Indie, Sumer i Arka Noego

Kategorie: 

Źródło: Internet

Czym była mityczna Arka Noego? Czy my wszyscy, jako współcześnie zamieszkujący Ziemię gatunek, wywodzimy się właśnie od niego i jego potomków? Gdzie Arka wylądowała gdy wody Potopu opadły? Czy na te pytania można odpowiedzieć? Jak zwykle bez głębszych badań starożytnych przekazów nie jest to możliwe ale ja, jako „niedzielny badacz”, jak to określił w jednej ze swoich książek Erich von Daeniken, poszukam odpowiedzi na własną rękę.

 

 

Motyw Potopu pojawia się chyba we wszystkich kulturach i cywilizacjach na świecie. W każdym z tych przekazów istnieją pewne różnice lecz rdzeń opowieści jest ten sam: ludzie ściągając na siebie gniew bogów powodują tym samym swoją zagładę, która przybiera postać wielkiej powodzi. Kilkoro ostrzeżonych przez bogów ludzi, wychodzi z tego bez szwanku by dać początek nowej ludzkości. W naszym kręgu kulturowym najbardziej popularna jest Biblijna przypowieść o budowniczym Arki, imieniem Noe.

Dostając od Boga jasny przekaz dotyczący nadchodzącej zagłady i pełne wytyczne odnośnie wymiarów łodzi, która ma uratować jego, jego bliskich i zwierzęta określone jako „czyste”, Noe konstruuje Arkę, dzięki której przeżywa Potop. Tę wersję znamy wszyscy. Nie jest także odkryciem, iż ta historia bezpośrednio wywodzi się z sumeryjskiej wersji tych wydarzeń. W początkowym okresie tworzenia się ludu Izraela semici zamieszkiwali te same tereny co Akadyjczycy (spadkobiercy cywilizacyjnej spuścizny Sumerów).

 

Dopiero Abraham wywędrował z mezopotamskiego Ur do Palestyny. Można więc wysnuć wniosek, iż wydarzenia spisane w Księdze Rodzaju są w dużej mierze zaczerpnięte z mitów sumeryjskich. Wskazywałaby na to także sama forma tej księgi w porównaniu do jej następców. W Księdze Rodzaju wydarzenia są opisane bardzo lakonicznie i poniekąd „po łebkach”, natomiast późniejsze dzieła starotestamentowe stają się coraz bardziej dokładne, przybierając formę kronik ludu izraelickiego.

 

Wracając do tematu Arki, według starożytnych Sumerów informacja o zbliżającej się zagładzie ludzkości została przekazana przez boga Enki królowi o imieniu Ziusudra (w eposie o Gilgameszu nosi on imię Untapisztim). Enki był przeciwny pełnej zagładzie ludzkości jaką szykował dla planety bóg Enlil i w tajemnicy przed nim ostrzegł swojego wybrańca. Przekazał mu także szczegółowe informacje na temat budowy łodzi dzięki, której zarówno sam Ziusudra z rodziną, sąsiadami i zwierzyną uratował się z Potopu i dał początek nowej epoce w dziejach ludzkości.

 

Czym jednak była owa Arka? W różnych mitologiach przybiera ona różne formy lub nawet w ogóle nie występuje. W wersjach Potopu pochodzących z Dalekiego Wschodu oraz z Afryki ludzkość ulega albo całkowitej zagładzie (i zostaje potem „odbudowana” przez bogów) albo pojedyncze jednostki ratują się docierając na najwyższe szczyty górskie. Aztekowie wierzyli, że przed wodami Potopu uratowała ich wzniesiona przez gigantów piramida, w której się schronili.

 

W mitach zarówno obu Ameryk jak i Oceanii popularne są także ucieczki w góry lub szukanie schronienia w kanoe. Rzadziej występuje motyw budowy łodzi na boskie polecenie aczkolwiek takie też są np. na Hawajach i w Kolumbii. W niektórych mitach Arka przybiera postać zwykłego przedmiotu a ludzie ratują się przed Potopem płynąc w wielkim glinianym dzbanie, we wnętrzu wielkiej trzciny czy nawet na pomarańczy. Podróż Arką po wezbranych wodach kończy się najczęściej tak samo – łódź osiada na najwyższej górze w okolicy.

