Incydent w Roswell katastrofa UFO, czy efekt nieudanego eksperymentu

Kategorie: 

Źródło: 123rf.com

Już ponad pół wieku minęło, od 24 czerwca 1947 roku, kiedy to w pobliżu miasta Roswell, w Nowym Meksyku rozbił się jakiś niezidentyfikowany obiekt. Szum informacyjny, jaki powstał wokół tej historii jeszcze nie opadł, dlatego wciąż dowiadujemy się ciekawych rzeczy na ten temat.

 

Do tej pory w kulturze masowej funkcjonują kompletnie sprzeczne wersje tego zdarzenia, które stanowiły podstawę kilkudziesięciu książek i oficjalnych dochodzeń, a także niezliczonej liczby programów telewizyjnych i filmów. Przypadek z Roswell jest szczególny dlatego, że początkowo przyznawano, że rozbiło się UFO. Dopiero potem, aby ukryć ten fakt, służby rządowe doprowadziły do rozprzestrzenienia się pogłoski o tym, że był to balon meteorologiczny.

 

Niektórzy jednak nie dawali wiary w te zapewnienia i twierdzili, że rozbił się statek obcych. Pojawiły się też sugestie, że obiekt, który spadł wtedy mógł być pojazdem przejętym przez Amerykanów od Niemców. Miałoby się to wiązać z projektami badawczymi nad tak zwaną Wunderwaffe.  Są to jednak tylko luźne dywagacje.

[ibimage==20072==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Jednym z tych, którzy w kontekście Roswell opowiadają niesamowite rzeczy jest były urzędnik Pentagonu generał Philip Corso.  Swoją wersję wydarzeń opisał on w książce "The Day After Roswell". Pozycja ta jest interesująca chociażby dlatego, że Corso, długo służył na wysokich stanowiskach w armii USA.

[ibimage==20071==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

W publikacji można przeczytać o tym jak katastrofa UFO w 1947 roku pomogła Stanom Zjednoczonym w dokonaniu znaczącego skoku w dziedzinie nauki i obronności. Wszystko to było możliwe dzięki zaawansowanej technologii znalezionej na pokładzie. Corso dał do zrozumienia, że pojazd ten nie pochodził z naszego świata. Jego zdaniem istoty, które znajdowały się we wnętrzu, zwane czasami w środowisku ufologicznym „szarakami”, to tylko genetycznie zaprojektowane do długich podróży bioroboty i nie są to budowniczowie tego obiektu.

 

Na krótko przed śmiercią w 1998 roku, generał Corso argumentował, że rząd USA nadal nie ma najmniejszego pojęcia, który zbudował ten statek latający.  Jego zdaniem równie prawdopodobna jest kwestia, że był to pojazd innej cywilizacji jak i wehikuł pochodzący z przyszłości.

 

Oświadczenia Philipa Corso wywołały wiele dyskusji wśród miłośników UFO i sceptyków. Większość z nich uznała wersję podróży w czasie za zbyt fantastyczną.  Ale jednocześnie rząd USA do dzisiaj nie dał jasnej odpowiedzi na pytanie, jaki rodzaj obiektu spadł pod Roswell, dlatego trudno się dziwić istnieniu najdzikszych nawet teorii.

 

 

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika b@ron

Ulmus...masakra...twój

Ulmus...masakra...twój problem zawarłeś w słowach "buahaha, kolego - nawet nie wiesz do kogo kierujesz ten bzdet"...odpowiadam na pytanie ...do Ulmusa...
 co do pytania..."Opiszesz wreszcie co miałeś na myśli pisząc - STOPNIOWA DEPOPULACJA?" 
...kolejna masakra...udajesz takiego ciemnego ???...no popatrz a masz się za bóg wie kogo...etapowa depopulacja znaczy się że musi mieć etapy ...następujące po sobie ...(piszemy ooczywiście o tej agresywnej ,która zabija 6mld ludzi)
i tak naprzykład wspomniane przezemnie "katastrofy tunguskie w różnych częściach świata"
etap 1 ...amator odnajduje ogromną asteroidę zmierzającą w stronę ziemi
etap 2 ...profesjonalne obserwatoria potwierdzają istnienie asteroidy 
etap3 ... zaczynają się spekulacje , obliczenia co do realności kolizji z ziemią ,obliczenia muszą być rozbieżne ...tj.jedni naukowcy wykluczają kolizję drudzy są zaniepokojeni możliwością kolizji (najlepszy sposób by ludzie z przymróżeniem oka traktowali sytuację)
etap 4 ...asteroida mija ziemię bezpiecznie...niestety następuje impakt kilku mniejszych obiektów ...są ofiary
etap 5...obserwatoria donoszą że za asteroidą leci gruz ,pojawia się ostrzeżenie by kilka dni nie wychodzić z domu (rodzi się strach)
etap 6 ...następuje seria impaktów w różnych częściach świata ,ludzkość ginie w większości 
etap 7 ...ludzie którzy ocaleli ,wychodzą z kryjówek ,wysłańcy elit proponują zjednoczyć się w jednym miejscu ...
...rozpoczyna się odbudowa świata...nowego świata 
oczywiście ja nie zamierzam depopulować ludzi ,więc etapów może być więcej ,bądż mniej ...mogą też być inne wersje...jeszcze jakieś pytania?...niestety to ty postawiłeś znak równości pomiędzy etapowo a stopniowo...

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Ulmus

Swoim powyższym wpisem

Swoim powyższym wpisem zdradzasz jedynie swą niedojrzałość i to w różnych aspektach. Tylko niedojrzały do dyskusji człowiek będzie powtarzał co jakiś czas: "masakra", tym samym obnażając swoją indolencję poznawczą i ubogi język. 
 
Po moim pytaniu o Twoje rozumienie pojęcia, którego użyłeś - czyli "stopniowa depopulacja", odpowiadasz zaraz na początku w ten sposób:
b@ron:
"...kolejna masakra...udajesz takiego ciemnego ???"
Nie chcę udawać jasnowidza, dlatego pytam. Zrozum - pytanie dotyczące Twojego rozumienia pojęcia "stopniowa depopulacja", przede wszystkim jeśli o Ciebie chodzi jest jak najbardziej na miejscu i uzasadnione, a nie jak w infantylny sposób sobie ubzdurałeś - udawaniem ciemnego. W Twoim mniemaniu jedynie człowiek ciemny lub udający ciemnego może je zadać. Błąd. Wcześniej zdradziłeś niezrozumienie pewnych pojęć, więc obecnie człowiek taki jak ja, wiedząc co znaczą używane przeze mnie pojęcia - pyta Ciebie o Twoje ich rozumienie, bo nie można być pewnym, czy rozumiesz właściwie po tym co zdążyłeś zaprezentować wcześniej. Rozumiesz już?
 
Do kuriozum należy fakt, iż okazywałeś wzburzenie gdy słusznie zastosowałem równoważne znaczeniowo określenie słowa "stopniowa", czyli "etapowa", bo na to pozwala bogactwo naszego języka ojczystego. Niestety Ty nie należysz do osób, które w odpowiednim stopniu opanowały to bogactwo, by swobodnie uczestniczyć w rzetelnej i kulturalnej dyskusji. Zadanie dla Ciebie na teraz to sprawdzić co to takiego synoim, nauczyć się, a następnie poznać synonimy słowa "etapami". Np. TUTAJ i również wykuć na blachę! Człowiek niewyedukowany w pewnych sferach, pragnący uczestniczyć w niektórych przejawach życia społecznego, w których owa edukacja chociaż na podstawowym poziomie jest niezbędna do czynnego, a nie biernego w nich uczestnictwa - zobowiązany jest do nauczenia się tych podstaw, tak nakazuje kultura.
 
