Całun Turyński to średniowieczny obrus! Niezwykła teoria brytyjskiego antropologa

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Tak zwany Całun Turyński, jest płótnem o długości 437 cm i szerokość 111 cm. Od jakiegoś już czasu jest on przechowywany Turynie, w katedrze św. Jana Chrzciciela. Na płótnie znajdują się dwa negatywy okaleczonego ludzkiego ciała odciśniętego od przodu do tyłu. Niektórzy uważają, że wizerunek zawiniętego w płótno Jezusa nadrukował się na tkaninie w sposób nadprzyrodzony. Sceptycy wątpią w taką wersję zdarzeń i podejrzewają, że Całun jest średniowiecznym fałszerstwem.

 

Większość testów pigmentowych, datowanie radiowęglowe i analizy fragmentów tkaniny wskazują, że jest to fałszywka wykonana w okolicach XIII lub XIV wieku. Opinie na ten temat są jednak mocno podzielone. Zwolennicy autentyczności całunu, powołują się na znane problemy z dokładnością datowania radiowęglowego. Wyraźnie spada ona dla próbek, które pochodza z okresów, w których stężenie izotopu C14 w atmosferze ulegało zmianom w wyniku zjawisk naturalnych.

 

Dla porównania, ilość tego izotopu w próbce sprzed 1000 lat powinna wynosić około 88% podczas gdy próbka sprzed 2000 lat - a więc czasów Jezusa - ma około 76% tego izotopu. Oznacza to, że dostatecznie silne zjawisko, takie jak choćby rozbłysk słoneczny, faktycznie mogłoby zafałszować wynik ekspertyzy. Badacz Giulio Fanti uważa, że wyniki datowania zostały zniekształcone pod wpływem ognia i wody po tym, gdy płótno nieomal spłonęło w pożarze mniej więcej w 1290 roku.

Tym ciekawiej brzmi więc teoria, którą opierając się na źródłach historycznych, zaproponował  antropolog i historyk David Adkin. Naukowiec uważa, że całun był dziełem zakonu ​Templariuszy, a słynny Całun Turyński to w rzeczywistości średniowieczny obrus z Wielkiej Brytanii. Mało tego, wizerunek na relikwii nie przedstawia nawet postaci Jezusa, ale arturiańskiego Króla Rybaka. Według legend, był on ostatnim strażnikiem Świętego Graala.

 

Badacz sugeruje, że płótno znajdujące się w katedrze św. Jana Chrzciciela w Turynie, nigdy nie było używane do owijania ciała. Zgodnie z jego teorią, kiedyś był nim owinięty alabastrowy filar z wyrzeźbionym wizerunkiem Króla Rybaka. Mają tego dowodzić ślady gipsu znalezione na całunie. Adkins sugeruje, że posąg Króla Rybaka symbolicznie stał na straży skarbów Templariuszy, pozyskanych podczas wypraw krzyżowych aż do 1350 roku.

Całun miał powstać podczas ich zabezpieczania, na czas renowacji, w brytyjskim opactwie Burton. Ówczesny opat odbudował kościół opactwa, co wymagało przeniesienia posągów do magazynu. W pobliżu klasztoru znajdują się złoża alabastru i gipsu, które mogły posłużyć do stworzenia posągu.

 

Ponieważ płótno jest nasączone materią rybną i roślinną, a jego wymiary to 437 cm długości i 111 cm szerokości, nie wykluczone, że użyto do tego zwykłego obrusu. Adkins twierdzi, że dawny obrus przez piętnaście lat okrywał posąg Króla Rybaka, a w tym czasie, alabaster i gips reagowały z wilgocią i płótnem, pozostawiając słynny odcisk długowłosego, brodatego mężczyzny.


Król rybak - Ilustarcja z 1910 roku

Powrót posągu do opactwa zbiega się mniej więcej z czasem, w którym zaczyna się większość doniesień o istnieniu całunu. Autorska teoria badacza, zakłada, że jeden z mnichów zauważył podobieństwo między rysami Króla Rybaka impregnowanego na tkaninie, a rysami Jezusa Chrystusa i stwierdził, że zbije na tym interes. Mnisi, wzmocnili kontur mężczyzny na materiale własną krwią i odwzorowali opisywane w Biblii rany Jezusa, a następnie sprzedali całun jako relikwię samego mesjasza.

 

Ta teoria brzmi całkiem sensownie, lecz wciąż nie tłumaczy kilku niejasności związanych z tą relikwią. Badanie z 2017 roku, ujawniło że na całunie znajdują się odciski monet z okresu starożytnego Rzymu z około 29 roku naszej ery. Czy mnisi poprostu natknęli się na nie i zdecydowali się włączyć je do swojego oszustwa? Równie zaskakujące jest odbicie całunu w negatywie fotograficznym, które wyraźnie przedstawia brodatą postać na płótnie i sugeruje że był on poddany jakiemuś promieniowaniu. Czy taki efekt mógł zostać osiagnięty przypadkiem?

Tego typu wątpliwości można oczywiście mnożyć. Udzielenie jakiejkolwiek ostatecznej odpowiedzi na temat autentyczności całunu turyńskiego, jest chyba skazane na niepowodzenie. Duża liczba sprzecznych ze sobą badań i ustaleń, uniemożliwia przekonanie sceptyków lub zwolenników autentyczności całunu. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z czymś tak trudnym do zaakceptowania, jak walidacja opowieści biblijnych. Na obecną chwilę, pochodzenie śladu na Całunie pozostaje sekretem, który wciąż skrywa się przed badaczami.

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Skomentuj