 

Z czego to mogło wynikać? Czy można przyjąć, że ostrzeżony przez bogów budowniczy łodzi i jego rodzina nie byli jedynymi, którzy Potop przetrwali? Ich opowieść stała się bardzo popularna jednak najwyraźniej w innych miejscach na świecie ludzie ratowali się na własną rękę (np. uciekając w góry) a legendę o Arce zasłyszeli już później. Pewne ludy włączyły później tę historię do swojego kanonu wierzeń a część pozostała przy swojej oryginalnej wersji wydarzeń, w której nie było czynnika boskiej interwencji. Czy w takim przypadku boski plan wyniszczenia „złej i zepsutej” ludzkości nie do końca się udał? Czy czeka nas dogrywka?

 

W naszym kręgu kulturowym przyjęło się, że Arka to wielka, drewniana łódź, na która Noe zaokrętował rodzinę i zwierzęta. W wersji sumeryjskiej nie ma jednak mowy o zwierzętach jako takich, a użyty został zwrot „nasienie”. Pływająca baza genetycznych danych? Niemożliwe? Spójrzmy na to z innej strony.

 

Legendarny Ziusiudra był królem. Noe też mógł nim być. Jest wymieniony jako ostatni przedpotopowy potomek Adama na liście zawierającej dziesięć imion. Warto tu nawiązać do tzw. Sumeryjskiej Listy Królów, która wymienia między innymi ośmiu władców rządzących światem przed Potopem. Pierwsze podobieństwo jakie rzuca się w oczy to ilość lat panowania tych władców – u Sumerów liczona w tysiącach, w Starym Testamencie w setkach.

 

Lista Królów nie zawiera pierwszego stworzonego człowieka imieniem Adapa oraz Ziusiudry, który przeżył Potop. Wykreślając z biblijnej listy Adama i Noego również otrzymujemy ośmiu, długowiecznych mężczyzn. Warto jeszcze wspomnieć, że w mitologii Chin światem rządziło przed wiekami Pięciu Cesarzy i Trzech Dostojnych. Ponownie liczba osiem. Jeżeli biblijna lista potomków Adama jest zaczerpnięta z oryginalnych źródeł sumeryjskich to można przyjąć, że nasz Noe obracał się w kręgach bogów, kapłanów i pałaców, a więc miał dostęp do „boskiej technologii”.

 

Nie byłoby zatem dla niego problemem zbudowanie Arki ani zarządzanie (przechowywanie i ponowne wykorzystanie) schowanej na jej pokładzie genetycznej bazy Ziemi. Sumeryjski bóg Enki nie mógł przecież powierzyć misji odratowania świata w ręce byłe rybaka. Natomiast posłuszny mu i obeznany w obcej technologii król miał ku temu dalece lepsze kwalifikacje. Arka zatem mogła być wielką łodzią zbudowaną w tajemnicy przed nieprzychylnymi ludzkości bogami i zapełniona materiałem genetycznym. Być może miała nawet na pokładzie jakiegoś rodzaju laboratorium.

 

Pozostaje ostatnia kwestia czyli gdzie Arka mogła wylądować. Jak już wcześniej zaznaczyłem w wielu mitach łódź ląduje na górze. W Księdze Rodzaju czytamy, że Arka Noego zatrzymała się na „górach Ararat”. Liczba mnoga. Odstaje to więc od przyjętej teorii o górze (pojedynczej) Ararat, obecnie umiejscawianej w Turcji. Biorąc to pod uwagę można wysnuć teorię mówiąca, że biblijne góry Ararat to pasmo Mahabharat znajdujące się częściowo w Nepalu i wchodzące w skład tzw. Małych Himalajów. Podobieństwo tych dwóch nazw nie może być aż tak przypadkowe. Następnie w rozdziale o Wieży Babel czytamy, że:

Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali.

Ludzie ci mieli pochodzić bezpośrednio od trzech synów Noego. Oznacza to, że Arka wylądowała gdzieś na Wschodzie. Biblia pisana była w krajach semickich leżących nad Morzem Śródziemnym i jak już wspominałem Księga Rodzaju może pochodzić bezpośrednio z opowieści sumeryjskich. Jednakże geograficznie rzecz biorąc ani dla Izraelitów ani dla Sumerów Ararat w Turcji nie jest na Wschodzie.