Uczestnictwo w życiu kulturalnym zobowiązuje kolego b@ron. Zaś do niepisanego obowiązku tych, którzy na swej drodze życia posiedli pewien zasób wiedzy i znają zasady uczestnictwa w szeroko pojętej kuturze - należy niesienie pomocy tym, którzy wartości tych potrzebują. Wierzyłem w Ciebie b@ron, wierzyłem w Twoją skromność. Uważałem, że coś Ci zaświta gdy pisałem o etapowej depopulacji, używając synonimu słowa "stopniowa". Uważałem, że zapali Ci się przysłowiowa "lampka" i to sprawdzisz. Niestety, przeliczyłem się i postanowiłem wreszcie wyłożyć kawę na ławę podając Tobie na tacy to, co sam powinieneś znaleźć (link powyżej). Szalę przeważyło Twoje brnięcie coraz głębiej w bagno swej indolencji i arogancji, co przejawiło się w tych słowach:
 
b@ron:
"niestety to ty postawiłeś znak równości pomiędzy etapowo a stopniowo..."
 
No widzisz - nasz ojczysty język jest bardzo bogaty i takie równoważne określenie jest w nim czymś zupełnie naturalnym. Wcześniej jeszcze bardziej hasałeś, pisząc m.in:
b@ron:
"i po dłuuuugiej dyskusji wciskasz mi że ja napisałem o depopulacji etapowej..."
Dla Ciebie - niestety, napisałeś, ja jedynie o tym wspomniałem używając synonimu jednego słowa, a Ty? obnażyłeś co nie co. Teraz to już chyba wreszcie zrozumiałeś, że rzucałeś się jak wsza na łańcuchu?
 
Wreszcie też pewnie spostrzegłeś jak się ośmieszyłeś? To jednak nic zdrożnego, każdy ma prawo się mylić (pamiętaj - to znaczy, że również Ty!), czegoś nie wiedzieć, bo nie ma człowieka na Ziemi, który wie wszystko. Jednakże takie elementarne potknięcia u kogoś, kto buńczucznie i arogancko strofuje innych, by lepiej przygotowali się do dyskusji jest przejawem nieuzasadnionej wiary w swą nieomylność w sferze o której mowa i naiwnym przekonaniu co do bardzo dobrego przygotowania. Wychodzi na to, że nie do Ciebie należy pouczanie innych na czym dyskusja polega, Twoją rolą na teraz jest wyedukowanie się w elementarnych zasadach jej prowadzenia.
 
Jak już wspomniałem głaskać Ciebie po główce nie zamierzam, gdyż niewłaściwym byłoby zaniechanie podjęcia pracy nad nauczeniem Ciebie chociażby kultury w dyskusjach, a na pewno dalece niestosownym byłoby przechodzić obojętnie wobec Twojego przejawiania jej braku. Podobnie sprawa sią ma co do Twojego niezrozumienia pewnych pojęć. Otóż próbuję abyś czasem nie tylko zaglądnął do słownika j.polskiego, jednak przede wszystkim rozumiał używanych przez Ciebie zwrotów.
 
Rozpisałeś etapy, pytania związane z niektórymi ich aspektami zadam kolejnym razem, bo żona już obejśc się beze mnie nie może Wink lece do niej.
Pozdrawiam

Portret użytkownika b@ron

no i znowu masakra Ulmusie

no i znowu masakra Ulmusie ?...postąpiłeś tak samo jak @skin ...a mianowicie ...szczere oburzenie moim błędem ortograficznym i oskarżenia nawet że celowo to robię ...a gdy wskazałem u niego w poście również kaleczenie języka...nazwał to "pułapką słowną" czy coś w tym stylu ;)...ty wyskoczyłeś teraz z ...synonimami...od początku przejawiasz wyższość ...i nijak nie możesz się pogodzić z faktem ,że interpretując moje teksty po swojemu nadajesz im inne brzmienie ,tak na marginesie to dzięki że mi "ułomnemu" podesłałeś tego linka z synonimami do słowa "etapami" ...wyjaśniłeś mi dzięki temu że jednak nie miałem racji...i pisząc że depopulacja dokanała by się "stopniowo" ...NIE POPEŁNIŁEM ŻADNEGO BŁĘDU ;D...
z drugiej strony jednak ,chcę ci zakomunikować że "synonim" nie oznacza dokładnie tego samego...to wyrazy BLISKOZNACZNE kumasz?...więc użycie ich w zdaniu może spowodować małe zamieszanie...kultury w dyskusji mnie nie ucz ,jako że kiepski z ciebie nauczyciel, ta twoja wyższość na mnie nie działa...sorry za szybki komentarz ...trochę mi śpieszno do roboty Smile ,tym nie mniej ,czekam na twoje opinie co do etapów które rozpisałem...jak również pytań dotyczących poczucia humoru ...bo widzę że tu znowu pojawił się tekst " Teraz to już chyba wreszcie zrozumiałeś, że rzucałeś się jak wsza na łańcuchu?"...a przecież śmiertelnie poważnie piszemy :D...
pozdrawiam...żonę też Biggrin

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Ulmus

Odpowiedz mi proszę na

Odpowiedz mi proszę na pytanie, czy celowo kaleczysz ojczystych język, czy też robisz to ze względu na to, że jest on u Ciebie po prostu zbyt ubogi? 
 
Każdy ma prawo popełnić błąd ortograficzny, jak również każdy inny błąd, gdy próbuje przelewać swoje myśli do formy pisanej, bo mylić się jest rzeczą ludzką. Błędy ortograficzne, jak dla mnie są do przyjęcia, bo nie wpływają zbytnio na formę samego przekazu (dlatego też nigdzie nie wypominałem Ci błędów ortograficznych), natomiast błędy rzeczowe, logiczne - to już zupełnie inna para kaloszy i jeśli ktoś je popełnia, a drugi zwróci na to uwagę mając na uwadze zwiększenie czystości przekazu co w komunikacji drogą listowną jest pierwszorzędne - to naburmuszona postawa, czy też tzw. "święte oburzenie" lub jakakolwiek inna, nieadekwatna do bodźca reakcja u popełniającego błąd - jest przejawem zwykłej niedojrzałości w pewnych sferach życia społecznego. Tę dojrzałość nabywa się wraz z doświadczeniem lecz niezbędna w tym procesie jest skromna postawa ukierunkowana na ciągłą naukę i rozwój. 
 
Dlatego moje zwrócenie Tobie uwagi na pomyłkę, która była Twoim udziałem nie może (jeśli chcesz uchodzić za obiektywnego) - być porównana do czepiania się błędów ortograficznych, które popełniasz przez użytkownika o nicku "skin". Na marginesie dodam, powinieneś się jedynie cieszyć, że ktoś wychwytuje Twoje błędy, nawet te ortograficzne, bo człowiek, który ciągle chce się doskonalić - przyjmie takie uwagi z pokorą i na nich skorzysta. Jedynie buc, któremu przysłowiowa słoma z butów wychodzi będzie się w wtedy sztucznie nadymał, puszył i burzył.
 
Napisałeś, że wyskoczyłem z synonimami. Taki wyskok to jakaś negatywna wartość? Słusznie zwrócilem Ci na to uwagę, bo Twoja reakcja w związku z prawidłowym przeze mnie użyciem synonimu - była nieadekwatna. Zacząłeś jakieś dziwne zarzuty mi stawiać, że niby Ci coś wciskam, że próbuję pisać co miałeś na myśli. Wyjaśniłem Ci już, że mogę jedynie odbierać to co piszesz, a nie to co miałeś na myśli pisząc. Tutaj musisz zwiększyć synchronizację, postaraj się aby Twój przekaz był możliwie najbardziej adekwatny do tego co myślisz, co chcesz przekazać, a tutaj właśnie kłania się prawidłowe rozumienie używanych pojęć i ubogacenie swojego języka ojczystego. Używanie nieadekwatnych do treści zwrotów z zasobów swoistej nowomowy typu "masakra" i tym podobne - z pewnością temu nie służą.
 
