Groźne In-Sekty

Kategorie: 

Źródło: public domain

Nie jest dobrze. Istnieją bowiem sekty a sekty są dla duszy jak dla ciała insekty. W najlepszym przypadku są po prostu upierdliwe – a w tym najgorszym mogą nawet zabić. Jak wieść duszpasterska niesie sekty są niezwykle niebezpieczne, ponieważ duszę człowieczą mogą zaatakować nagle - w każdym miejscu, w każdym momencie.

 

Może stać się to tak szybko, że potem nie wiadomo jak to się stało. Wystarczy chwila nieuwagi, jakiś moment rozluźnienia, zwłaszcza na wakacje, no i po kolejnym człowieku. Był sobie koleś i nie ma kolesia. Atakuje go sekta i kradnie duszę. Tak właśnie wygląda niebezpieczeństwo według zeznań specjalistów z ambony. Ponadto, tym wszystkim (nie)dzielnym tropicielom sekt wcale nie ułatwia zadania fakt, że każda jedna „religia”, czyli wyznaniowa firma ostro walcząca o abonenta, uważa każdą inną „religię” właśnie za sektę.

 

I to właśnie ten fakt sprawia, że zamiast zbliżyć się do prawdy ambonauci sami również grzęzną w tym sekciarskim chaosie. Dzieje się tak, gdyż jako zaangażowani w paciorki przede wszystkim zajęci są najbardziej w świecie szukaniem sobie pana boga jakiegoś, bo poprzedniego tylko spuścili z oka i już im zaginął. Niejeden z tych bezpańskich tropicieli już utracił duszę kiedy nierozważnie opuścił za potrzebą bezpieczną ambonę i potem wpadł w szpony sekty czającej się na przykład w męskiej toalecie. A z pośród tych którzy nie mieli aż tyle szczęścia bardzo wielu stało się w ferworze poszukiwań po prostu głupszymi, kiedy ich umysły Zły zwiódł na manowce.

 

Licho nie śpi. Licho czuwa! Sekty zatem są to już nie ulega wątpliwości a są one bezlitosne i niezwykle groźne, bo nie tylko w wakacje albo toalecie sekty mogą dopaść duszę biednego człowieka ale również podczas ferii zimowych lub nawet ho ho w długi weekend. Po utracie duszy wiadomo, ginie człowiek. Fakty są przerażające. Coraz więcej na ulicach sekt a coraz mniej na ulicach ludzi. Nieustannie przybywa w związku z tym bezdusznych skurwy*** i zjawisko staje się już nawet gołym okiem zauważalne.

 

Sytuacja jest groźna. Stan zagrożenia narasta. Groźba wisi nad każdym. W niebezpieczeństwie są wszyscy, w tym nawet studenci drugiego roku bacologi a więc nie ma żartów.

Nie pozostaje zatem nic innego jak tylko się pomodlić… heh… żartowałem. Możemy oczywiście zamiast bezmyślnie klęczeć wziąć i… rozkminić ten cały problem na czynniki pierwsze po to, aby w końcu pomóc się uporać z sekciarstwem tym wszystkim, potencjalnym ofiarom z których większość nawet nie wie o co chodzi.

I najlepiej będzie, tak sobie myślę, omówić zagmatwaną problematykę sektową profesjonalnie. A więc zrobimy pro-sektorium, na jakimś powszechnie znanym prostym przykładzie, po to aby wypracować w końcu dla ludzkości naukową definicję sekty oraz udowodnić i wykazać olbrzymią szkodliwość jaką niosą sekciarze, którą można przyrównać do szkodliwości insektów.

 

Ponadto jako nienależący do jakiejkolwiek sekty jestem… w pełni obiektywny. I tak szczerze mówiąc nienawidzę wszystkich sekt po równo i tak samo.

A ponadto ponadto, mam własną religię no więc wszystkie warunki do nie subiektywnej oceny są jak najbardziej wypełnione Smile

 

Ale mimo wszystko żeby jednak nie było później niedomówień, że bacologia jest jakaś czy ja wiem… selektywna, że bacologia kogoś tam szczególnie nie lubi, że jest tendencyjna i pełna uprzedzeń, że nie toleruje jak trzeba czyichś wierzeń, zabobonów, przekonań lub przesądów, dlatego też, ten artykuł będzie miał zupełnie inną formę. Bardzo inną, ba, wręcz wyjątkową.

 

Otóż, aby uniknąć w niedalekiej przyszłości jakichś niesprawiedliwych, siejących nienawiść, nietolerancyjnych i bacofobicznych posądzeń, arcynajprzewielebny baca w uroczystym orędziu a właściwie orędzio-homilii, (nie mylić z głoszoną przez sekty chomilią, czyli pociągiem seksualnym do chomików - na czym kiedyś przyłapano w Tel-Avizji prymasa) jako ziemski namiestnik boga Słońce, który jest zwierzchnikiem Buddy, Allacha, Starego Czerwia Jehowy i innych półbogów, uroczyście ogłaszam:

 

Drogie duszyczki szukające zbawienia, opętane przez sekty baranki boże i łatwo(wierne) lecz poczciwe czereśniaczki, pozwólcie się uroczyście zaprosić na pierwszy taki, a więc bardzo historyczny artykuł na świecie. Artykuł interaktywny.