Lecz pasmo Mahabharat już tak. Jeżeli cała Ziemia podczas Potopu została pokryta wodą to logicznym jest, że jako pierwsze miały możliwość wynurzenia się najwyższe góry, czyli Himalaje. To samo miejsce jest wskazane w starożytnych tekstach indyjskich, które także opowiadają historię ostrzeżonego przez boga Wisznu króla ludzi, który chroni się w zbudowanej łodzi i tak dociera na szczyt jakiejś góry w Himalajach.

Sumerowie nazywali samych siebie „czarnogłowymi przybyłymi ze Wschodu”. Z ich punktu widzenia Wschód mógł oznaczać jedynie tereny współczesnego Iranu, Pakistanu, Afganistanu lub nawet Indii. Nie tajemnicą są natomiast kontakty handlowe Doliny Mezopotamii z Doliną Indusu, realizowane zapewne drogą morską. Co jeszcze mówi nam nazwa „czarnogłowi przybyli ze Wschodu”? To, że ktoś nazywa siebie „czarnogłowym” oznacza, że musiał tę nazwę stworzyć na podstawie pewnego, istotnego i łatwo zauważalnego, kontrastu.

 

Jeżeli całe społeczeństwo miało by ciemną karnację to nikt z nich nie zwróciłby na to uwagi ,a już na pewno nie na tyle by tym mianem ochrzcić cały lud. Zatem zanim Sumerowie przybyli nad Tygrys i Eufrat musieli dzielić swoje pierwotne siedziby z inną nacją, taką od której zdecydowanie się różnili. Czy tym drugim ludem mogli być właśnie legendarni Ariowie o jasnej karnacji? Czy zatem nagły i dynamiczny rozkwit wysoce rozwiniętej cywilizacji w Mezopotamii można przypisać migracji pewnej grupy ludności z Doliny Indusu? Czy Sumerowie to zapomniany lud Drawidów, który nad Tygrys i Eufrat przybył ze Wschodu?

 

Zakładając, że Ariowie i Drawidowie u zarania czasów zamieszkiwali już północne Indie musieli brać udział w stworzeniu tzw. cywilizacji Doliny Indusu. Najbardziej rozwinięta kultura archeologiczna w tym rejonie nosi nazwę kultury Harappa. I tu ponownie znajdujemy liczne podobieństwa z kulturą sumeryjską. Domy z wypalanej cegły, rozwinięta ceramika, odciskane w glinie pismo (choć w przeciwieństwie do pisma Sumerów podobno nieodczytane), planowane zakładanie miast o regularnym rozkładzie ulic, posługiwanie się cylindrycznymi pieczęciami handlowymi ,a także budowanie długich i rozległych sieci kanałów irygacyjnych. Z tego co mi wiadomo nikt nie dokonał jeszcze szczegółowego porównania tych cywilizacji pod kątem kultury materialnej. Albo dokonał, ale nie pasuje to do oficjalnej wersji.

 

Idąc jednak tropem owego tajemniczego w Biblii Wschodu, z którego ludzie przybyli po Potopie można przesunąć pochodzenie historii o Arce na teren dzisiejszych Indii. Pewne podobieństwo między indyjską a sumeryjską wersją wydarzeń można zauważyć także w osobie boga, który ostrzegł króla. Sumeryjski Enki często był przedstawiany w otoczeniu dzbanów z wodą, fal lub z rybią „czapką” na głowie. Ogólnie rzecz biorąc kojarzony był jako bóstwo mórz. Tymczasem indyjski Wisznu ostrzega króla przybierając postać ryby.

Znad Gangesu legenda ta trafiła do Mezopotamii a dalej rozprzestrzeniła się wśród ludów europejskich. Są także badacze, którzy doszukują się pochodzenia Sumerów z terenów Polinezji na podstawie analizy ich ubiorów. A być może było odwrotnie? Opuszczając swoje pierwotne siedziby w Indiach, czarnogłowi Drawidowie powędrowali nie tylko na Zachód ale i także na Wschód dając początek wyspiarskim ludom Oceanu Spokojnego?