Człowiek, który próbuje doprowadzić kogoś do refleksji nad stosowaniem języka ojczystego, jest uważany przez ludzi Twojego pokroju za "przejawiających wyższość". Zrozum, ja optuję za prawidłowością w wyrażaniu się, zwracaniu do innych, to nie jest przejaw wyższości, a troski o dbałość i szacunek względem naszego ojczystego języka, dbałość o kulturę słowa i tym samym szacunek względem tych, do których się zwracasz i do ewentualnych czytelników. Czy powszechna mcdonaldyzacja życia społecznego sięga aż tak głęboko? Powyższa wymiana zdań z Tobą pozwala, niestety, na wyrażanie takich obaw. To smutne.
 
W powyższym poście postawiłeś mi nie lada zarzut. Otóż utrzymujesz, że nadałem Twoim tekstom inne brzmienie poprzez własną ich interpretację. Jakie inne brzmienie pytam? Podasz konkretne cytaty? Pamiętaj, że to na stawiającym zarzut ciąży obowiązek udowodnienia, że nie jest to zwykłe oszczerstwo. Jeśli jesteś odpowiedzialny za własne słowa - z pewnością to udowodnisz, jeśli nie, znaczy to, żeś bufon i oszczerca lub po prostu zwykły człowiek jak wielu, w tym ja - który ma pewne braki w sferach, o których pisałem wcześniej, dzięki czemu reaguje w taki, a nie inny sposób. Podpowiem tylko, że trafnie odczytałem pojęcie "stopniowa depopulacja", jeśli Ci o to chodzi, co już udowodniłem wcześniej.
 
Powyżej używasz sarkazmu z podziękowaniami za linka, dzięki któremu możesz naocznie przekonać się, iż racji nie miałeś. Jak już nie raz dałeś poznać - używasz sarkazmu niesłusznie. Otóż w istocie nie miałeś racji lecz nie odnośnie tego, że w rzeczy samej miałeś na myśli w swym ograniczonym pojęciu (dlaczego ograniczonym wyłożyłem Tobie w poprzednim poście) depopulację stopniową, czyli z etapami, po trochu, bo wyszczególniłeś dwa (aż!) etapy takowej depopulacji. Nie miałeś racji odnośnie swojego oburzenia i siania bzdurami, że niby wciskam Ci, iż miałeś na myśli depopulację etapami, a gdy postawiłem Ci kilka pytań, okazuje się, że myślałeś o etapach! (sic!) Raz jeszcze - większość etapów (prócz dwóch - 4 i 6), które wyszczególniłeś nie dotyczy depopulacji stopniowej! Wszystkie Twoje etapy, prócz 4 i 6 dotyczą techniczych aspektów przygotowań i przeprowadzania procedur zmierzających ku depopulacji oraz przyjętych opcji zachowań i postaw po przeprowadzeniu aktu depopulacji! Teraz ja użyję niekulturalnego zwrotu, za co z góry przepraszam ale tracę już cierpliwość - kumasz to, czy masz za daleko do łba??? Przepraszam też, że chyba w dwóch poprzednich postach pisałem o etapach 4 i 5, a miało być oczywiście 4 i 6, ale sam pewnie na to wpadłeś Wink
 
Nie kwestionuję opinii, że użycie synonimu MOŻE spowodować zamieszanie. Wiesz jednak kiedy tak może się stać? Gdy ktoś nie rozumie znaczenia pojęcia SYNONIM. Konkretnie w naszej rozmowie miało to miejsce, użyłem synonimu słowa stopniowo, zamiennie z etapowo, zakładając, że mój rozmówca rozumie znaczenie pojęcia synonim i zna synonimy słowa "stopniowo" i z czym się spotkałem? Ze zbyt emocjonalną o negatywnym zabarwieniu reakcją b@rona, co przejawiło się w jego "świętym oburzeniu" - "wciskasz mi coś czego nie powiedziałem", itd., itp. Nie koniec na tym. Po bzdurach, które pisałeś w tym tonie nagle okazuje się, że miałeś na myśli "etapowość" depopulacji, z tym, że ponownie - rozumianą po swojemu. Litości b@ron - albo bierzesz się do roboty i poukładasz sprawy, na które w dobrej wierze zwróciłem Tobie uwagę albo wciąż rozmowa z Tobą będzie tak toporna.
 
Kultury Ciebie nie nauczę i nikt inny, sam musisz chcieć coś z tym zrobić, a że pewne braki na tym polu posiadasz - widać wyraźnie w Twoich tekstach, co Ci również udowodniłem.
 
P.S Dzięki za pozdrowienia dla żony, może uznam, iż warto ją zaznajomić nad czym tak wieczorkami prawie ponad pół godzinki ostatnio przed komputerem siedzę i klikam. Być może nawet przeczyta nasze wypociny i albo powie, że zajmujemy sie głupotami zamiast czymś poważniejszym albo... zobaczymy Wink
 
Cieszy mnie, że masz robotę, co we współczesnych czasach, przynajmniej w Polsce (chodź gdzie indziej nie jest już też kolorowo), nie jest czymś powszednim. Powodzenia zatem!

Portret użytkownika b@ron

Ulmus...języka nie kaleczę

Ulmus...języka nie kaleczę celowo skoro pytasz ,nie używam edytora przy pisaniu więc błąd może się zdarzyć i jakbyś nie zauważył nie tylko mi , nie podchodzę do tego że to kaleczenie...pisanie z małej czy dużej litery ,nie zmienia przesłania tekstu...wytykanie mi błędów przez @skina ,było tylko zaczepką i próbą zrobienia ze mnie kogoś kim nie jestem, sam w znacznie krótszych postach kładł się na ortografi...oczywiście nie mam nic do nikogo za to ,że ktoś mi błędy wytyka ,jednakże w chwili gdy w artykule o danym temacie ,ktoś czepia się ortografi przy okazji swoje wpadki nazywając "pułapkami słownymi" jest żalosne i osoba ta musi się liczyć z odpowiednią ripostą [email protected] do ciebie, nic ci nie wciskam...jeśli opatrznie zrozumiałeś tekst to też nic strasznego,a wytłumaczyłem już chyba dość dokładnie o co mi chodziło, jednak ty dalej wciskasz mi kity "co znaczy to co ja napisałem" :)))...z  niepokojem zaczynam obserwować twoje zachowanie w tej dyskusji...niby wytykasz błędy ,uczysz kultury i grzeczności po czym z premedytacją obrażasz...po to ...by zaraz przeprosić...tak jak tutaj ...
"Teraz ja użyję niekulturalnego zwrotu, za co z góry przepraszam ale tracę już cierpliwość - kumasz to, czy masz za daleko do łba??? "
...oczywiście b@ron nie jest obrażalski i takie teksty go nie ruszają ,jednak diabli biorą twoją wiarygodność , jako ...khe khe...nauczyciela kultury...
ps. w kwesti "etapowej" depopulacji już nie dojdziemy do porozumienia ...jednak nadajemy na całkiem innych częstotliwościach...
ps 2. kończysz przynajmniej po ludzku ...tak  praca dziś jest ,jutro jej nie ma...takie czasy .
pozdrawiam .

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Ulmus

Szkoda, że powyżej głównie

Szkoda, że powyżej głównie odniosłeś się do najmniej istotnych kwestii, które poruszyłem w swoim poście (sob., 2014-01-25 01:04)
 
Jak już wspominałem - mylić się jest rzecza ludzką ale trwać w błędzie to już czysta głupota. Wiele głupstw popełniamy. Niemal każdy je popełnia. Chodzi o to aby próbować popełniać ich jak najmniej. Błędy ortograficzne i inne, które nie wpływają na zakłócnie zrozumienia przekazu - jak już pisałem - nie przeszkadzają mi, jednak (o czym też wspominałem), negatywne postawy względem zwracających uwagę na błędy (jakiekolwiek), są nieuzasadnione obiektywnie i miło mi, że poniekąd podzielasz ten pogląd. Dlaczego więc stawiałeś mi zarzuty, że próbuję Ci wciskać poglądy, których nie wypowiedziałeś? Udowodniłem Ci, że nie miałeś powodu do oburzenia w związku z użytym przez mnie synonimem. Wykazałem Twój błąd logiczny i jak dotąd w Twoim pojęciu wciąż to ja jestem ten "zły".
 