Tada!

Będzie to bowiem pierwszy na świecie artykuł na którego najważniejszą treść, nikt inny tylko wy sami, będziecie mieli osobisty wpływ i decydujące słowo. Tak, tak, to wy wszyscy, a konkretnie to ty udręczony sektami człowieku, który to teraz czytasz, wybierzesz sobie ową przykładową sektę, którą potem omówi skromnie jego czyli moja ekscelencja baca. Albowiem zaprawdę powiadam wam, sektów jest jak mrówków i tak w zasadzie to oprócz SOLARIUM KGB (Słowiańskiego Ortodoksyjnego Luźno Apokaliptycznego Radykalnego I Ultra Magicznego Kościoła Guru Bacystycznego) to na tym umęczonym świecie są wyłącznie same sekty. Tylko u bacy zero tacy! Piekła też nie ma. (Wszyscy walą żubra, biegają na golasa i idą do raju – nikt nie przegrywa.) Taka jest po prostu smutna prawda a, że sekt są tysiące to ty a nie ktoś inny sobie wybierzesz jedną spośród tych najgroźniejszych, ok?

 

Tak więc to jest bardzo ale to bardzo przełomowa chwila a zatem chyba wiecie już co robić: matki mocno przytulają niemowlęta do piersi a silni mężczyźni walą żubra w kapsel albo odpalają papierosy. Ale to jeszcze nie wszystko, bo aby i ciebie człowieku nikt w niedalekiej przyszłości nie posądził, że jakiejś tam sekty nie lubisz, baca pomyślał i o tym… no i heh… nawymyślał, że o wyborze tej sekty to już najlepiej niech zadecyduje ślepy los, czyli rzut monetą wykonany przez anonimowego nikomu nieznanego człowieka, który akurat tu sobie zajrzał aby przetrawić ten oto artykuł. W ten sposób zginie mniej osób.

Dlaczego, zaraz ktoś zapyta, rzut monetą?

Zaprawdę, powiadam wam jest tak, albowiem żyjemy w Polsce a rzut monetą potrafi wykonać nawet katolik. W końcu przez całe życie z uporem fanatyka trenuje te chrześcijańskie rzutki. Katolik czasami rzuca poprzez trzy rzędy pełnych grzechu katolików, czasami rzuca ponad głowami wyższych od siebie grzeszników, czasami jest tak przez stłoczonych fanów trójcy świętej odcięty, że nie ma szans przedrzeć się do piekiełka, wyszarpać darmowego wafla dla grzeszników  i włożyć pieniążek do skarbonki tylko zdesperowany przerzuca monetą chór, zestaw kolumn i wzmacniaczy lub całą orkiestrę plus big band organisty, zawsze trafiając do tacy. W archiwach Watykanu są również udokumentowane przypadki udanego rzutu monetą poprzez tornado, plagę szarańczy, ulewę cegłówek spadających z drewnianej dzwonnicy oraz niezbite i namacalne dowody odkryte pod bazyliką świętego Piotra na to, że jeszcze na miesiąc przed stworzeniem Adama pan bóg osobiście wyplótł dla niego wiklinową tacę i bankomat na monety po to, aby Adam już od najmłodszych lat mógł się w sporcie ćwiczyć. I skoro to tak sprawy wyglądają to niech zatem fachowy, profesjonalny, i bardzo wysoce prawdopodobny - katoliczy rzut monetą zadecyduje a będzie dobrze, czyli nikt nikogo nigdy o nic nie posądzi, no może co najwyżej Panią Przypadek.

No i dobra - to tyle dolewającej otuchy do serca homilii, a teraz przekażmy sobie znak pokoju i poszukajmy jakiejś monety.

Czy masz już człowieku/człowieczko pieniążek?

Dobrze. To teraz chuchnij sobie w niego na szczęście, wykonaj szybki rachunek sumienia czy warto uprawiać hazard bo w co niektórych sektach grozi za to czyściec (więc żeby nie było potem to tamto Smile i… zapoznaj się z regulaminem. Zasady rzutu monetą są z konieczności bardzo proste, gdyż co jak co ale w bacologii czyli Kościele Bacystycznym, najbardziej nam zależy na tym, aby prostych rzeczy niepotrzebnie nie gmatwać. Prostota wygląda więc tak:

Jak wypadnie orzełek omówimy sobie sektę świadków jehowy

Natomiast jak wypadnie reszka omówimy sektę świadków jehowy

Gdyby moneta upadła na boku zajmiemy się sektą scjentologów

Są jakieś pytania? (Gdyby mimo maksymalnej prostoty zasad jakieś były nie zawracaj od razu jego czyli mojej ekscelencji głowy ale najpierw – przejdź do działu FAQ)

NAJCZĘŚCIEJ ZADAWANE PYTANIA

- Dlaczego świadkowie są…?