 

Oczywiście brzmi to wszystko dość fantastycznie jednak wciąż podkreślam potrzebę zrewidowania obecnie istniejącego kanonu historycznego w oparciu o próby udowodnienia, bądź obalenia, tego typu teorii. Mogą być bardzo fantastyczne byle by była w nich logika. Dlaczego nie pójść tym tropem skoro oficjalna nauka goni już w piętkę ignorując wszelkie odkrycia niepasujące do jej układanki?

 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (3 votes)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Kmieciu

Eee, któraś starsza

Eee, któraś starsza cywilizacja opisała moment, jak się ocean przedarł w końcu przez Gibraltar, zalało całą tą nieckę między Europą, a Afryką, i się zrobiło Morze Śródziemne (dowodem są te wszystkie greckie i podobne posągi i świątynie na dnie w/w morza). Jak ktoś tam mieszkał, to faktycznie cały świat mu zalało, bo w sumie Morze Śródziemne to nie jezioro, dla tych biedaków musiało to wyglądać faktycznie jakby cały świat pokrył się wodą razem z górami (jak się mieszkało w dołku to każdy teren powyżej wysokości poziomu morza to "góry" Blum 3 ). A potem cwane cebulaki czosnkowe zrobiły "kopiuj-wklej" do swojej "świętej księgi", opisując wydarzenia, których na oczy nie widzieli jako swoją historię...

 

Portret użytkownika awalter

Z tym potopem jest jeszcze

Z tym potopem jest jeszcze inna ciekawa i bardzo realna "teoria", bo w tej opisanej tutaj w komentarzach to niejasne jest...gdzie sie podziala cala woda ktora przykryla caly lad.

Otoz to wplyw przelatujacej planety, przyplywy i odplywy byly przyczyna tych ruchow wod. Zobaczcie jak oddzialywuje na nas ksiezyc i o ile potrafi sie woda cofnac/przyblizyc, a co dopiero jakby jakas wieksza planeta (13?) przelatywala obok ziemi ? Co wiecej, trwalo to zapewnie dluzszy czas (leciala wolno) i dlatego efekt przyciagania byc tak dlugi (nie pamietam ile to w biblii opisuja), czyli moglo to trwac 10,20,30 dni albo i rok.

Natomiast gdy planeta oddalila sie, to grawitacja spadla, i wszystko sie unormowalo na Ziemi, czyli poziomy wod powrocily do poprzedniego.

To ze ktos napisal w jakiejs ksiazce cos (biblia/potop) wcale nie znaczy, ze byla to moc boska, bo przeciez indianie/innowiercy z drugiej polkuli ziemi rowniez tego doswiadczyli - polecam przeczytac z innych ksiag i ludzi z drugiej polkuli CO jest tam opisane w ich ksiazkach.

Portret użytkownika b@ron

bez sensu ta teoria... a skąd

bez sensu ta teoria... a skąd w takim razie padał deszcz przez 40 dni? ten księżyc powodujący przypływy to temat jak dla mnie wątpliwy i choć rzesze naukowców w to wierzą to ja nie... ziemia nie jest idealnie wywarzona stąd te ruchy wody... mieszanie w to księżyca jest wręcz zabawne... otóż księżyc ma wpływ nie tylko na wodę ale na całą ziemię i nie ma opcji że przyciąga sobie samą wodę

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika b@ron

znowu ciekawy temat, na

znowu ciekawy temat, na początek odniosę się do bardzo zabawnej kwesti, jaką jest tłumaczenie tekstów z języków jakie już nie istnieją... ktoś odnalazł tabliczki sumeryjskie i przetłumaczył na nasz język Smile zastanawiam się ile przekazu zostało po owym przetłumaczeniu ale zapewne niewiele i autor tabliczek mógłby się dziś zdziwić historią jaką kiedyś spisał Wink