Jeśli celowo nie kaleczysz języka ojczystego, robisz to z powodu ubogiego zasobu słów lub tzw. "pisaniem na skróty", czyli głównego efektu poddawania się pewnym modom współczesnej nowomowy (Twoja "masakra" na przykład). Pamiętaj, że publiczna demonstracja niezrozumienia w postaci przedstawiania poglądów nieadekwatnych do używanych pojęć jest również kaleczeniem języka, na co zwróciłem Ci uwagę spotykając się z agresją z Twojej strony... A niby nic nie masz do tych, którzy wytkną Ci jakiś błąd.
 
b@ron napisał:
"jeśli opatrznie zrozumiałeś tekst to też nic strasznego,a wytłumaczyłem już chyba dość dokładnie o co mi chodziło, jednak ty dalej wciskasz mi kity "co znaczy to co ja napisałem" :)))"
 
Nigdzie nie pisałem, że zrozumiałem Cię opacznie, jedynie w związku z Twoimi uwagami grzecznie zapytałem Ciebie - w którym miejscu Cię nie zrozumiałem, zakładając, że mogłem Ciebie nie zrozumieć. Jak dotąd nie raczyłeś odpowiedzieć, jedynie wciąż piszesz, że Cię nie zrozumiałem. Doskonale wiem o co Ci chodzi jak już rozpisałeś swoje "etapy", z których jedynie dwa dotyczą depopulacji stopniowej, a nawet można się uprzeć, że tylko jeden (etap 6), więc można powiedzieć, iż pisałeś o depopulacji nagłej, jednostopniowej, jednoetapowej, bo w etapie 6 ginie większość populacji Ziemi. W etapie 4 są ofiary, ale mogło być ich kilka więc trudno w tym wypadku mówić o depopulacji. To co komentuję z Twojego pisania, to nie są żadne kity - tłumaczę Ci znaczenie pojęć których używasz, bo to co piszesz rozmija się z ich rozumieniem przez Ciebie. Ty napisałeś o depopulacji jednostopniowej (chyba, że te ofiary o których piszesz w etapie 4 są na tyle liczne, że można je zaliczyć do depopulacji, wtedy można mówić, że rozważasz możliwość przeprowadzenia depopulacji w dwóch etapach).
 
Trywialny problem, który roztrząsamy nie polega na tym, że nadajemy na różnych częstotliwościach jeśli chodzi o rozważania na temat depopulacji, bo nadajemy na identycznych. Problemem jest, że Ty uważasz, iż nadajemy na całkowicie różnych częstotliwościach, bo nie chcesz uświadomić sobie faktu błędnego rozumienia pojęć, których używasz. Konkretnie - niewłaściwie rozumiesz pojęcie "depopulacja stopniowa". Choć teraz już pewnie rozumiesz, tylko trudno jest Ci się przyznać (wstydzisz się? Czego??), że wcześniej nie rozumiałeś lub naprędce napisałeś "stopniowa depopulacja" mając na myśli "jednostopniową". Etapy, o których pisałeś - wiesz, że dotyczą nie samej depopulacji, tylko wdrażania procedur, by ją przeprowadzić. Ot - wszystko, a rozumiemy się doskonale.
 
Twój udawany niepokój w związku z moich zachowaniem w dyskusji jest niesmaczny i nader widoczny. Ot raz, jedynie raz pozwoliłem sobie na wprowadzenie słowa "łeb" w zdanie i już niby to dotyczy mojego zachowania w całej dyskusji? Wiem, że chciałbyś aby tak było jednak Twoje "pobożne" życzenie to wykopalisko czysto fantastyczne, nieistniejący, zmyślony artefakt. Niby czym Ciebie z premedytacją obraziłem? Tym razem będziesz demonstrował swoją nieznajomość pojęcia epitet? Pytanie czy coś rozumiesz, czy masz za daleko do łba - nie jest jednoznaczne z twierdzeniem, żeś głupek, bo nigdzie tak nie napisałem. W pytaniu tym jest zawarta sugestia - jeśli nie rozumiesz co do Ciebie pisałem to musisz być głupcem. 
 
Wiarygodnośc jako nauczyciela kultury? Rozumiesz kim jest nauczyciel? Zwracając Ci uwagę na kilka aspektów związanych z kulturą słowa i obyciem nie czyni nikogo nauczycielem. Ty o moją wiarygodność jako tego, który rzeczywiście, a nie na pokaz - dąży do dbałości o mowę ojczystą i kulturę w dyskusjach - się nie kłopocz, bo jaki koń jest każdy widzi. 
 
"ps 2. kończysz przynajmniej po ludzku ...tak  praca dziś jest ,jutro jej nie ma...takie czasy"
Ja nie tylko kończę, ja na przestrzeni całej dyskusji jestem ludzki. Nie myl szorstkości wypowiedzi lub zwracania uwagi na pewne błędy z nieludzkim traktowaniem poczciwego b@rona Wink Co do pracy, taka prawda i można zakładać, że to również wynik pewnych eksperymentów włodarzy NWO oraz wprowadzania w życie pewnej cześci ich misternego planu.
Pozdrawiam również, a także utrzymania pracy i awansu w niej życzę!

Portret użytkownika b@ron

Ulmus... twój błąd dotyczył

Ulmus...
twój błąd dotyczył tego...
 
Ulmus, pon., 2014-01-20 02:17
"Tu być może masz rację, ale dyskusje mogą więcej nauczyć niż dłubanie w nosie lub gry video."
 
jednak dzień wcześniej sam powołałes się na taką niby grę...
 
Ulmus, ndz., 2014-01-19 02:18
"Oglądałeś może na National Geographic program o tzw. prepersach? Nawet silnie "wypasione" grupy mające wodę, jadło, broń, itd. mają szanse na kilkanaście miesięcy przeżycia. Wyobraź sobie co zostanie w wyniku ewentualnego, skomasowanego ataku, w którym 6 miliardów ludzi zginie, jak będzie wyglądać Ziemia i przeprowadź sobie test - jak długo Twoja grupa przetrwa. Przeżyłeś wraz z rodziną, masz jakieś tam zapasy, ukrywasz się w lesie. Tutaj można sobie wszystko ustawić i na koniec będziesz miał podliczony wynik - jak długo przetrwasz:
http://channel.nationalgeographic.com/channel/doomsday-preppers/interactives/how-prepped-are-you1/
Klikasz sobie w "Continue To The Survey" i... miłej zabawy."
 
nie ma nic wspólnego z rzeczywistościa ta gierka ...
 
rozumiesz swój błąd? Smile
 
ale idziemy dalej ...napisałeś
 
" Pisałem Ci, że przed technologią, którą władają elity - niemal niemożlwe będzie ukrycie się. Uściślę - chodzi o tchnologię służącą do inwigilacji, obserwacji, wykrywania, itd"
 
...a to trochę dziwne ...bo owe "asteroidy depopulacyjne" zapewne zniszczą wiele nadajników ,przekaźników , i tym podobnych więc uciekinierzy zapewne nie będą mieć ze sobą telefonów komórkowych, kart bankomatowych, laptopów , gps-ów itp. elity więc miały by problem z wyśledzeniem wszystkich ...co do zapasów ...w lesie nie przeżyjesz???...tam zapasy się nie kończą ...co najwyżej woda ,którą można zdobywać na róźne sposoby ,choć nie jest to łatwe...zauważ taką drobnostkę że nie mogła by to być jedna asteroida ...bo pozbawila by życia wszystkich...a mało tego mogłaby uczynić ziemię całkiem niezdatną do życia...a o to nie chodzi...tak więc moje etapy które ci podałem są potrzebne wszystkie ...w chwili kiedy akcja byłaby niewiarygodna i ludzie nie uwierzyliby elitom...elity mieli by przechlapane...w tej akcji konieczność pacyfikacji ,była by oznaką spieprzenia sprawy...elity same nie utrzymają cywilizacji na tym poziomie...a przecież nie chodzi o zaczynanie wszystkiego od epoki kamienia...
 
