Nieznane starożytne cywilizacje z zamierzchlej przeszłości Ziemi mogły istnieć naprawdę

Kategorie: 

world-mysteries.com

Mimo, że w historii ludzkości jest wiele przypadków występowania legend opisujących starożytne wysoko rozwinięte cywilizacje nowoczesna nauka wciąż odmawia przyznania, że nasza dzisiejsza cywilizacja jest jedynie kolejną formą rozwoju ludzkości, jaką widziała Ziemia.

Opisy zawarte w rozmaitych antycznych manuskryptach są tak sugestywne, że nowocześni badacze tych tekstów wolą uciekać w szaleństwa wyszukiwanego na siłę symbolizmu. Wiele opisów biblijnych można zinterpretować literalnie i wcale niewykluczone, że dojdziemy do wniosku, że na przykład Sodomę i Gomorę, niszczył w istocie wybuch jądrowy. To oczywiście nie wyklucza istnienia Boga, oznacza to tylko, że pewne interpretacje znanych z przeszłości wydarzeń mogą rzucić na nie inne światło.

 

Inne przykłady opisów, które uważane są za fantazje mamy w Indiach. Tak zwane starożytne eposy Mahabharata i Bhagawita opisują krwawe wojny toczone przez istoty uważane za Bogów. Cały panteon bóstw hinduskich oparty jest właśnie o opowieści o wielkiej wojnie, jaka miała miejsce między zwaśnionymi stronami. Opisywane są dokładnie pojazdy latające "bogów" a nawet sposób ich pracy. Niektóre opisy bitw powietrznych i ataków na miasta brzmią tak przekonująco, że naukowcy po prostu nie mogą uznać, że to prawdziwa historia, ponieważ musieliby uznać, że nic o tym nie wiedzą.

 

Jeśli przyjmiemy, że zaawansowane cywilizacje istniały już na naszej planecie to pojawia się pytanie o to, co stało się z ich pozostałościami. Przede wszystkim, jeśli założymy, że w przeszłości doszło do konfliktu jądrowego to można powiedzieć, że wiele pozostałości po prostu nie ma, bo zostały zniszczone. Poza tym, jeśli mówimy o cywilizacji, która swój okres rozkwitu miała kilkadziesiąt tysięcy lat temu to większość pozostałości może już nie istnieć.

 

Niektóre centra tej cywilizacji znajdują się obecnie pod wodą a niektóre przysypały tysiące ton piasku i osadów. Mimo to niektóre artefakty z przeszłości nadal są odnajdowane, ale niechęć do reklasyfikacji historii powoduje, że często eksponaty takie są ukrywane. Ostatnio naukowcy odkryli ślady zaawansowanych cywilizacji żyjących na obszarze dzisiejszego Morza Północnego (miedzy Wielką Brytanią a Danią), na Pustyni Gobi, w Ameryce Północnej i pod wodami Morza Czarnego, gdzie wydobyto precyzyjnie wykonane ozdoby ze złota.

 

Większość opisów starożytności zawiera wzmianki o potopie. Pojawiły się sugestie, że wielkie opady deszczu mogły wystąpić właśnie w wyniku konfliktu nuklearnego. Po wielu testach broni jądrowej zauważono powstawanie chmur, które potem dawały początek radioaktywnym opadom. Nie wydaje się jednak możliwe, aby było ich tak dużo, że spowodowały przypływ wielkości odpowiedniej do tego, aby statki osiadły prawie na szczycie góry Ararat.

 

Aby doszło do takiego kataklizmu nie wystarczy odpalić odpowiedniej ilości głowic jądrowych. Jednak to, że w przeszłości dochodziło do nagłego podniesienia poziomu wody jest raczej pewne. Nie wiadomo tylko, jaki cykl wyznacza początek ponownego takiego zjawiska. Jednak skoro tak mało wiemy o swojej własnej historii trudno oczekiwać, że będziemy dysponować tak szczegółową wiedzą o cyklach przyrody.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika stelar

Nie mogły istnieć, tylko

Nie mogły istnieć, tylko istniały. Graham Hancock w swoich książkach "Ślady palców bogów" i "Magowie bogów" podaje cały szerego dowodów na ich istnienie. Naukowcy nie chcą się przyznać do swojej małej wiedzy, ale kiedyś będa musieli.

