Kategorie:
Niektórzy turyści odwiedzający malownicze Jezioro Yellowstone znajdujące się w obrębie parku narodowego o tej samej nazwie opowiadają o charakterystycznej "muzyce”, jaką słychać tam czasami. Mimo upływu czasu brakuje oficjalnych badań naukowych na ten temat.
Pochodzenie dźwięków nie jest znane. Wiadomo, że słychać je już od bardzo dawna. Są nawet podania z 1895 roku. Opisy tego fenomenu opublikowane zostały już w wydanej wtedy książce "Park Narodowy Yellowstone". Opisy porównują te odgłosy do dzwoniącego telegrafu, roju pszczół. Zaczyna się gdzieś w oddali i potem staje się coraz silniejszy i silniejszy, po czym cichnie.
Hiram M. Chittenden, który opisywał to zjawisko w 1895 roku był znanym inżynierem specjalizującym się w budowie dróg i mostów w parku. Jego doświadczeń nie można było tak po prostu zbagatelizować.
Kolejnym naukowcem, który był świadkiem tych odgłosów był profesor biologii Edwin Linton, który pracował tam w 1890 roku. Profesor Linton opisuje dźwięk jako wibrująca harfa. Jego opis odpowiada harmonicznemu narastającemu odgłosowi.
Pojawiły się już rozmaite próby wyjaśnienia, czym są te odgłosy począwszy od odgłosów skrzydeł kaczek, po eksplozje gejzerów propagowane przez inwersję temperaturową. Faktem jest, że nie wiadomo, co spowodowało te odgłosy.
Miejsce ich występowania naprawdę martwi. Wiadomo przecież, że teren Parku Narodowego Yellowstone jest umiejscowiony na plamie gorąca pochodzącej z głębi Ziemi. Jakiekolwiek odgłosy stamtąd mogą być zwiastunem kłopotów.
Komentarze
mgr inż. Dżyszla
Skomentuj