...co do zarzutu cytuję...
 
"Dlaczego więc stawiałeś mi zarzuty, że próbuję Ci wciskać poglądy, których nie wypowiedziałeś? Udowodniłem Ci, że nie miałeś powodu do oburzenia w związku z użytym przez mnie synonimem. Wykazałem Twój błąd logiczny i jak dotąd w Twoim pojęciu wciąż to ja jestem ten "zły".
 
...a i owszem...już ci to wyjaśniłem ...co miałem na myśli i to nie był mój błąd logiczny ...a dwuznaczność tego słowa spowodowała twój błąd zrozumienia mojego przekazu ...co do tego "zły"...ja tego nie powiedziałem...nie jesteś zły...jesteś niedomyślny.
 
 
w kwesti języka ojczystego, nie ukrywam owego "pisania na skróty" jak to określiłeś...również nie powinieneś czepiać się mojej "masakry"...jako że ty też często używasz np. slowa infantylny ...zaprzeczysz? Wink
 
piszesz...
 
"Konkretnie - niewłaściwie rozumiesz pojęcie "depopulacja stopniowa". Choć teraz już pewnie rozumiesz, tylko trudno jest Ci się przyznać (wstydzisz się? Czego??), że wcześniej nie rozumiałeś lub naprędce napisałeś "stopniowa depopulacja" mając na myśli "jednostopniową". Etapy, o których pisałeś - wiesz, że dotyczą nie samej depopulacji, tylko wdrażania procedur, by ją przeprowadzić. Ot - wszystko, a rozumiemy się doskonale."
 
...i dalej to samo...ty mi piszesz co ja miałem na myśli...otóż to jest twój błąd w myśleniu, bo wcale nie pisałem o "jednostopniowej depopulacji"...depopulacja w całym wykonaniu musiałaby być procedurą...od pierwszego etapu po ostatni...kumasz teraz?
 
co do "nieludzkiego traktowania poczciwego b@rona"...:D...znowu jesteś zabawny...premedytacja to coś co się planuje a ty skoro przepraszasz że za chwilę możesz mnie obrazić...robisz to z premedytacją ,prawda?...ale spokojnie nie jestem nawet urażony...pamiętasz jak napisałem że podniosę rzuconą rękawicę?...wyśmiałeś mnie...ale niepotrzebnie twoje traktowanie b@rona mnie nie wzrusza...b@ron i Ulmus to dwie osobowości...ja twoją szanuję ,co nie znaczy że nie mam swojego zdania i się z tobą zgodzę...a ty zrób z tym co chcesz...
 
ps.
w kwesti pracy tego samego ci życzę (bez dwuznaczności)
 

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Ulmus

Próbujesz na siłę znaleźć

Próbujesz na siłę znaleźć jakieś moje błędy i wymyślasz je z sufitu. Link do National Geographic nie jest odnośnikiem do gierki. To jest pewnego rodzaju kalkulator, który przelicza jak długo możesz przetrwać mając określoną ilość zasobów, schronienie, broń, itd. Przestań się już ośmieszać, bo żenadą wieje. Od razu napisałem Ci dlaczego podałem tego linka. Oglądałeś ten program w ogóle? Pisałeś, że ludzie pochowali by się, to możesz sobie na tej stronie w przybliżeniu sprawdzić jak długo by przetrwali. Gdy zapasy miały by się już ku końcowi - poddali by się. Ty reagujesz jak dziecko, które w za dużo gier zagrało i filmów naoglądało się o tej tematyce. Zrozum, że ponad 90% z tych, którzy by się ukryli - nie mając odpowiedniego przeszkolenia - bardzo szybko błagali by o zamknięcie ich w obozach.
 
Nagle elity pozbawione sę technologii? Uważasz, że od wielu lat przygotowując ten misterny plan nie zadbali by o to aby zapewnić sobie istnienie odpowiednich narzędzi na wypadek różnych ewentualności po katatrofie? To po co im te podziemne bazy i schrony? Masz tych ludzi za idiotów? Nie sądź po sobie, tam siedzą i knują głowy o wiele bardziej inteligentne niż my. W jakie technologie mogą być wyposażeni, o których nam się nie śniło? I niby dlaczego ludzie nie mieliby ze sobą telefonów z gps i kart płatniczych? Uważasz, że przysłowiowy, przeciętny Kowalski na wieść o katastrofie wypierdzielił by karty, dowód, telefon? Pomyśl człowieku i nie udawaj głupka. Założmy jednak, że wszyscy byliby w 100% zdeterminowani, by to zrobić - uważasz, że za pomocą helikopterów, dronów, patroli itd. - nie można byłoby większości niemal natychmiastowo namierzyć i schwytać?
 
Widzę, że jesteś mistrzem survivalu i dożyłbyś 100 lat w lesie bez broni palnej, a przeżycie zimy było by dla Ciebie igraszką. Wyżywiłbyś rodzinę, leczył ich ziołami, opatrywał rany pajęczyną i liśćmi babki. Czyli nagle wszyscy potrafią się obejść w skrajnych warunkach bez ogrzewania, umiejętności myśliwskich indian (już widzę jak wykonałeś łuk, podszedłeś sarnę i ubiłeś ją wystruganą witką z brzozy lub trafiasz ją kamieniem miedzy oczy, po czym ona pada jak rażona piorunem). Oczywiście nie byłoby zatruć, zakażeń, różnych chorób, których nie trzeba by było leczyć. Dodatkowo ciągłe ukrywanie się, zwodzenie patroli, unikanie helikopterów, dronów. Piszesz jakbyś był fantastą bez szkoły i jakiegokolwiek życiowego doświadczenia. Tak więc mylisz się uważając, że nie możliwe byłoby przeprowadzenie depopulacji nagłej i otwartej. Jest to do zrobienia. Pisałem jednak, że optuję za drugą opcją, w której pozostali przy życiu wierzą w zbawczą rolę elit i ochoczo zabierają się do pracy. Jeśli elity mają na uwadze zdepopulować ludzkość do wartości, którą przyjęliśmy - z pewnością przede wszystkim i za wszelką cenę będą próbować to zrobić właśnie w taki sposób - by pozostali przy życiu byli im wdzięczni za ocalenie.                                                                                                                                                                                                                                 
Zauważ jednak, że realizacja depopulacji o której mówimy spotyka się z masą problemów. Te asteroidy, które będą trzebić ludzkość musiałyby omijać miejsca w których pracują elektrownie jądrowe. Zabicie 6 miliardów ludzi bez naruszenia żadnej z tych elektrowni i pozostawienie niezanieczyszczonych, nie zniszczonych,  odpowiednich areałów płodnej ziemi zdolnej wyżywić pozostały miliard... Jak to widzisz? Możemy sobie tutaj gdybać, jednak taka opcja byłaby niezmiernie tudna do przeprowadzenia. Prócz wielkich skupisk ludności gdzie będą mieć miejsce impakty, by ich zabić - muszą jeszcze wystąpić w innych miejscach, w przeciwnym razie ludzie połapali by się, że coś jest nie tak. Chyba, że totalny chaos jaki powstanie i walka o przetrwanie przysłoni wszystkim zdolność oceny i prawidłowgo wnioskowania. Dlatego o wiele "lepszym" wyjściem jest depopulacja stopniowa. Np. miliard jutro, za 5 lat 2 miliardy, itd. Tutaj jednak też mogą pojawić się problemy z możliwością zdemaskowania rzeczywistych planów elit na skalę ogólno społeczną.
 