- Ach… to po to, aby każdej co groźniejszej sekcie dać chociaż cień szansy.

- Ale dwa razy…?

- Dwa razy nie będziemy rzucać, to pewne. Wystarczy raz.

- Ale dlaczego i orzełek… i reszka… ?

- Ach już rozumiem. Masz pewnie w posiadaniu monety niemieckie – takie bez orzełka, prawda? W takim przypadku jak wypadnie hitlerek no to będzie orzełek a jak swastyczka to reszka.

- Ale…?

- Ale co ale? Co tu jeszcze cie gnębi, o żesz kur*a? Przecież to takie proste: gdybyś nie miał fenigów tylko monety z Watykanu to jest tak samo – litości. Jak wypadnie janpawełek to będzie orzełek a jak janpawełek alb jakaś królowa angielska upadnie na twarz, to reszka…

- Ale… ale co będzie jak moneta nie upadnie w ogóle?

- O, i to jest… to bo widzisz… eee… to jest… bardzo dobre pytanie. Tak więc… otóż jeśli podrzucona moneta nie upadnie w ogóle, i to jest ta bardzo wysoce prawdopodobna możliwość granicząca w pewnych regionach świata z pewnością,  to wówczas zajmiemy się sektą rzymskich katolików jako najbardziej spokrewnioną z cudami. Cudów bowiem żadnych ni ma, a jeśli podrzucona moneta nie upadnie to znaczy oczywiście, że ją przechwycił w locie jakiś numizmatyk. Odkąd bowiem władzę w pewnych regionach świata przejęła jakaś ob-żyd-liwa ciemna siła, numizmatyków non stop przybywa i jest to zjawisko rzeczywiście groźne i realne. Nawiedzony numizmatyk może, zupełnie jak sekta, zaatakować człowieka posiadającego monety zawsze i wszędzie - na skrzyżowaniu, w szkole, a zwłaszcza bardzo niebezpiecznie jest pod sklepem spożywczym, gdzie aż się roi od numizmatyków, podających się nierzadko za proroków odczyniających niestworzone cuda. To są oczywiście fałszywi mesjasze i fałszywe cuda, bo nawet początkujący iluzjonista jest w stanie bez trudu zamienić monetę na żubra. Natomiast doświadczony czarodziej bez wysiłku może monetę przemienić nawet na wino w hermetycznie zamkniętym kartoniku.

No i uprzedzając kolejne bezmyślne pytania dodam od razu, że jest jeszcze nieco bardziej prawdopodobna możliwość – ta, że rękę która chce podrzucić monetę strzaska spadający meteoryt z Plejad, którego nie dostrzegła w porę NASA. W takim więc przypadku zajmiemy się sektą new age która też propaguje wymianę handlową z Plejadanami.

Oczywiście w ferworze ekscytującego losowania nie możemy też zapomnieć o najbardziej prawdopodobnej możliwości, tej niemal oczywistej - kiedy podrzucona moneta co prawda upadnie ale prosto do uśmiechniętej jak kombinerki paszczy krokodyla, który wyłonił się ze studzienki kanalizacyjnej i na całą szerokość rozdziawił zębatą mordę. Gdyby moneta upadła właśnie w taki sposób a ponadto tak nieszczęśliwie, że nie możemy stwierdzić jak wypadło losowanie należy zaopatrzyć się w nożyce do blachy i otworzyć krokodyla albo nie otwierać i zdać na moją sugestię aby w takim przypadku zająć się sektą reptiliańską. To taka tylko sugestia ale ostatnie słowo należy oczywiście wyłącznie do ciebie i pamiętaj – to ty decydujesz czy otwierać krokodyla.

Wszystko jasne?

- No to rzucaj nareszcie. I… jak wypadło?

- Świadkowie jehowy.

- O cholera…

- Co?

- No proszę państwa, cooooo za niespodzianka, liczyłem i to na poważnie na mormonów lub ewentualnie zielonoświątkowców lub baptystów jakichś… no ale cóż, skoro wypadło jak wypadło no to słowo się rzekło i niech tam będzie wola niebios… w końcu gdyby bóg tak nie chciał, no to nie stworzyłby monety.

Świadkowie jehowy. Hmm…czyż nie brzmi to groźnie?

Brzmi a i owszem bo można z przerażenia czknąć albo nawet ziewnąć…

Kim są? Skąd się wzięli? O co onym chodzi? Co głoszą? I dlaczego?

Dużo pytań, a więc zwięźle no i po kolei.

