Odnotowano aktywność mózgu dziesięć minut po śmierci pacjenta

Kategorie: 

Źródło: dreamstime

Lekarze odnotowali aktywność w mózgu pacjenta, dziesięć minut po tym, gdy przestano u niego podtrzymywać funkcje życiowe. U uważanego za denata mężczyzny, nie odnotowywano żadnej aktywności serca czy jakichkolwiek organów, ale zamiast tego stwierdzono zaskakującą aktywność elektryczną w mózgu, składającą się z serii fal delta.

 

Tego typu fale, zazwyczaj są związane z głębokim snem. Wybuch fal odnotowano dopiero 10 minut po ogłoszonej śmierci, a lekarze nie potrafią wytłumaczyć tego zjawiska. Pojedynczy przypadek może sugerować, że niewytłumaczalny wynik może być spowodowany niewyjaśnionym błędem w urządzeniu.

Naukowcy sugerują jednak, że to mało prawdopodobne, a ich odkrycie może stwarzać komplikacje dla dawców narządów.Zdarzenie z pewnością dodatkowo komplikuje ustalenie, co dzieje się z naszymi ciałami po śmierci. ScienceAlert dodaje także, że w badaniach z 2016 roku, odkryto ponad tysiąc genów funkcjonujących w ciele po śmierci.

 

Artykuł pochodzi z portalu

 

Ocena: 

4
Średnio: 4 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika ajwaj

Na pewno niejeden taki "cud"

Na pewno niejeden taki "cud" miałby miejsce gdyby nie to, że sekundy po odłączeniu leci się biegiem na salę żeby wycinać co się da w kolejności wyznaczonej przez cennik przeszczepów (i to pewnie bez konkretnego znieczulenia).
A jeżeli nie ma co wycinać to i po co monitorować skoro "wszystko wiadomo" i tylko "niepotrzebne" dylematy się pojawią, jakieś sprawy do przemyślenia i w ogóle.
Tak czy inaczej - medycyna galopuje do stanu, gdzie dyplomy lekarza będą wręczane w najbliższej rzeźni.

Portret użytkownika Znawca

"Podstawową prawdą dotyczącą

"Podstawową prawdą dotyczącą transplantologii jest fakt, że przeszczepiane narządy i tkanki muszą być żywe i zdrowe. Nie przeszczepia się narządów chorych, zniszczonych czy dotkniętych procesem umierania – mówi doktor nauk medycznych Izabella Monika Stępkowska, autorka książki Śmierć dla celów transplantacji?, w rozmowie z Romanem Motołą. W swojej książce przytacza Pani szereg argumentów przeciwko powszechnie uznanemu w świecie medycznym kryterium tak zwanej śmierci mózgowej jako najbardziej odpowiedniemu dla określenia momentu końca życia człowieka. Dlaczego Pani zdaniem jest to kryterium fałszywe? Termin ten nie oznacza jednakże rzeczywistej śmierci człowieka, lecz zmienne objawy dysfunkcji ośrodkowego układu nerwowego, na podstawie których wystawia się kartę zgonu osoby poszkodowanej i pobiera się od niej narządy i tkanki. Te objawy absolutnie nie są wynikiem śmierci mózgu, lecz (z reguły) jego obrzęku. Zgodnie z obowiązującymi kryteriami tak zwanej „śmierci mózgu” karta zgonu wydawana jest osobie, której serce i inne narządy funkcjonują prawidłowo. Te zagadnienia szczegółowo omówiłam w książce. Czy może więc być lepsza podstawa nowej utopii niż nowa religia bazująca na obietnicy wiecznego życia? No, może nie wiecznego, tylko nieco dłuższego, ale za to nie w zaświatach, lecz tu, na ziemi. Życia namacalnego i konkretnego, niewymagającego silnej wiary i żadnych wyrzeczeń, tylko kilkunastu zer na koncie? Jeśli jesteś wystarczająco bogaty, możesz używać życia do woli, a kiedy twój organizm powie „dość”, przeszczepimy ci co trzeba, byś mógł używać go jeszcze dłużej. A później znowu i znowu – utrzymamy cię przy życiu tak długo, jak długo wystarczy ci pieniędzy lub zasług dla Rewolucji (bo jeśli będziesz posłuszny, to kto wie, może w nagrodę za dobre sprawowanie otrzymasz dofinansowanie z pieniędzy „publicznych”?). Hulaj dusza, piekła nie ma! A przynajmniej oddalimy jego perspektywę. Czyż to nie logiczne zwieńczenie hedonistycznej ideologii naszych czasów? Pojawia się jednak pytanie: dlaczego – w miarę rozwoju transplantologii – jej usługi nie mogłyby stać się na tyle dostępne, aby zapewnić wszystkim potrzebującym możliwość przeszczepów? Otóż – nawet jeśli uwzględnić postępy innych gałęzi medycyny – chorych i potrzebujących zawsze będzie więcej niż dawców. Ci ostatni z kolei – wraz ze wzrostem świadomości, że organy do transplantacji pobiera się od ŻYWYCH ludzi – mogą być coraz mniej chętni do ofiarowania swoich zdrowych ciał na „części zamienne” dla tych, których życie uznano za cenniejsze. Dawców trzeba więc będzie przymusić – czy to w sposób „dziki”, jak już obecnie czynią mafie transplantologiczne porywające i zabijające młodych, zdrowych ludzi, czy też bardziej systemowy, przez wprowadzenie w życie zasady, że życie rozmaitych „wrogów ludu” czy kontrrewolucjonistów zgromadzonych w obozach, dajmy na to, reedukacyjnych, jest tyle warte, o ile może przyczynić się do polepszenia stanu zdrowia „pełnowartościowych” obywateli. Prawda, że straszne? Ale przecież nie niemożliwe, zważywszy na spuściznę rozmaitych doktorów Mengele czy całkiem współczesne osiągnięcia towarzyszy chińskich i północnokoreańskich."

organy do transplantacji pobiera się od ŻYWYCH ludzi

εν αρχη ην ο λογος και ο λογος ην προς τον θεον και θεος ην ο λογος ουτος ην εν αρχη προς τον θεον

Skomentuj