"...a i owszem...już ci to wyjaśniłem ...co miałem na myśli i to nie był mój błąd logiczny ...a dwuznaczność tego słowa spowodowała twój błąd zrozumienia mojego przekazu ...co do tego "zły"...ja tego nie powiedziałem...nie jesteś zły...jesteś niedomyślny."
 
Nie chodzi o dwuznacznośc jednego słowa. Wynikało z tego co napisałeś, że rozważasz depopulację stopniową, a ona rozumiana może być tylko i wyłącznie zgodnie ze znaczeniem tych dwóch słów. Jedno słowo wpływa na drugie. Depopulacja to ograniczenie np ziemskiej populacji do wartości załóżmy - miliarda osób i jeśli ma się to odbywać stopniowo, a o tym napisałeś - to w wyniku jej wprowadzenia ludność ginie stopniowo, nie w przeciągu doby 6 miliardów, tylko w przeciągu np 15 lat. Czy wreszcie już to rozumiesz? Zrozumiałem dobrze co napisałeś, natomiast nie jestem jasnowidzem i nie mogę wiedzieć - o czym myślałeś w czasie pisania, więc jak niby miałem się tego domyślić? Wejść Ci do głowy? A dane miałem tylko i wyłącznie takie, przypominam:
 
b@ron napisał:
"jeśli NWO miałoby preaprowadzić depopulację ,robiłoby to stopniowo ,za pomocą ..."asteroid"  ...takie katastrofy tunguskie ,w różnych częściach świata"
 
Na powyższe odpowiedziałem w ten sposób:
"Ty wychodzisz z założenia, że depopulacja jest możliwa tylko pod jednym warunkiem - musi być etapowa. Czyli coś, jak sam napisałeś, w stylu katastrofa tunguska tutaj, za jakiś czas gdzie indziej."
 
No i się zaczęło. Zacząłeś wymyślać niestworzone historie o manipulacji Twoimi słowami, że wciskam Ci coś czego nie powiedziałem, że mówię Ci co miałeś na myśli. Teraz znów okazałem się niedomyślny Lol Przecież z tego co napisałeś wynika bezpośrednio - NWO realizowało by depopulację stopniowo. Depopulacja już wiesz co znaczy, stopniowo również, więc czego tu się jeszcze domyślać????? Stopniowe wybijanie ludności, co nie jest aktem nagłym, jednorazowym. Stopniowe!!! Tak więc nie może w wyniku jednej akcji zginąć 6 miliardów jeśli chcieli by zrobić to stopniowo!! Czyli wybijać po trochu, sukcesywnie aż do osiągnięcia zamierzonej zdepopulowanej liczby ludności na Świecie.
 
Pamiętaj, że prócz języka bezpośredniego istnieje jeszcze język metaforyczny (to odnośnie tego "złego").
 
Piszesz:
"w kwesti języka ojczystego, nie ukrywam owego "pisania na skróty" jak to określiłeś...również nie powinieneś czepiać się mojej "masakry"...jako że ty też często używasz np. slowa infantylny ...zaprzeczysz?"
 
ROFL Nie widzę buźki u Ciebie pod koniec zdania, więc to nie jest niefortunny żart! Ty tak naprawdę myślisz!! Uważasz za właściwe, by zrównać te dwie odrębne kwestie! Lol Często też używam słowa Ty, Cię, Ciebie, depopulacja, itd., dlatego nie powinienem się czepiać Twojej "masakry"?? :))))))) Byłeś trzeźwy gdy pisałeś tą bzdurę? Poważnie? Jeśli uważam, że jakieś Twoje spostrzeżenia, wnioski itd., są naiwne - to bardzo adekwatnym do mojej opinii jest określenie, że są infantylne. Jeśli Ty uważasz, że się mylę, błędnie wnioskuję itd. piszesz "masakra" - to są dwie odrębne kwestie. Bo kaleczenie języka to właśnie m.in używanie określeń do słów, które nijak się do nich nie odnoszą. To jest właśnie swoista nowomowa, młodziezowy żargon rodem z gimnazjum, czy podstawówki. Maskra to jak wiesz potoczna nazwa krwawego starcia zbrojnego lub rzezi ludności cywilnej, połączonej z okrucieństwem i znęcaniem się; krwawa rzeź. Tak więc nijak to się ma do kwestii cudzych pomyłek w rozumieniu jakiegoś fragmenty cudzej wypowiedzi, błędnego wnioskowania, itd., itp.!! Dbajmy o język ojczysty, nie kaleczmy go mieszaniem określeń! Dobrze, że pracujesz, czyli jesteś b@ron dorosły, bo już Ciebie widziałem w grupie nastolatków, gdy mówisz:
 
"Żeby skumać klimat, najlepiej przybakać albo wziąć speeda. Wtedy jest cool, totalna zlewka na wszystko – jazda na maksa. Można się też pobujać furą po mieście i poobczajać towary. Jak masz flotę, to walisz na dżamprezę do klubu albo do kogoś na hawirę. Wtedy są akcje. Dostajesz korby i jest masakra."
 
Teraz to już chyba rozróżniasz infantylność od masakry? Smile Wink
 
"...i dalej to samo...ty mi piszesz co ja miałem na myśli...otóż to jest twój błąd w myśleniu, bo wcale nie pisałem o "jednostopniowej depopulacji"...depopulacja w całym wykonaniu musiałaby być procedurą...od pierwszego etapu po ostatni...kumasz teraz?" 
 
Ty rozumiesz słowo "depopulacja" jako zespół procedur, przemyśleń, planów itd., itp. elit i w końcu wymordowanie np. 6 mld ludzi na Ziemi. Otóż nie! Te przemyślenia, plany, itd., to tylko i wyłącznie aspekty prowadzące do depopulacji, a nie sama depopulacja. Spójrz na definicję tego słowa: TUTAJ. B@ron - dlatego ja nie piszę co miałeś na myśli, ja tylko próbuję Ci definicyjnie wytłumaczyc co znaczą słowa, których użyłeś. Etap 6 w którym kosmiczny gruz wykańcza 6 mld ludzi to jednostopniowy akt depopulacji. Tyle.
 
W którym miejscu przepraszałem Cię, że zaraz mogę Cie obrazic? W żadnym! Więc ponownie - nie siej bzdur. Z góry przeprosiłem ze względu na użycie niekulturalnego wyrażenia, którym jest "łeb". Doskonale wiem, że nawet epitety spływają po Tobie jak po kaczce, więc niby jak mogłem zakładać, że użycie slowa, w kontekście, który nie implikuje obrażenia Ciebie - może Cię obrazić? Tak więc niby gdzie tu premedytacja odnośnie próby obrażenia Ciebie? Wychodzi na to, że to Ty próbujesz być zabawny.
 
Pozdrawiam

Portret użytkownika b@ron

Ulmus...piszesz. "Link do

Ulmus...piszesz.
"Link do National Geographic nie jest odnośnikiem do gierki. To jest pewnego rodzaju kalkulator, który przelicza jak długo możesz przetrwać mając określoną ilość zasobów, schronienie, broń, itd. "
 
...no właśnie .kalkulator... nic nie mający wspólnego z rzeczywistością ...niektórzy ludzie ,mogliby nie mieć żadnych zapasów i wierz mi że gdyby wiedzieli że to elity stoją za taką masakrą nikogo by nie prosili o zamknięcie w obozie, w jakim człowieku świecie ty żyjesz ...jak ktoś zabiłby ci kogoś kogo kochasz , to poszedł byś do niego po pomoc ???...daj spokój...
 
tu muszę niestety dłuższy cytat...
 