Świadkowie jehowy są z innego wymiaru, czyli przybyli z zupełnie innej czasoprzestrzeni – tak ustaliła bacologia.

Nie wierzycie?

Oni wzięli się i zmaterializowali bezpośrednio z tej dziwnej, pełnej niezbadanych tajemnic przestrzeni znajdującej się tuż za drzwiami.

Puk, puk – i nagle są. Masakra.

I zauważcie że stało się to tak szybko że nie wiadomo jak to się stało. W jednej, dosłownie jednej chwili ich nie było a w następnej nagle jeb i są. Są (liczba mnoga) bo jak faceci w czerni, albo czupakabra oni zawsze pojawiają się parami. Dlaczego?

Żeby jak by co i ktoś dał komuś w dzioba, był ktoś pod ręką na tego… na świadka.

Tak więc są i chociaż to nieprawdopodobne za każdym razem chcą porozmawiać o biblii, o bogu albo o ponownym nadejściu starego czerwia jehowy. Nigdy jeszcze nie przyszli omówić dziadowskiej ekstraklasy albo jeszcze bardziej dziadowskiej polityki. Zawsze o dziadowskich czerwiach tylko chcą pogadać.

Z reguły zatem kończą swoją misję z powrotem w tej dziwnej przestrzeni znajdującej się za drzwiami. Ale to co jest niezbadaną tajemnicą, to fakt że kiedy już są z powrotem w tej przestrzeni, to tam nie rozmawiają o biblii albo o ponownym nadejściu czerwia. W ogóle nie rozmawiają i to jest naprawdę szokujące, bo przecież mogliby - jest ich dwóch, no tak czy nie? To naprawdę zagadkowe, gdyż oni zawsze przemierzają tę przestrzeń dwuosobowymi milczącymi patrolami.

To co zatem robią w tej przestrzeni skoro zawsze milczą i za nic w świecie nie chcą ze sobą rozmawiać?

No cóż, do wojska nie wstępują, krwi nie pozwolą sobie oddać, nie cudzołożą, nie palą, ba nawet nie kradną jak normalni ludzie. Zagadka jak nie wiem co, prawda?

Bacologia ustaliła zatem co też oni tam robią – i co się okazuje?

Okazuje się że świadkowie jehowy w tej przestrzeni większość czasu spędzają na obozach szkoleniowych gdzie intensywnie trenują. Są to ściśle tajne ośrodki paramilitarne – dla innowierców absolutnie niedostępne – ale skromnie powiem wam że udało mi się zhakować wujka googla i zdobyć dla was zdjęcie jednego z tych ściśle tajnych ośrodków bardziej zakonspirowanych niż Strefa 51.

[ibimage==19237==30_procent==none==self==null]

Poligon świadków jehowy jest niesamowity, prawda?

Od świtu do nocy świadkowie jehowy ćwiczą w takich miejscach nie żałując potu, krwi i trudu dobijając się nieraz po szesnaście godzin dziennie w tak trudnym terenie. Oczywiście w pełnym ekwipunku, na grzbiecie mają alpejskie plecaki pełne słowa bożego a pod pachami rulony ulotek, których łączna masa wynosi wagę świadka do kwadratu. Natomiast na wieczór na już obdarte do kości palce świadkowie zakładają plastry i kładą się spać w trumnach.

Kobiety świadków jehowy w tym czasie stoją na skrzyżowaniach lub patrolują ulice i rozdają ludziom swoje gazety.

Dlaczego?

I to także bacologia ustaliła – otóż te kobiety są tam na ulicy po to aby ich mężczyźni nie cudzołożyli. Proste.

Tak więc jak widzimy w świetle tych informacji ta sekta wygląda… zwyczajnie. Ot banda przygłupów i nawiedzonych matołków gotowych na śmierć zasrać każdą dyskusję biblijnymi cytatami.

Odpowiedz sobie teraz sam człowieku – czy nie taki właśnie obraz świadków jehowy masz w swojej głowie?

Czy nie jest to ten sam lub podobny image nieszkodliwych, przytępawych religijnych świrków?

No właśnie Smile

Jednakże zapewniam was – ten obraz to tylko zmyłka. W rzeczywistości kiedy wpuszczacie świadków jehowy za drzwi – to tak samo jakbyście wpuścili wilki w owczej skórze. Właściwie to nawet gorzej gdyż wilki nie są jadowite a świadkowie jehowy, owszem i to… naprawdę.

Poznajcie zatem PRAWDĘ zamiast opowiastek dla debili. A świadkowie jehowy powinni się ucieszyć szczególnie że jest w końcu ktoś kto chce… głosić prawdę Smile

Haczyk polega tylko na tym że będzie to prawda na ich temat.

