Czy duchy nawiedzają ludzi bliskich śmierci?

Kategorie: 

Źródło: Kadr z Youtube

Duchy nawiedzający umierających pojawiały się w wielu mitycznych i religijnych przekazach. Dla tego typu wizji są pewna charakterystyczne cechy, które wciąż trudno nam rozwikłać. Jednym z pierwszych ludzi zaintrygowanych tym faktem był nijaki James Hyslop, który opisał wizję na łożu śmierci w początkach dziewiętnastego wieku. Na tej podstawie William Barrett, profesor i badacz zjawisk paranormalnych, prowadził szczegółową analizę kwestii istnienia duchów.

Zagadnienia te poruszyły go tym mocniej, że jego żona pracująca jako lekarz opowiedziała mu o przypadku pacjentki, która na chwilę przed śmiercią mówiła o pięknych miejscach i zmarłych krewnych, których dawno nie widziała. Opis wizji miał być tak realistyczny, że panikująca przed chwilą pacjentka zupełnie się uspokoiła. Zdążyła spojrzeć na swoje nowonarodzone dziecko i powiedziała nawet, że to jest warte jej życia. Niestety, później dodała, że nie może zostać dłużej na tym świecie, bo nikt jej tu nie zrozumie. Kobieta miała mówić o swojej siostrze, która zmarła niedawno. Problem polega na tym, że z powodu hospitalizacji konająca nie mogła wiedzieć o śmierci rodzonej krewnej. Niewiasta stanowczo twierdziła, że jej siostra żyje i ma się dobrze.

 

Po wielu latach pracy Barret zgromadził fundusze, a jego dzieło mógł kontynuować parapsycholog Karlis Osis. Osis zebrał dziesiątki opisów wizji na łożu śmierci nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w Indiach. W szczegółach przebadał ponad tysiąc przypadków, podkreślając wspólne cechy wszystkich epizodów. Zgodnie z jego badaniami, widzenie zmarłych krewnych odbywa się w czasie, gdy dusza opuszcza ciało. Tłumaczy się to tym, że najbliżsi pomagają ułatwić drogę umierającemu człowiekowi do osiągnięcia spokoju. Pojawienie się duchów w większości przypadków umożliwia odchodzącej osobie inne postrzeganie rzeczywistości. Niektórzy umierając słyszą na przykład muzykę w czasie gdy inni słynne już światełko na końcu tunelu.

W wielu przypadkach takie widzenia nie trwały dłużej niż pięć minut, choć zdarzali się i tacy, którzy przeżywali to przez co najmniej godzinę. Aż 99% po spotkaniu z duchami umierało w przeciągu dziesięciu minut. Odnosi się wrażenie, że osobie, która ma wizję przed śmiercią, nie zależy już na kondycji fizycznej i sama poddaje się swojemu stanowi. Ciekawym jest też fakt, że udokumentowano również przypadki duchów nawiedzających ludzi zdrowych, którzy następnie zapadali w śpiączkę, a potem umierali.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika kp

duch to tez czlowiek,tyle ze

duch to tez czlowiek,tyle ze po drugiej stronie.na innej plaszczyznie egzystencji inaczej mowiac.nie widze przeciwwskazan do ludzkich odruchow w zyciu po zyciu.biorac pod uwage teorie ze zycie jest z gory zapisana ksiega moga sie krecic przy zdrowym czlowieku pozornie zwiastujac cos zlego a w rzeczywistosci one z gory juz wiedza ze cos sie stanie.ale w teorie nie wierze.w tych sprawach wszystko jest kwestia wiary,nikt jeszcze nie wrocil stamtad zeby opowiedziac wrazenia z pobytu.a wszystkie spisane relacje,lacznie z ta najwazniejsza z kk trzeba tez zamknac w kregach wiary.mysle ze rola czlowieka jest zyc,szanowac pamiec o przodkach,zgodnie z tradycja i naukami wyniesionymi z dziecinstwa,kazdy po cos tam zyje.a przyjdzie chwila,ten ktory pozwolil na wizyte pod tym sloncem polozy kres naszych dni i wszystkiego sie dowiemy.

Portret użytkownika b@ron

coś pogmatwany

coś pogmatwany artykuł...doniesień o duchach jest sporo i nie umiera się po spotkaniu z duchem, nie wiem skąd przypuszczenie że owe "duchy" to ci którzy kiedyś umarli...przecież to mogą być istoty które żyją razem z nami od wieków a my nie jesteśmy w stanie ich zobaczyć, poprzez ograniczenia ludzkiego oka...

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika Manitu

Duchy mogą pozostać na Ziemi

Duchy mogą pozostać na Ziemi z wielu powodów. Niektóre nie zdają sobie sprawy, że nie żyją. Są zdezorientowane i nie wiedzą, że powinny przejść do światła. Inne mają jakieś plany względem czegoś i czują, że muszą je zrealizować przed przejściem do światła. Z kolei jeszcze inne nie wiedzą, jak przejść dalej. Czasem między kimś, kto odszedł a żywą osobą jest tak mocna więź, że dusza nie chce iść dalej, czując, że musi czuwać nad ukochaną osobą lub pozostać blisko niej. Są też duchy, które przed przejściem powstrzymuje ogromny żal najbliższych im osób. Intensywny, długotrwały i nieprzetworzony żal może ciągnąć duszę w dół i przywiązywać ją do ziemi. Niektóre duchy są gniewne, mogą siać spustoszenie, hałasować, poruszać przedmiotami, nawet meblami i wpływać na działanie sprzętu elektronicznego.

Portret użytkownika Q...