Portret użytkownika Marcin

Tak się tylko zastanawiam,

Tak się tylko zastanawiam, nad tematem zawieszonych na naszej orbicie kosmicznych śmieci... Ile potrafią zostać czasu w kosmosie, zanim spadną na ziemię. Bo przecież po "naszych" lotach w kosmos jest tego na prawdę sporo, a jeżeli wcześniejsze cywilizacje także latały to powinno coś po nich zostać co nie?  Na samej ziemi w każdych zakątkach świata mamy pozostałości... Szkoda że nikt nam prawdy nie powie. Nawet jak coś się wydarzy to ludzie u góry robią z nas Ciemne masy... Jesteśmy jak mrówki!

Portret użytkownika śpiący

Moim zdaniem sam fakt

Moim zdaniem sam fakt cywilizacji to nie wszystko Smile My nigdy nie musieliśmy się uczyć mamy wiedzę przodków w naszych głowach i niestety tylko niewielu potrafi czasem ją odkryć jak np. słynny zderzak:) ale skoro on pochłania energie to czemu nie sprobowac jej zebrac i przekazać a w miejsce gdzie ma nastąpić udeżenie dać coś co stale będzie je dawało i ładnie to poskładac:D tak to tylko głupia teoria my jesteśmi potomkami bogów i nie patrzmy tylko na technike ale i na to co sami potrafimy a czas? to pojęcie względne a bez ładu i składu pisanie ciągłe minusowanie umysłu zamykanie Ortaza olewanie:D  to tylko wciąż pisanie i gdybanie a nie w końcu obudzonych działanie;) idzie wojna i nie kul i bomb badź się będziemy;)

Portret użytkownika gash

  Witam Autor tekstu jest

 
Witam
Autor tekstu jest strasznie negatywnie nastawiony do nauki. Zakłada, że badania historii naszej planety są kontrolowane przez jakąś organizację zwaną przez niego "naukowcami". W artykule przytacza przykłady z Indii, ale brak rozwinięcia tematu, dowodów. To trochę mało aby przekonywać i wysnuwać tak ostre oskarżenia pod kątem wyimaginowanego stowarzyszenia złych naukowców. No ale pomijając poziom tego artykułu. Nikt nie wyklucza przecież jednoznacznie, że przed nami nie było zaawansowanej cywilizacji a my tak naprawdę nie żyjemy w świecie post apokaliptycznym. Dopiero teraz mamy możliwości i narzędzia, które pozwalają nam coraz dokładniej poznawać nasz świat oraz odkrywać naszą historię. Teraz możemy kruszyć skały, skanować grunt, nurkować na wiele kilometrów, robić odwierty, robić zdjęcia z kosmosu i latać poza naszą planetę. Osobiście nie widzę żadnego ograniczania wiedzy, przymuszania kogokolwiek do wierzenia w cokolwiek. Doskonałym dowodem jest ta strona oraz Zmiany na Ziemi. Nikt nikogo tutaj nie ogranicza. Problemem niestety jest rzetelność i język nienawiści jaki tutaj się promuje. Najgorsze, że promuje się niechęć do nauki. Wyimaginowano tutaj postać złych naukowców: "nowoczesna nauka wciąż odmawia przyznania," "Ostatnio naukowcy".  Bardzo ogólnikowo. Jacy naukowcy, archeolodzy, kardiolodzy, czy wszyscy na raz? A może po prostu badacze jakiejś korporacji? Górnicy, pasjonaci, kto? Wszyscy biedni wrzuceni do jednego, napiętnowanego wora o nazwie "naukowcy". Coś na obraz korporacji z filmów sf. Oczywiście, że żyjemy w świecie, w którym każdy chce zarobić, a jakby znaleziono statek obcych to rozebrano by go na części pierwsze, skopiowano co się da, użyto do celów militarnych a resztę sprzedano. Jednak nie klasyfikujmy wszystkich uczonych jako jakąś tajną złą organizację chcącą wyprać nam mózgi. Gdyby tak było to tą stronę skasowali by w pierwszej kolejności. Przecież nie powiecie chyba, że prof. Wolszczan albo prof. Religa, którzy też byli/są naukowcami byli/są złymi ludźmi. Chciałbym Wam powiedzieć, że każdy kto ma mgr jest tak naprawdę naukowcem, gdyż tytuł magistra jest tytułem naukowym i dostaje się go za zrobienie pracy naukowej, czyli dyplomu. Więc pytanie jest proste, nie lubicie naukowców za to, że nimi nie jesteście (bo nie macie np wyższego wykształcenia) czy dla tego, że jest to jakaś tajna organizacja, która podlega jakiejś korporacji rządzącej światem, która ma kodeks i globalnie steruje tym co jest oficjalną prawdą? No chyba nie sądzicie, że miliony magistrów na naszej planecie, których pewnie sami znacie należą do tajnej organizacji a wraz z odebraniem dyplomu ukończenia studiów podpisują jakiś cyrograf? Wink
I tak jeszcze w temacie: mogę gdzieś znaleźć opisy tych podniebnych bitew?
 