Dobra to teraz wersja nie dla idiotów:

Świadkowie jehowy – satanistyczna sekta bazująca na okultystycznej koczowniczej masonerii głosząca nadejście królestwa jehowy. Utworzył ją Charles Taze Russell, który (podobnie zresztą jak twórca kultu mormonów) był koczownikiem oraz masonem 33 stopnia. Samozwańczy pastor Russell był oczywiście jako koczownik zagorzałym syjonistą, i to nie byle jakim – jednym z autorów Protokołów Mędrców Syjonu. Tak tak, to nie ktoś anonimowy tylko ten konkretny koczownik między innymi planował grubo ponad sto lat temu stworzenie komunizmu, nazizmu, terroryzmu, zatrutych szczepionek i powszechnej lichwy czyli długu opartym na oszukańczych odsetkach.

Świadkowie jehowy, jak wszyscy wiemy mają swój organ Strażnica w którym propagują wśród ofiar swoje na pozór niegroźne zabobony.

[ibimage==19238==50_procent==Oryginalny==self==null]

Ten organ jest przekładany na wiele języków, w tym polski, z oryginału angielskiego

[ibimage==19239==50_procent==Oryginalny==self==null]

W tym miejscu się zatrzymajmy przez chwilę aby omówić to co mamy przed oczami albowiem gdzie jak gdzie ale u zabobonnych i przesądnych do granic idiotyzmu opętanych numerologią, syjonistycznych koczowników, absolutnie nic nie jest przypadkowe. (O tym jak sobie zaprojektowali na przykład banknot jednodolarowy nie będę przynudzał bo raczej wszyscy już to wiedzą doskonale.)

I tak, w prawym dolnym rogu widzimy nie bez powodu wschodzące słońce – jest to odwieczny symbol koczowniczej masonerii. Wszystkie koczownicze loże mają bowiem nazwy typu wielki wschód Francji, wielki wschód Rosji, wielki wschód Anglii, itp. Oni aż takiego bzika mają na tym punkcie, że nawet rejon Izraela nie nazywają zgodnie z geografią Afryka, III Świat lub Kraj Rozwijający Się tylko… Bliski Wschód, nieprawdaż? I to mimo iż ten tymczasowy obóz koczowników nie leży i nigdy nie będzie leżał na jakimś wschodzie – to jest do licha, północna (kamienisto pustynna) Afryka. Afryka zamieszkała przez Afrykańskie plemiona i…?

I nic więcej Smile

W lewym górnym rogu widzimy natomiast krzyżyk w koronie czyli symbol zakonu templariuszy – pierwszych groźnych, bo zorganizowanych w parabankową mafię lichwiarzy, którzy jeszcze w średniowieczu się na poważnie uwzięli aby wpędzić w długi wszystkich, a za wyłudzone pieniądze odbudować w Palestynie synagogę szatana czyli prawdziwego boga syjonistów. Mnóstwo niewinnych zupełnie ludzi pod tym kątem wówczas wymordowali. Szatan bowiem lub inaczej papcio lucyfer jest dla koczowników nie tylko ojcem lecz wyłącznym bóstwem – bóstwem o bardzo wielu imionach, o czym będzie jeszcze poniżej. Jak wyszło - wiadomo ze źródeł historycznych: mimo iż templariusze nagromadzili niebotyczne skarby -„ubogim” rycerzom świątyni czyli chciwym satanistycznym sępom oczywiście nic z tych planów nie hmm.. to dobre określenie… nie wypaliło, albowiem jeden jedyny wspaniały król o przewspaniałym przydomku Piękny, wysłał koczowników przy pomocy stosów prosto do papci lucyfera po czym nakazał konfiskatę niegodziwie zdobytych majątków. I to był koniec europejskiej lichwy templariuszy i bardzo żałosny acz widowiskowy koniec ich wielkich mistrzów, którzy skwierczeli na stosach aż gawiedź wyła z zachwytu. No bo bądźmy szczerzy, kto by nie wył na wieść że wierzyciel idzie prosto do piekła. I to jest słuszna koncepcja… nawet bardzo bo w późniejszych latach powrócono do niej w obozach koedukacyjnych dla koczowni w całych Niemczech… no ale ten artykuł nie o tym ale o sektach. Tak więc niedobitki czy raczej niedopałki templariuszy uciekły do Szkocji i tam założyły pierwszą poważną współczesną masonerię – masonerię rytu szkockiego. Matkę wszystkich dzisiejszych koczowniczych masonerii. Ten symbol krzyżyka w koronie był bardzo długo tajnym znakiem po którym świadkowie jehowy nawzajem się rozpoznawali.

W prawym górnym rogu jest natomiast symbol największej obediencji zakonu templariuszy w USA. To przesłanie znaczy „oni żyją” (jeszcze :-).

W lewym dolnym rogu jest oczywiście tytułowa strażnica ale to CO ONA OZNACZA mówią tylko i wyłącznie te najwcześniejsze wydania tej heh… paranormalnej literatury świadków jehowy. Ot chociażby takie:

[ibimage==19240==50_procent==Oryginalny==self==null]

Tak, tak, dobrze widzicie The Zions Watch Tower to nic innego tylko na polski Strażnica Syjonu.

