1961 zatem rzekome spotkanie w 1954 roku byłoby możliwe.
Według świadków doszło do niego w bazie lotniczej Holloman w Nowym Meksyku, a oprócz prezydenta byli tam też oficjele z FBI. Nie wiadomo do końca kto zaproponował to wydarzenie, ale można podejrzewać, że inicjatywa wyszła ze strony obcych. Komunikacja miała się odbywać za pomocą jakiejś formy telepatii.
[ibimage==21580==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]
Rzekomy przedstawiciel gatunku zwanego "nordyckimi" obcymi
Eisenhower miał jego zdaniem trzy tajne spotkania z obcymi. Co ciekawe z informacji wynika, że początkowo na spotkaniach byli obecni przedstawiciele rasy, której wygląd określano jako "nordycki". W tym miejscu przychodzą skojarzenia z białym bóstwem Wirakoczą u Indian, być może należał on do tej samej rasy. Z dostępnych informacji wynika, że została zawarta jakaś umowa, o bliżej nieustalonej treści, którą Eisenhower podpisał symbolicznie z przedstawicielami rasy zwanej "szarakami".
[ibimage==21577==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]
Głównym propagatorem tezy o kontaktach z obcymi jest były konsultant rządu USA, Timothy Good. Napisał nawet na ten temat książkę, w której wyjawia to co wie o tych kontaktach. Poza tym twierdzi on, że kontakty ludzi z obcymi to nic nadzwyczajnego.
"Obcy mają różne rodzaje kontaktów, formalne i nieformalne i to z tysiącami ludzi na całym świecie" dodaje Good
Okazuje się, że wersję Timothego Gooda na temat kontaktów Eisenhowera z obcymi wspiera uczestniczący w stanowieniu amerykańskiego prawa Henry McElroy, Jr. Z jego słów wynika, że widział dokumenty potwierdzające, że do takich spotkań z obcymi rzeczywiście doszło.
Z jego słów wynika, że widział dowód potwierdzający, że prezydent był informowany o tym, że obcy już są w Stanach Zjednoczonych.
McElroy stwierdza, że w dokumencie znajdowała się ocena intencji obcych, którzy według jego twórców nie stanowią powodu do obaw, co do ewentualnych prób podboju naszej planety, oraz wywoływania jakichś zakłóceń na Ziemi w przyszłości. Ciekawe na jakiej podstawie wysnuto taki wniosek. Z drugiej strony fakt, że przynajmniej gołym okiem, śladów inwazji nie widać może być potwierdzeniem tej treści.
Eisenhower mógł się zresztą spotkać z fenomenem UFO już podczas drugiej wojny światowej. Słynny incydent ze spotkaniem metalowego UFO w kształcie spodka, który raportowali piloci bombowców RAF wracający z nalotów w Niemczech musiał wywrzeć wielki wpływ nie tylko na Winstonie Churchillu, ale i na Eisenhowerze, który został o tym poinformowany, jako potencjalnego zagrożenia.
[ibimage==21578==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]
Wspomniany Churchill nakazał utajnienie incydentu, ponieważ mógłby wzbudzić masową panikę i "zniszczyć wiarę Kościoła". Były to lata wojny więc wszelkie UFO traktowano jako potencjalną nową broń. Incydent lotniczy był z pewnością omawiany na spotkaniu Churchilla i Eisenhowera poświęconym tak zwanym "foo fighters".
To, co tak skłoniło Churchilla do utajnienia akt sprawy to bezgłośny pojazd pozostający w powietrzu w zawisie nad jednym miejscem. Wtedy nie było takiej technologii, a śmigłowce dopiero raczkowały i z pewnością nie były bezgłośne. Na dodatek z odtajnionych raportów wynika, że obiekt odleciał tak szybko, że uznano, iż zniknął.
O ile nie była to niemiecka technologia powstająca w dzisiejszych Górach Sowich, był to pojazd prawdopodobnie należący do innej cywilizacji. Być może to ze względu na wiedzę o takich incydentach późniejszy generał Eisenhower miał bardziej otwarty umysł na próby kontaktów z innymi cywilizacjami.
Na koniec warto wspomnieć, że niedawno podczas jednego z amerykańskich talk show pytanie o kontakty z obcymi zadano byłemu prezydentowi USA, Billowi Clintonowi. Oczywiście roześmiał się na to, ale analitycy mowy ciała twierdzą, że z pewnością coś ukrywał.
Komentarze
W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!
ossa jacta est
Strony
Skomentuj