Pozdro

Portret użytkownika Łukasz

Witam. Nie chodz o "jakichś

Witam. Nie chodz o "jakichś naukowców". Autor artykułu odniósł się może zbyt ogólnikowo ale także i pańska wypowiedź jest zbyt szeroka. Twierdzenie, że "każdy kto ma tytuł magistra jest tak naprawdę naukowcem", jest również uogólnieniem. Ale dobrze, że padło takie stwierdzenie, gdyż podam panu przykład naukowców nieuznawanych przez "świat nauki". Chodzi mi głównie o Ericha vo Danikena i Zecheria Sitchina. Są oni przedmiotem kpin grona świata "nauki" (tak, jak również kilkudziesięciu innych badaczy), i to tylko dlatego, że prezentują inne spojrzenie na te same tematy. Na ich przykładzie jestem w stanie uznać, że jednak istnieją "źli naukowcy" i wcale nie chodzi mi o przytoczone przeze mnie nazwiska. Świat nauki to świat uznanych nazwisk naukowych. Nie będę już tu żadnego przytaczał, wystarczy trochę poczytać. Chodzi raczej o zamknięty krąg, który stworzyła większość "naukowców", a który dla zwykłej opinii publicznej jest jak wyrocznia. Naukowcy do niego należący to ludzie z dużym dorobkiem "naukowym" i nazwiskami unzanymi przez zwykłą "masę", a także innych naukowców należących do tego samego kręgu. I tak spirala się nakręca. Dosłownie jak w polityce. Od dziesięcioleci ciągle te same nazwiska. Tak jak i w dziedzinie nauki. Naukowcy ci odrzucają wszystko to, co nie jest im na rękę. A już najbardziej teorie odbiegające od tych, które sami prezentują i takie, w które trudno uwierzyć. Nie zapominajmy jednak, że nawet Albert Einstein powiedział kiedyś o energii atomowej, że "nie ma żadnej, najmniejszej nawet przesłanki ku temu, by energia nuklearna była możliwa do odzyskania. Znaczyłoby to, że atomy mogłyby być rozbite na kawałki na żądanie." Jak bardzo się mylił. Choć przecież wtedy nie miał zbyt wielu możliwości i dowodów na to, żeby mysleć inaczej. Natomiast Erich von Daniken takich dowodów, co do innego spojrzenie na historię świata, dostarczył wiele. Czasem dużo więcej niż jego naukowi krytycy na poparcie własnych teorii. A że i on czasem nagiął fakty? A który naukowiec lub historyk tego nie robi? Dlaczego więc mam nie brać jego teorii pod uwagę? Tylko dlatego, że właśnie ci "jacyś" naukowcy uznają go za oszusta? Prawdziwy naukowiec podjąłby merytoryczna dyskusję, rozważyłby to, co twierdzi Daniken. Ależ większość z "tych naukowców" nawet tego nie spróbowała. Teorie Danikena nie są wyssane z palca. Są bardzo logiczne i poparte tymi samymi dowodami, którymi posiłkują się jgo przeciwnicy. Są to więc tylko dwa różne punkty widzenia. Który jest prawdziwy? Czy ten, w który łatwiej nam uwierzyć? A że trudno uwierzyć w twierdzenia Danikena? Kiedyś "naukowcy" nie wierzyli, że na ziemi panowały dinozaury. A teraz mamy ogomne dziedziny nauki poświęcone tym pradawnym gadom. Kiedyś ludzie wierzyli, że zabójcą Kennedy'ego był Lee Harvey Oswald. Dziś nie wierzą w to nawet obywatele USA. Łatwo w dzisiejszych czasach o całkiem różne spojrzenie na historię świata, nawet tą najnowszą, a co dopiero tą bardzo odległą. Przykład całkiem jeszcze świeży to np. zrobienie na Ukrainie ze Stepana Bandery bohatera narodowego. Kim on był dla nas Polaków, wystarczy poczytać. Często są to po prostu celowe zakłamania, ale też równie często miesza się to z dwoma różnymi punktami widzenia. Dla Ukrainców Bandera był bohaterem narodowym bo z ich punktu widzenia walczył o niezależność. Dla nas, Polaków, był zwykłym mordercą bo jego sposób walki o tą o niepodległość był okrutnym ludobójstwem. I jedni i drudzy mają swoje racje w tym temacie. Dlaczego więc tak uparcie mam się trzymać się jednej wersji historii? Bo "jacyś naukowcy" ze znanymi nazwiskami, we własnym i ciasnym gronie coś sobie ustalili i stwierdzili, że od dziś tego się trzymamy i będzie to ogólnoświatową religią? Mam nadzieję, że moje konkluzje są zrozumiałe, bo czasami zdarza mi się pisać troszkę zagmatwale, ale to przez chęć poruszenia zbyt wielu wątków w jednym temacie. Pozdrawiam.