Tada! Alleluja!

No to skoro już się podstawowe sprawy wyjaśniły możemy omówić przypadek świadków jehowy nieco głębiej.

Czym się zajmują?

Ano jak niesie wieść duszpasterska, nie chleją, nie palą, nie cudzołożą i nie kradną jak normalni ludzie, tylko łażą jak karaluchy po domach z dobrą nowiną zwiastując nadejście końca świata kiedy mają zły humor lub Chrystusa kiedy jest im dobrze. Najlepsi są zdecydowanie w temacie „Armagedon”. Papcio lucyfer czyli jehowa w wielkim stylu powraca i pali żywcem wszystkich jak leci jakimś napalmem z nieba. Uchodźcy ze spalonych przez Jehowę miast idą z uśmiechem (typowym dla każdego uchodźcy, przecież Smile na jakąś szczęśliwą łączkę i… z tygryskami w berka siem bawiom. Wszyscy są szczęśliwi i się cieszom że Jehowa spalił wrednych sąsiadów spod trójki i tę panią z kiosku której waliło z ryja. Teraz są na łączce i nikomu nie wali. Tygrysom powyrastały worki trawiennie i już nie jedzą owiec tylko się bawią z jagnięciem. Jest bosko jest przepięknie. Tylko świadkowie jehowy ocaleli. Pokrzywy kwitną dla nich nawet w styczniu i wszyscy są szczęśliwi. Tak głosi ich najbardziej odlotowa nowina.

Świadkowie jehowy mają ich więcej i aby nie pobłądzili w tych wszystkich wersjach oraz klatkach schodowych pastor Russel napisał im:

[ibimage==19241==50_procent==Oryginalny==self==null]

Oprócz masońskiego uskrzydlonego symbolu egipskiego bożka Amona Ra który był według koczowników bóstwem ciemności – takim dawniejszym papciem lucyferem - i do którego pastor czuł w związku z tym ojcowsko synowską nostalgię, podręcznik ten jest pełen wskazówek typu co jak i kiedy. Innymi słowy jedna wielka przepowiednia napisana rękami współautora Protokołów Mędrców Syjonu. (więcej na ten temat tutaj):

http://www.piotrandryszczak.pl/piramida.html

Aha, ta jego sympatia i symbolika bierze się stąd, że w starożytnym Egipcie, w czasach kiedy koczownia rządziła tym mocarstwem, zarówno piramida jak i kult ciemności pozwoliły w swoim czasie odnieść koczownikom nienajgorszy sukces. Po przejęciu władzy w Egipcie, udało im się okraść ten kraj z całego złota a mieszkańców przy pomocy plag, czy inaczej mówiąc broni biologicznej… zdepopulować i… wykasować z istnienia ich mocarstwo. Większego sukcesu nigdy później nie odnieśli – stąd ich uporczywe starania aby to znowu powtórzyć. Szans co prawda nie mają gdyż Amerykanie nie są aż tak bardzo głupi jak by to mogło wynikać z koczowniczych filmów i są w odróżnieniu od Egipcjan tego zagrożenia w pełni świadomi i… uzbrojeni. Z każdym dniem coraz bardziej. Notabene, wy też powinniście się bronić przy pomocy… broni, taka jest moja opinia, do której każdy ma prawo. A jeśli koczownicy wam zabraniają to sory Batory ale świata nie obejmą w posiadanie ludzie naiwni. Tak więc nie pytajcie się koczowników o jakieś pozwolenie, tylko gromadźcie coś do obrony, bo powody są dwa – złota w Europie i Ameryce JUŻ DAWNO NIE MA a plagi są tuż, tuż, na wyciągnięcie ręki. Chodzi tu głównie o szczepionki, wirusy oraz chemitralsy o których zawodowi kłamcy i pospolici zdrajcy, czyli tak zwani politycy, udają że nie wiedzą. Dowodem koronnym, że to słuszna koncepcja jest ten, że kiedy koczownia rozwalała na kawałki Jugosławię aby położyć chciwą łapę na złożach promieniotwórczych pierwiastków tylko i wyłącznie broń z dnia na dzień przedstawiała w tym rejonie jakąkolwiek walutę czyli wartość. Broń i amunicja – nic więcej nie decydowało o tym kto przetrwa a kto nie. Pamiętajcie o tym bo przetrwa tylko ten który ma dobrą pamięć. Możecie też zawsze wymusić prawo do powszechnego i legalnego posiadania broni – to tylko kwestia liczby głosów lub protestujących w debilnej koczowniczej lichwokracji. Wymusiliście upadek acta – więc to też się musi udać. Szwajcaria i Osrael to odwieczne i współczesne gniazda koczowników, syjonistów i masonerii i tam każdy ma broń w chałupie – nie dajcie się zatem zwieść że broń nie zapewnia spokoju. W Iraku każdy ma kałacha i w Afganistanie też jakąś dwururkę i tam… tam koczownia nie może odnieść zwycięstwa, no tak czy nie tak? I to pomimo nieograniczonych funduszy! Ale nie odbiegajmy od tematu bo jeszcze zapomnimy co tam nowego u świadków jehowy?