Co do potopu, to należałoby odpuścić mity i religie które zgarniają wszystko i przerabiają pod siebie i skupić się na tym co mogło wywołać potop, ponieważ doniesień jest dużo z różnych kultur, można przyjąć że takie coś miało miejsce... ale... potop nie musiał być żadną karą za grzechy od żadnej bozi i wcale nie musiał być globalny... po pierwsze to nikt nie wie ile w owych czasach miał najwyższy szczyt górski, bo biorąc dzisiejsze wyniki pod uwagę, to gdyby ziemię zalała prawie 10km warstwa wody, to po prostu bylibyśmy wodną planetą z kilkoma skalistymi wysepkami, bo ziemia nie byłaby w stanie wchłonąć tak ogromnej ilości wody... niemniej jednak mocno wykształceni naukowcy głoszą, że wszystkie znaki na niebie i nawet kilku jasnowidzów potwierdza,że potop odbył się tak z 12000lat temu ... biorąc tą datę na serio, to szczyty górskie napewno wtedy nie były takie wysokie jak dzisiejsze a więc i wody mogło być o wiele mniej by je zalać po czubki a nawet wyżej... wody zrobiło się mniej, jednak ponieważ zalewająca woda gromadzi się na zewnątrz kuli ziemskiej i tak mogłoby być jej mocno za dużo żeby matka ziemia ją przyjeła, tak więc z jakichś powodów musiałoby być mniej i tak oto rodzi się pytanie, czy aby napewno był to kataklizm globany... bo wcale nie musiał być... to nie tak ,że niejaki Noe jak go zalało, wziął komórkę i zadzwonił do ciotki na czechy, wujka z australi i szwagra ze stanów i zapytał czy tam też tak deszcz napier...a a jedynie duża grupa ludzi na pewnym obszarze po ekstremalnie dużym opadzie który zalał wszystko postanowiła, że bozia zalała całą ziemię bo u nich jest dużo wody... i wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że tak duży opad nie jest i tak normalny i nawet choćby globalny nie był, to napewno było to zjawisko które miało wpływ na późniejsze życie na całej ziemi i było spowodowane czymś ... hmmm... nieziemskim, Bozia !!! zakrzykną zapewne twardzi i zagorzali zwolennicy wszelakich teorii religijnych... ale nie... ostudzę ich zacietrzewienie...a kto powiedział że od powstania ziemi, było na niej tyle wody co teraz? baa... skoro ziemia kształtując się była gotującą się lawą to nawet nie powinno tu jej być wcale a jednak jest i to ponad 70% powierzchni ziemi zajmuje, w gruncie rzeczy, odpowiedź jest prosta, to że mamy wodę powoduje że możemy żyć i woda musiała przybyć... zanim się ono pojawiło ale kiedy ziemia miała już stabilną atmosferę ... w której topiły się lodowe asteroidy i które spadały na ziemię pod postacią ...deszczu , tzw. potop, to było nic innego jak przybycie kolejnej porcji wody, już za czasów ludzi którzy odebrali to jako apokalipsę... ilość wody była duża ale w końcu opadła, pozalewała doliny i niektóre tereny i w końcu wyszło to co mamy dzisiaj...

Gdyby dzisiaj przybyła taka ilość wody na ziemię, co przecież nie jest niemożliwe, zapewne ci co ocaleliby, żyli by już w ...wodnym świecie, lądów praktycznie by nie było... i w tym przypadku, żadna bozia nie pomogłaby nam , ani nie zaszkodziła...

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Lilienthal

podejrzewam ze potop to efekt

podejrzewam ze potop to efekt walnięcia w Ziemię jakiejs nieduzej Astreoidy ...wielkości Radomia....i fala tsunami się rozlała....no i stąd potop...ludziki nie zdają sobie sprawy jakie rzeczy może wywołać wybuch superwulkanu na ten przykład....a co dopiero okruszek kosmiczny...przypomnę ze wybuchy superwulkanów nie są w dziejach Ziemi niczym rzadkim ani wyjatkowym i i już czas na kolejny...wskazuje się Etnę lub Yellowstone....jak wybuchnie ...to Ziemia ma kolejną epoke lodowcową....i to na tysiace lat....

 

Portret użytkownika b@ron

jak wierzyć doniesieniom, to

jak wierzyć doniesieniom, to samo tsunami nie mogło być, bo rzekomo woda miała wytrysnąć z ziemi i lać się z nieba i lało 40 dni i nocy, a więc musiało to być coś co opisałem w poście powyżej, coś bardziej złożonego

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Strony

Skomentuj