Dziadek parę lat przed

Dziadek parę lat przed śmiercią widział Jezusa.  Przyglądał się On dziadkowi. Potem się odwrócił i patrzył (Jezus, oczywiście) na śpiącą babcię.  Nie były to żadne omamy. Dziadek był już wtedy wprawdzie obezwładniony demencją ale nigdy nie był przesadnie religijny. Na kilka miesięcy przed odejściem widział Matkę Boską, potem znów Jezusa a na dzień przed śmiercią anioła który kazał mu się zbierać i iść za sobą.  Mnie wyśniła się godzina jego śmierci więc ostrożnie z opiniami na temat rzeczywistości proszę. Nie macie, moi drodzy, pojęcia czego nie czujecie i czego nie znacie choć o tym słyszycie i sugeruje się Wam by w to wierzyć. Ja ma swoje doświadczenia i wiem że ignorowanie tych faktów jest po prostu nierozważne by nie rzec, lekkomyślne. Oczywiście można się tu odwołać do stanów delirycznych zniszczonego mózgu czy do archetypów ale te określenia to tylko pojęciowe atrapy, sugerowane nam byśmy postrzegali  świat mechanistycznie, z pominięciem czynników transcendentalnych!. Gdy człowiek jest jedną nogą po za naszym światem, może dostrzegać to czego my nie widzimy. Tego jestem pewien jak mało czego na tym świecie.

Portret użytkownika MONSTER

Coś takiego ma rzeczywiście

Coś takiego ma rzeczywiście miejsce, byłem obecny podczas odchodzenia moich dziadków. Z jednym się tylko nie zgodzę. To nie trwa krótką chwilę przed śmiercią tylko zaczyna się jakiś miesiąc przed i trwa nasilając się przed śmiercią. Osoba umierająca dobrze wie że umrze i cieszy sie na tą okoliczność. W chwili śmierci ból, cierpienie nie mają dla umierającego większego znaczenia. Odniosłem wrażenie jakby trochę przeszkadzały w czymś czego nie widzą osoby znajdujące się obok. Największe wrażenie zrobił na mnie przypadek, kiedy mój dziadek leżąc w łóżku patrzył obok mni, mrugał okiem jakby żartując a potem spoglądał na mnie śmiejąc się że ja nic nie widzę. Koszmarnie upokarzające uczucie- żarty sobie robił jeszcze przed śmiercią. Od tej pory wiem że śmierć nie jest niczym strasznym ale jedynie przejściem do innego świata, oraz że człowiek nigdy nie umiera sam ale z liczną eskortą która na niego czeka.

Portret użytkownika tosia

Masz rację.  Odchodzące osoby

Masz rację.  Odchodzące osoby żegnają się z ulubieńcami, a potem opiekuńczo przeprowadzaja na drugą stronę. Tutaj ich nic nie obchodzi, nie są z niczym związani, nawet nie chce im sie żali wylewać na ziemskich osobników. Mam dwa przekroczenia tej cienkiej linii za sobą, więc wiem co mówię. Najlepiej przed odejściem porozwiązywac wszystkie sprawy i "węzełki" które nas przywiązują do głupich sytuacji.

Portret użytkownika Dasen

Mojej ciotki ciotka teraz

Mojej ciotki ciotka teraz jest u kresu, i ta moja mówi różne w ostatnich dniach rzeczy dziwne...
Np. takie rzeczy, że ta umierająca kobieta widzi swoją nieżyjącą już siostrę w różnych sytuacjach, że stoi przy łóżku, albo mówi do mojej ciotki ''Moja siostra stoi obok ciebie'' albo że obok niej stoi itp.
Oczywiście uważają, że to przez to że już ma kuku na muniu od umierania. 

Portret użytkownika acza

W październiku zmarł mój były

W październiku zmarł mój były mąż. Byliśmy 10 lat po rozwodzie. Byłam na pogrzebie i na następny dzień, wieczorem, ale jeszcze nie paliłam światła, w rogu pokoju katem oka zobaczyłam cień. Usłyszałam głos męża. "Pomóż mi " , popatzryłam w tamtą stronę i bardziej wyobraźnią widziałam jego przygarbioną sylwetkę ( za życia był prosty jak struna, nigdy się nie garbił 182 wzrostu )i zapytałam co mam zrobić. Nie dostałam odpowiedzi a cień znikł. Minęło  kilka dni. Późno w nocy szłam spać i jak siadłam na łóżku kot wyprysnął zjeżony a ja poczułam jak ktoś siada obok mnie. Popatrzyłam na pościel ale nie było śladu wgniecenia. Spokojnie rozebrałam się do końca po czym grzecznie poprosiłam żeby poszedł do swojego domu i uczucie obecności minęło a kot wrócił na łóżko. Zasnęłam. Nagle poczułam szarpanie za ramię. Skoczyłam na równe nogi i wtedy się wystraszyłam. Rozbudzona siadłam na brzegu łóżka i skupiłam się na drodze, pieknej aleji w parku ( nie wiem skąd przyszło mi to do głowy ), na końcu tej aleji pojawił się męża brat ( nie żyje od 10 lat). Aleja była bardzo długa, szeroka z pięknymi drzewami a na końcu była mglista poświata na tle której widziałam sylwetkę. Zobaczyłam jak mąż idzie z ociąganiem i oglądaniem się za siebie ale idzie w stronę brata. Bardzo skupiałam się na tym żeby doszedł do końca ale wizja się skończyła. Długo nie mogłam zasnąć , bo nie wiedziałam czy mąż doszedł do końca. Od tamtego czasu nie nawiedza mnie ani nie mam wrażenia jego obecności.

Strony

Skomentuj