Aha no łażą po domach namolnie i głoszą dobrą nowinę. Dobrą dla nich rzecz jasna albowiem jak już możemy stwierdzić bacologia nie ma cienia wątpliwości czym jest ta i każda inna sekta. Oto precyzyjna definicja:

Sekta – jest to ultra groźne koczownicze ugrupowanie o charakterze religijnym głoszące „słowo boże”.  Cecha charakterystyczna – nieziemska wręcz delikatność i nadwrażliwość na krytykę przy jednoczesnej zdolności do najgorszych zbrodni przeciwko ludzkości. Cecha charakterystyczna druga – absolutna niezdolność do zrozumienia tego, że od momentu kiedy jej „bożek” spalił żywcem dwa miasta i próbował utopić… wszystkich ludzi – epoka dyplomatycznego języka i eleganckich konwenansów, niestety ale kur*a… przeminęła!

Fraza „słowo boże” jest w cudzysłowie bo biblia którą tak namiętnie badają świadkowie jehowy nie jest słowem bożym lecz co najwyżej słowem kogoś kto podaje się za boga – a to notorycznie robią tylko i wyłącznie koczownicy. Zawsze uważali się za boga lub bogów. Krąży co prawda pogłoska że biblia i Protokoły Mędrców Syjonu są napisane przez samego papcia lucyfera ale bądźmy racjonalni --- to dzieła koczowników, bo jest na to nie jeden niepodważalny dowód.

Chcecie jakiś?

Proszę bardzo, otóż historyjka o arce Noego jest żywcem skradziona z kilka tysięcy lat starszego od niej Eposu O Gilgameszu starożytnych Sumerów i jest ona tylko przerobiona na koczowniczą modłę. Pełno tam bowiem nie sumeryjskich wojowników tylko… koczowniczych superbohaterów i…?

I wyłącznie koczowniczych superbohaterów, bo jak każdy sam może to stwierdzić – koczownik to urodzony bohater Smile

Zawsze stoi w pierwszym szeregu gotów niemowlakowi wstrzyknąć zatrutą szczepionkę, jest gotów w pojedynkę wytruć gazami całą armię lub sam jeden wypełnić wodociągi wroga fluorem, związać ręce za plecami i odważnie strzelić tysiącom jeńców w tył głowy (Katyń), albo spuścić bombę atomową na chrześcijańskie kościoły (Hiroshima, Nagasaki) lub jednym malutkim i nieważnym czołgiem rozpędzić tysiące uzbrojonych w zęby Palestyńczyków. Taki jeden jedyny bohater Rotschild zdołał bohatersko oszukać na pieniądze pół nieprzyjacielskiego świata i wpędzić go w z dupy wzięte długi a do ich spłaty oszukać ponownie okradając pół świata z owoców jego pracy (podatek dochodowy).

Bandyci, mafia, kłamcy, masoni – nigdy nie było ANI JEDNEGO dobrego koczownika!

U świadków jehowy jedno jest tylko pewne - co dwa lata zmieniają datę końca świata a co kwartał większość… swoich koncepcji. Za czasów pastora Russella wychwalali pod niebiosa Wielką Piramidę w Gizie jako pomnik boży lub inaczej „biblię w kamieniu” a dziś jeb… i odżegnują się od niej jak diabeł od wody święconej głosząc jak zepsute katarynki że Wielka Piramida to pomnik demonizmu. Więcej o tej schizofrenii piramidalnej jest również pod tym linkiem:

http://www.piotrandryszczak.pl/piramida.html

Natomiast pastor Russell jako mason oczywiście piramidy nigdy się nie wyrzekł i nasza opowieść o nim kończy się tak, że chociaż się starał to niestety ale nie poszedł po śmierci prosto do papci lucyfera na trwające wieczność męki. To znaczy jeszcze nie poszedł, bo najpierw musi spłacić dług wobec matki Ziemi który zaciągnął żyjąc za długo i za bardzo hańbiąc swoją satanistyczną osobowością jej piękne oblicze. Pastor Russel obecnie leży na

[ibimage==19242==30_procent==Oryginalny==self==null]

Czyli Wielkim Złomowisku Zepsutych Masonów i spłaca gorliwie dług wobec Matki Ziemi jako nawóz.

Jak przystało na templariuszy i jego spalono a przy jego grobiku stoi sobie pełna masońskich symboli piramidka przypominając mu chyba, że papcio lucyfer ma na niego oko i cierpliwie czeka.

