Coraz więcej osób wierzy w spiskową teorię w sprawie komety ISON

Kategorie: 

Kometa ISON - foto: Damian Peach

Kometa ISON znana też, jako C/2012 S1 miała być atrakcją astronomiczną dekady. Aby jednak tak się stało konieczne było jej przetrwanie przy ekstremalnym zbliżeniu do Słońca. Peryhelium minęło 28 listopada i od tego czasu nadal nie wiemy niczego konkretnego.

 

Chwilę po peryhelium widać było, że kometa nieco przygasła, ale wiele wskazywało na to, że coś z niej pozostało. Z każdym kolejnym dniem dowiadywaliśmy się mniej aż w końcu informacje o komecie ISON praktycznie przestały się pojawiać. NASA poinformowała oficjalnie, że z komety nic już nie pozostało i atrakcji nie będzie. Wiele osób jednak nie przyjmuje do wiadomości takiego komunikatu i wietrzy w tym podstęp amerykańskiej agencji.

[ibimage==19703==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Wciąż rośnie ilość rozmaitych teorii spiskowych na temat tej komety. Najpopularniejsze z nich zakładają jakiś związek ISON z Nibiru. Niektórzy wprost twierdzą, że całe zamieszanie z kometą było zaplanowane, aby odwrócić uwagę od planety X, która jak twierdzą nieuchronnie zbliża się do Ziemi.

 

Wiele osób oskarża NASA o tuszowanie prawdy. Teorię spiskową podsycają zagadkowe zgony astronomów jak na przykład zasztyletowanej przed kilkoma dniami wybitnej specjalistki prof. Carol W. Ambruste. Takich tajemniczych zgonów było więcej, a dla zwolenników teorii Nibiru jest to znak, że ludzie, którzy dowiedzieli się o tym ciele niebieskim muszą zginąć.

 

Niektórzy wierzą, że szczątki komety ISON uderzą w Słońce powodując wiele silnych rozbłysków. Jednak do tej pory od peryhelium na naszej gwieździe nastąpiło raczej uspokojenie. Tyle dni po peryhelium nie wydaje się, aby kometa mogła wywierać jakiś istotny wpływ na gwiazdę i jej zachowanie.

Całkiem prawdopodobny wydaje się być jednak inny skutek ewentualnego rozpadu ISOM, deszcz meteorów. Może to stanowić realne zagrożenie dla Ziemi, ale i dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Akurat teraz, gdy zauważamy zdecydowany wzrost ilości kosmicznego gruzu spadającego na naszą planetę na ISS pojawiają się problemy z systemem chłodzącym. Gdyby nadchodził znaczny deszcz meteorów z pewnością trzeba by było ewakuować Stację Kosmiczną, a jeśli chciano utrzymać to w tajemnicy, konieczne byłoby cover story. Problem z chłodzeniem jest tak odbierany przez wiele osób.

 

Dopóki nie będzie nowych zdjęć przedstawiających pozostałości komety ISON z pewnością ilość spiskowych teorii będzie raczej rosła. Perygeum tego ciała niebieskiego przypada na 26 grudnia i wtedy kometa znajdzie się 65 milionów km od Ziemi. Jeśli jednak się rozpadła nie wiadomo, czy nie przeleci kilka milionów km bliżej. Mniej więcej od Nowego Roku do połowy stycznia możemy się spodziewać wzmożonej ilości spadających meteorów. Nikt jednak nie da głowy, że w tym okresie nie spadnie coś wielkości asteroidy czelabińskiej i to jest obecnie najbardziej realne zagrożenie.

 

 

Źródła:

http://beforeitsnews.com/strange/2013/12/another-dead-astronomer-nibiru-...

http://beforeitsnews.com/alternative/2013/12/update-isons-incoming-debri...

http://www.cometison2013.co.uk/perihelion-and-distance/

http://iswa.gsfc.nasa.gov/IswaSystemWebApp/iSWACygnetStreamer?timestamp=...

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
loading...

Komentarze

Portret użytkownika b@ron

gdyby tak było protosie jak

gdyby tak było protosie jak piszesz, to kometa zgasła by już gdy mijała marsa ,jako że mars odpowiedział elektrycznie ,a więc do rozładowania by doszło ...myślisz że mijając słońce w tej odległości, nie mogła się rozlecieć?

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Fanka1

Patrząc teraz na program

Patrząc teraz na program podający odległość od Ziemi i zakładając utrzymanie obecnej prędkości ISON doliczyłam się odległości od Ziemi w dniu 26 grudnia ok. 49 mln km a nie 65 mln km.

Portret użytkownika Fanka1

Bo wszystko się im psuło.

Bo wszystko się im psuło. Najpierw ten balon. Potem właściwie nic nie zobaczyliśmy z bliskiego spotkania z Marsem. W newralgicznym momencie SDO pokazało tylko części obrazu, był wielki błysk. Na YT pokazywali, że były dwa różne obrazy z dwóch satelit. I to zamknięcie instytucji rządowych oraz urlopy w NASA wywołały zdziwienie. Jeszcze te FEMA i ćwiczenia. To trudno, by spiskowych teorii nie było.

Strony

Skomentuj