Co spowodowało wielki potop sprzed 12 tysięcy lat?

Kategorie: 

eden-saga.com

W większości mitów pozostałych po rozmaitych kulturach żyjących na Ziemi przewija się wciąż wątek wielkiego potopu. Dobrym przykładem takiej historii jest znana nam z Biblii przypowieść o Noe i jego arce. Ale są tez inne podania jak na przykład sumeryjski Epos o Gilgameszu. Wspólnym mianownikiem wszystkich tych strzępów informacji jest wielka powódź, która jak wynika z opisów miała zasięg globalny.

Mityczna Atlantyda również została zalana w wyniku jakiegos bliżej niesprecyzowanego kataklizmu. Praktycznie na całej długości Atlantyku znajduje się wielkie pasmo górskie. Niektóre ze szczytów wystają ponad powierzchnię oceanu jak na przykład Azory. To prowadzi do spekulacji, że Atlantyda faktycznie mogła istnieć gdzieś za Słupami Heraklesa, czyli operując dzisiejszą nomenklaturą za Gibraltarem.

Czy procesy geologiczne mogą być aż tak gwałtowne, aby zatopić cały kontynent a w pozostałej części świata spowodować apokaliptyczną powódź? Nauka zdaje się potwierdzać taką możliwość a wypiętrzanie zwłaszcza młodych łańcuchów górskich potrafi być dość intensywnym zjawiskiem. Niektórzy badacze twierdzą wręcz, że zatopienie Atlantydy mogło się zbiec z końcem zlodowacenia w Europie i w Ameryce Północnej. Jak to możliwe? Po prostu zatopiony kontynent mógł spowodować zmiany w cyrkulacji prądów oceanicznych a zwłaszcza Prądu Zatokowego, który dzięki takim zmianom konfiguracji kontynentów zaczął swobodnie opływać między innymi nasz kontynent powodując okres ocieplenia, jaki obserwujemy do dzisiaj.

 

Wielkie zmiany sprzed 12 tysięcy lat mogły być wyzwolone jakimiś zjawiskami kosmicznymi jak na przykład przejściem jakiegoś znacznego źródła grawitacji, samotnej planety lub planetoidy. Astronomowie zgadzają się, że wszechświat jest pełny samotnych planet i pojawienie się takiego wędrowca w okolicy Ziemi nie jest wcale ideą pozbawioną sensu. Wpływ Księżyca na poziom wody w oceanach jest faktem znanym nauce od dawna. Przelot dodatkowego źródła grawitacji mógłby spowodować nałożenie się tego efektu i w konsekwencji wyzwoliłyby się fale pływowe o dziesięciokrotnie większej wysokości niż normalne.

 

Są też hipotezy, według których coś uderzyło w Ziemię. Podejrzewana jest nawet znana nam kometa Halleya, która ostatnio przelatywała obok Ziemi w 1986 roku. Według wyliczeń przejście tego ciała niebieskiego miało tez miejsce w 9542 pne. Jądro tej komety ma aktualnie około 16 kilometrów średnicy a według tej teorii podczas przelotu w okolicy Słońca jego część mogła się skruszyć na skutek wzrostu temperatury. Takie rzeczy działy się już w przeszłości a efektem rozpadu komety Kreutza są odłamki wpadające do dzisiaj w naszą gwiazdę.

 

Wśród pewnych mutacji hipotez kosmicznego wpływu na Ziemię pojawiają się też takie, które za uderzenia planetoid czy asteroid obwiniają specyficzne liniowe ułożenie kilku ciał niebieskich a konkretnie Słońca, Wenus, Ziemi i Księżyca. Zwolennicy tej teorii uważają, ze katastrofalne dla naszego globu odchylenia trajektorii jakiegoś bliżej nieznanego obiektu lub grupy obiektów mogły być uzyskane w ten właśnie sposób.

 

Jeden z ciekawych i niezbyt znanych dowodów na to, że na Ziemi mógł istnieć nieznany, zniszczony kontynent jest istnienie roślin kwitnących. Oczywiście musiały one powstać kilkaset milionów lat temu, ale mimo wielu poszukiwań nie znaleziono form pośrednich między tymi organizmami a roślinami nagozalążkowymi. Albo trafiły one do nas z kosmosu, albo ślady ich ewolucji pogrzebała jakaś katastrofa, która usunęła wszelkie ślady po tym procesie.

 

Widzimy wiele śladów wydarzeń, jakie rozegrały się przed 12 tysiącami lat. Do dzisiaj nauka raczej skupia się na skutkach niż na przyczynach. Dzieje się tak, dlatego, że nikt tak naprawdę nie ma pojęcia, co się wtedy wydarzyło ani czy miało charakter incydentalny czy też cykliczny.

 

Jeśli proces ten przebiega w określonych interwałach czasowych to nie jest wykluczone, że kilka takich zjawisk nasi potomkowie już przetrwali i zdołali nawet przekazać następnym pokoleniom wskazówki, co do ich kolejnego wystąpienia. Być może takim starożytnym artefaktem stanowiącym wskazówkę, co do terminu dopełnienia się tego wielkiego cyklu jest słynny kalendarz Majów. Dopóki jednak do tego nie dojdzie będziemy skazani na domysły. Większość populacji tej planety zapewne nie będzie świadoma nadchodzących zmian a pozostali świadomi nie wiele będą w stanie zrobić, bo nadejście kolejnego porównywalnego kataklizmu byłoby końcem świata, jaki znamy.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Strony

Skomentuj