Portret użytkownika janusz

  Za powstanie nauki,jako

  Za powstanie nauki,jako dziedziny kultury ludzkiej stawiającej sobie za cel wyjaśnienie zasad rządzących funkcjonowaniem świata w najszerszym tego słowa rozumieniu ,powinniśmy wszyscy być wdzięczni jej twórcom.To dzięki naukowcom jesteśmy w stanie np.sobie tutaj swobodnie pogadać.To dzięki naukom scisłym mamy obraz świata oparty na doswiadczeniu,bo to jest główne kryterium prawdziwości wszelkiej maści hipotez,a nie na spekulacjach.Przecież na tym opiera się cała nasza technika i to działa,więc chyba jest logicznym wniosek że ta cała mechanika klasyczna,elektrodynamika,mechanika kwantowa,itp.musi być prawdą.
 Natomiast zdać,w przynajmniej moim przekonaniu,należy sobie sprawę że ten obraz świata który mamy poprzez badania naukowe nie jest obrazem kompletnym i w związku z tym na tej drodze poznawczej może nasz spotkać wiele niespodzianek.Może się przecież w pewnym momencie okazać że te prawa natury które znamy są tylko jakimś przypadkiem szczególnym praw wyższego rzędu obejmujących swym zakresem znacznie szerszą dziedzinę i otwierającymi przed nami zupełnie nowe horyzonty poznania.Istnieje również cała gama zjawisk określana przez wielu jako "pogranicze nauki" która to metodą naukową niestety badać się nie daje.W moim przeświadczeniu należało by raczej próbować łączyć i szukać wspólnego mianownika dla tematów kontrowersyjnych,bo jest ich wiele,i podchodzić do tego z otwartym umysłem.Niestety taka już nasza natura że wolimy dzielić.Pozdrawiam.

Strony

Skomentuj