"Nagle elity pozbawione sę technologii? Uważasz, że od wielu lat przygotowując ten misterny plan nie zadbali by o to aby zapewnić sobie istnienie odpowiednich narzędzi na wypadek różnych ewentualności po katatrofie? To po co im te podziemne bazy i schrony? Masz tych ludzi za idiotów? Nie sądź po sobie, tam siedzą i knują głowy o wiele bardziej inteligentne niż my. W jakie technologie mogą być wyposażeni, o których nam się nie śniło? I niby dlaczego ludzie nie mieliby ze sobą telefonów z gps i kart płatniczych? Uważasz, że przysłowiowy, przeciętny Kowalski na wieść o katastrofie wypierdzielił by karty, dowód, telefon? Pomyśl człowieku i nie udawaj głupka. Założmy jednak, że wszyscy byliby w 100% zdeterminowani, by to zrobić - uważasz, że za pomocą helikopterów, dronów, patroli itd. - nie można byłoby większości niemal natychmiastowo namierzyć i schwytać"
 
...nie tyle pozbawione technologi ,co miały by problem by bez zwykłych ludzi tą technologię utrzymać ...nie wiem czy udajesz takiego niedomyślnego ,czy faktycznie jesteś ...do utrzymania naszej cywilizacji jest potrzebna odpowiednia ilość ludzi, nie tylko profesorow i inżynierów ,ale też zwykłego kowalskiego ,który rano wstaje i ...idzie np. produkować łożyska do agregatu prądotwórczego ;)...po takiej katastrofie to conajwyżej dowód miałoby sens zostawić , no telefon by raczej nie działał pamiętaj że patrole też byłyby ograniczone ,jako że ludzie byli by zbt rozproszeni po ziemi a tych patrolujących ,też nie byłoby miliony...prawda?...nie wiem czy dożyłbym 100 lat w lesie ...napewno starałbym się pozyskać jakąś broń ,choćby z rozwalonego sklepu łowieckiego itp. pamiętaj że gdybyś przeżył ,mogłoby się okazać że w promieniu dziesiątek kilometrów nie było by nikogo ...
 
piszesz...
 
"Tak więc mylisz się uważając, że nie możliwe byłoby przeprowadzenie depopulacji nagłej i otwartej. Jest to do zrobienia. Pisałem jednak, że optuję za drugą opcją, w której pozostali przy życiu wierzą w zbawczą"
...oczywiście że możliwe by było przeprowadzenie , jednak jak byk ci pisałem że konieczna by była potem pacyfikacja ,a to nie wchodzi w grę ...nie byłoby na to czasu i w nieskończoność nie mogliby mordować...tak więc w grę wchodzi tylko druga opcja...ta z wdzięcznością za ocalenie
 
...ta stopniowość depopulacji o której piszesz raczej jest niemożliwa ,choćby ze względu na chaos i panikę jaka by zapanowała  już po pierwszym razie, słusznie zauważasz problem z elektrowniami atomowymi , jednak między innymi właśnie dlatego musiały by to być asteroidy a nie asteroida...(ech...piszemy książkę science fiction ? ;))
 
...dalej to mi ręce opadają ,jako że już dawno temu przyznałem że mogłeś źle zrozumieć przesłanie i że powinienem dla niedomyślnych napisać ...""wprowadzenie depopulacji stopniowo,etapami" 
 
w kwesti używania przezemnie słowa masakra ,widocznie zostało mi to, jak to określasz "z podstawówki " jednak tym mnie nie wpędzisz w zakłopotanie ...czasem zamiast "masakra" używam "o ja pier...e" ;)) i zapewniam cie że nie zamierzam tego zmieniać  jako że to w niczym nie szkodzi polskości...i nie robię tego celowo...to ty musisz się z tym pogodzić...w kwesti wieku rozczaruję cię...mam 40-tkę...
 
i dalej..."Ty rozumiesz słowo "depopulacja" jako zespół procedur, przemyśleń, planów itd., itp. elit i w końcu wymordowanie np. 6 mld ludzi na Ziemi. Otóż nie! Te przemyślenia, plany, itd., to tylko i wyłącznie aspekty prowadzące do depopulacji, a nie sama depopulacja. Spójrz na definicję tego słowa: TUTAJ. B@ron"
 
...widzisz???...ty nie rozumiesz że można nie myśleć regułkami...tylko coś tłumaczyć po swojemu...ty zapewne jesteś tym zszokowany , ale przyzwyczaj się jak chcesz ze mną dyskutować
 
i dalej... 
"W którym miejscu przepraszałem Cię, że zaraz mogę Cie obrazic? W żadnym! Więc ponownie - nie siej bzdur. Z góry przeprosiłem ze względu na użycie niekulturalnego wyrażenia, którym jest "łeb"
 
dobre :D...obraźliwe to mogło być co najwyżej nie słowo "łeb"...a odległość jaką zasugerowałeś do tego łba :D...wychodzi na to że jednak nieudolnie próbujesz się tłumaczyć...a niepotrzebnie ...masz rację ,takie epitety spływają po mnie jak po kaczce i nie zawracam sobie tym ..."łba" Wink
 
to nara Wink

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Ulmus

Ten kalkulator ma właśnie

Ten kalkulator ma właśnie bardzo wiele z rzeczywistością, spróbuj wykazać, że jest tak jak naiwnie sądzisz. Posługujesz się bzdetną metodą kwestionowania dla kwestionowania, nie podając jakichkolwiek kontrargumentów. Wbij sobie wreszcie do głowy, że jakiekolwiek zjawisko, funkcjonowanie, opis, relacja, itd., itp. nie tracą na swej wartości lub zasadnosci, czy też trafności jedynie dlatego, bo ktoś po prostu zakwestionuje tę wartość pisząc - to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Taki zarzut aby nabrał wartości musi być udowodniony, a tego nie da się uczynić bez zastosowania rzetelnej argumentacji. Kalkulator ten dotyczy tylko i wyłącznie obliczenia czasu jaki możesz przetrwać w warunkach po jakiejś katastrofie mając ze sobą daną ilość zasobów. Zastosuj sobie wreszcie tą aplikację - to może wreszcie coś Ci się w tym względzie w głowie zaświeci, że po katastrofie, o której mówimy przetrwanie 3 lat dla przeciętnych kowalskich będzie niemal graniczyć z cudem.
 
b@ron: "nie wiem czy dożyłbym 100 lat w lesie ..."
Jak byś 3 lata przeżył to byłby cud niemal.
 
Zgadzasz się, że przeprowadzenie otwartej depopulacji jest do zrobienie, ale, piszesz:
 
b@ron:
"...oczywiście że możliwe by było przeprowadzenie , jednak jak byk ci pisałem że konieczna by była potem pacyfikacja ,a to nie wchodzi w grę ...nie byłoby na to czasu i w nieskończoność nie mogliby mordować.."
 
To ja pierwszy pisałem o pacyfikacji i nie w znaczeniu, o którym Ty piszesz. Wyjaśniałem Ci to już. Wyłapali by ludzi, umieszczając ich w obozach (coś na wzór obozów FEMA w Stanach). Jeśli znaleźli by się desperaci rzucający na oprawców, wystarczy kilka egzekucji  w danej grupie dla przykładu i masz potulny tłum owieczek. Dlaczego piszesz, że nie byłoby na to czasu?
 
To właśnie Ty żyjesz w świecie iluzyjnych, dziecinnych wyobrażeń na temat ludzkich zachowań w skrajnych warunkach. Dlatego dawałem Ci przykład obozów koncentracyjnych. Wiele osób, które tam trafiły potraciło najbliższych, którzy zostali zamordowani przez nazistów. I co? Rzucali się na oprawców, by ginąć bezsensownie? Wielu nie tylko prosiłaby o zamknięcie, a wręcz by błagała, nie znasz bowiem co to głód, znój, brak wszystkiego, z pewnością robili by tak Ci, którzy nie stracili bliskich i zamknięcie w obozie było by ich jedyną szansą na przetrwanie, zachowanie życia. Część popełniła by wcześniej samobójstwa, część chciałaby walczyć, jednak z braku środków do życia dali by się zamknąć, by tam za pomocą kreciej roboty jak najbardziej utrudnić władzy realizację planów. 
 
Uświadom sobie, że ja w odróżnieniu od Ciebie, nawet gdybym stracił wszystkich bliskich, nie usiadłbym, by zginąć z głodu, wycieńczenia, czy jakiejś choroby gdybym już środków do życia nie miał - nie dałbym się też zabić dla przykładu jak głupek, rzucający się z kijem na oprawców. Za wszelką cenę chciałbym przetrwać, przeczekać, jeśli nie byłoby innego wyjścia to nawet w takim obozie, by stworzyć lub uczestniczyć w tworzeniu jakiegoś oddolnego ruchu, który zagroziłby panującej władzy. Zawsze istnieje szansa, by przywrócić normalność, zawsze jest dla kogoś lub jakiejś idei żyć.
 
Przy otwartej, jawnej depopulacji, odpada Ci kłopot z impaktami w miejsca nie tylko zaludnione, by ukryć prawdziwe motywy. Wtedy niszczą tylko skupiska ludzkie w miastach, za pomocą np. bomb neutronowych, wtedy cała infrastrukrua zostaje nianaruszona. Ludność zamieszkującą obszary przy polach uprawnych mogą unieszkodliwić na wiele sposobów np. za pomocą takich urządzeń - SPÓJRZ. Wszystko działa, komputery, telefony, itd. Oczywiście tylko w ośrodkach decyzyjnych, na potrzeby elit i armii bedącej na ich usługach i ich rodzin. Jako, że ta armia wraz z rodzinami, jak już wspominałem to 100 milionów ludzi, więc będą jak pączki w maśle opływać we wszystko, bo miliard niewolników będzie na nich pracować. B@ron - oni oficjalnie przyznają się do posiadania technologii, która dla przeciętnego kowalskiego graniczy z magią, co mogą posiadać jeszcze ponad to? Mogą pozostawić przy życiu tych, którzy będą nadawać się do pracy, którą im chcą powierzyć, resztę zabiją. Być może mogą również za pomocą odpowiednich technik psychologicznej interwencji sprawić, że zapomnisz o tym, że zabili Ci rodzinę, a nawet zastąpić te wspomnienie innym, wygenerowanym sztucznie - że to elity i ich armia to zbawiciele (HAARP, itd.)...
 
Przy realizacji depopulacji stopniowej chaos i panika po pewnym czasie byłby opanowane, stłumione, a elity tylko zacierały by ręce jeśli w ich wyniku dodatkowo ileś tam ludzi by zginęło. Za pomocą odpowiednich technik psychicznej manipulacji - proces uspokajania społeczeństwa byłby szybszy. Gdy wszystko ucichnie - kolejne BUM. Znowu uciszanie i ponowna katastrofa i tak kilka razy.
 
Piszesz:
"(...)już dawno temu przyznałem że mogłeś źle zrozumieć przesłanie i że powinienem dla niedomyślnych napisać ...""wprowadzenie depopulacji stopniowo,etapami""
 
Stopniowo, czy etapami to wciąż to samo! Przecież do tego już doszliśmy! Depopulacja stopniowo, etapami to wymordowywanie ludzi po trochu aż do zamierzonej wartości liczbowej. My założyliśmy 1 mld. Koniec kwestii. No nie mów, że tego nie rozumiesz??? Podejrzewam, że chyba celowo rżniesz głupa jeśli o to chodzi, bo niewyobrażam sobie, aby ktoś miał tak ograniczone myślenie w tak prostej sprawie. Niedomyślność w ogóle tutaj nie wchodzi w grę! Bo stopniowa, etapowa depopulacja to mordowanie po trochę ale za każdym razem tyle, by można było mówić o depopulacji. Dziennie średni przyrost ludności świata to ponad dwieście tysięcy ludzi i przy każdym etapie tylko przyrost należy mieć na względzie, bo aby depopulować trzeba w każdym etapie uśmiercać więcej niż dzienny przyrost i grubo więcej, bo inaczej etapów musiałbyś przeprowadzić mnóstwo. Jeśli napiszesz "stopa", a myślisz o pochwie to też będziesz komuś wmawiał niedomyślność? Ktoś zgodnie z tym co znaczy stopa rozwinie jakąs tam Twoją wypowiedź, w której padło to słowo, używając dodatkowo jego synonimu np "łapa", następnie Ty będziesz się rzucał - nie wmawiaj mi co chciałem powiedzieć, gdzie napisałem "łapa"? Nie mów mi co miałem na myśli! Jesteś niedomyślny! Tak trudno było się domyśleć, że chodzilo mi o ci_pkę? B@ron jeśli tego nie skumasz, znaczy, że jesteś idiotą.
 
Napisałeś:
"w kwesti używania przezemnie słowa masakra ,widocznie zostało mi to, jak to określasz "z podstawówki " jednak tym mnie nie wpędzisz w zakłopotanie ...czasem zamiast "masakra" używam "o ja pier...e" ;)) i zapewniam cie że nie zamierzam tego zmieniać  jako że to w niczym nie szkodzi polskości..."
 
Polskości nie szkodzi? Kaleczeniem języka ojczystego jest jak najbardziej, w taki sposób uwłaczasz kulturze słowa, a Twoje i wielu Tobie podobnych przekonanie prowadzi wciąż do erozji skarbu naszej kultury jakim jest nasz język rodzimy, to chyba raczej szkodzi polskości. Nigdy się z tym nie pogodzę, bo to oznaczyło by, że to pochwalam. Powinniśmy wciąż walczyć o czystość naszego języka, przykro mi, że chcesz to podeptać. Linki Ci już podawałem, więc nic już dla Ciebie w tym kierunku zrobić nie mogę. Masz więc w głebokim poważaniu np. apele i pracę Instytutu Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk i pewnie uważasz, iż należy takowy Instytut zamknąć i w jego miejsce zbudować sieć fast-foodów?
 
Piszesz:
"...widzisz???...ty nie rozumiesz że można nie myśleć regułkami...tylko coś tłumaczyć po swojemu...ty zapewne jesteś tym zszokowany , ale przyzwyczaj się jak chcesz ze mną dyskutować"
 
No i masz babo placek! Czyli jednak wg. Ciebie stopa może być pochwą. Zrozum, że prawidłowe rozumienie słów i zwrotów z nich się składających nie jest tożsame z "myśleniem regułkami". Jak można dyskutować z kimś kto będzie wyzywał innych od manipulatorów, bo dla nich głowa to głowa, a nie dupa??? Tak! Jestem zszokowany! Lol
 
b@ron pisze:
"obraźliwe to mogło być co najwyżej nie słowo "łeb"...a odległość jaką zasugerowałeś do tego łba :D...wychodzi na to że jednak nieudolnie próbujesz się tłumaczyć...a niepotrzebnie ...masz rację ,takie epitety spływają po mnie jak po kaczce i nie zawracam sobie tym ..."łba" 
 
Człowieku! Raz jeszcze! Cytat:
"kumasz to, czy masz za daleko do łba?"
Co tu masz obraźliwego? Jeśli nie łeb, to co? Toż to jest pytanie!! Nie widzisz tego? Gdzie tu jest epitet? W tym zdaniu chodzi o pytanie, czy rozumiesz, a jeśli nie - znaczy, że masz za daleko do łba. Nie ma w tym pytaniu sugestii, żeś głupek, bo masz za daleko do łba - to ma się dopiero okazać. Jeśli się okaże, że rozumiesz kwestię, znaczy, że kumasz i nie masz za daleko do łba. No to jak - kumasz, czy masz za daleko do łba? Lol
 
P.S Ja Ci dam "nara"! Miłego dnia, do zobaczenia, dobranoc, dzień dobry... Ech b@ron co z Ciebie wyrosło? Wink

Strony

Skomentuj