[ibimage==19243==30_procent==Oryginalny==self==null]

Po jego śmierci świadkowie jehowy rozeszli się po wszystkich domach – nie wiem skąd mi się biorą te analogie ale przypomina to inwazję starych dobrych karaluchów, których już jest na szerokim świecie ponad sześć milionów. Tylko w Polsce świadków jehowy jest sto dwadzieścia sześć tysięcy a więc to całkiem poważna piąta kolumna koczowni, której nie można lekceważyć.

Co naprawdę zatem robią? Ano łażą - to już wiemy. Podobno badają pismo święte no ale nie obrażajmy się tylko bądźmy realistami - niedługo będzize dwieście lat jak tak sobie je badają i co wybadali? Zero. A przecież nawet sto lat to jest kupa czasu i przez ten czas to nie tylko jakąś książkę ale nawet najbardziej leniwy grotołaz na świecie zdążyłby Angelę Merkel jeszcze dokładnie przebadać. Ja biblię wciągnąłęm w dwa tygodnie sam jeden. Tydzień mi zajęło zbadanie świadków jehowy. A oni? Heh, jest ich sześć milionów a jeszcze ani jednego słowa nie wybadali, bo nie oszukujmy się nie o ZBADANIE książki chodzi ale o wieczne BADANIE, ok?

Jakby zrobili babola i książkę jeb... zbadali no to musieli by isć do pośredniaka i się przekwalifikować z badacza na jakiegoś spawacza.

Wiemy też że trują o coraz to nowym końcu świata i nieustannie przesuwają datę tego wydarzenia co sprawia że ten koniec świata to najbardziej ruchome święto na ziemi. A zatem logika nakazuje wyciągnąć wnioski i zadać właściwe pytanie, skoro to wszystko co robią tylko na pokaz to... tylko propagandowe brednie:

CO ONI KUŹWA TAK NAPRAWDĘ ROBIĄ?

Bo nie miejcie ludziska żadnych złudzeń – w te biblijne popierdółki absolutnie ani jeden z nich nie wierzy Smile

Pomyślmy zatem ale tylko i wyłącznie logicznie – gdyby świadkom jehowy zależało na wyznawcach to przecież nie chodziliby po domach tylko… zapraszali do własnego przy pomocy rozdawanych ulotek, raklam w TV albo radio. Tak robią wszyscy walczący o klienta, prawda? Dlaczego więc oni tak naprawdę robią ten pseudo marketing od dupy strony?

U koczowników nic nie dzieje się bez powodu, pamiętamy? A zatem wszystko, dosłownie wszystko jest bardzo starannie ZAPLANOWANE. I przyczyna jest bardzo prosta, logiczna oraz prozaiczna. To żadne chodzenie z dobrą nowiną tylko… wywiad środowiskowy. Ot co! Dla sekty bowiem jest niezwykle istotne zbieranie funduszy. Nie mniej istotne jest dla koczowników zbieranie wszelkich możliwych informacji. Ich raj to powszechna inwigilacja i takie jest po prostu zadanie tych, nie bójmy się tego powiedzieć, wścibskich patroli. Patrolują i węszą zawodowcy po to, aby wyłonić najlepiej sytuowanych i zebrać pod kątem korzyści dla sekty jak najwięcej o nich wiadomości.

Po co?

To przecież oczywiste, gdyż wynika z historii – po drugiej wojnie światowej koczownicze UB – tylko i wyłącznie dla pieniędzy lub nieruchomości wymordowało kilka tysięcy majętnych Polaków. Tysiące zginęły z rąk koczowniczych bandytów. Skąd koczownicy wiedzieli że ktoś ma ten majątek? I tu leży odpowiedź jakie naprawdę jest zadanie łażących po domach świadków jehowy – to są wilki w owczej skórze, gotowe przy pierwszej lepszej okazji odłożyć „słowo boże” jako koszerne do kosza i rzucić się do gardła lub zamordować bohaterskim nożem w plecy lub przynajmniej dając współziomkom cynk o nadających się na napad ofiarach.

Notabene inną sektą uwielbiającego łazić po domach z dobrą nowiną, są te hordy katolickich pedofilów, które doskonale znacie. Nie łudźcie się że po kolędzie idą z dobrą nowiną, bo jaka ona w końcu jest? No jaka? Że Maria porodziła syna? Też mi nowina – od dwóch tysięcy lat ta sama…  to nie o tę nowinę chodzi ludziska, lecz o wywiad środowiskowy. Nie wierzycie?

Fakty są straszne – co drugi klecha w komunie był również kapusiem ubeków. Co drugi – dociera to do was? Myślicie że teraz nie donosi?

Ha. No właśnie. Koczownik a tych jest przepełno w każdej jednej sekcie zawsze pozostanie koczownikiem – pokazując mu swój dom lub wyznając „grzechy” na spowiedzi sami sobie zakładacie pętlę. A koczownik jak tylko będzie miał okazję ją… zaciśnie.

Zrozumcie że świadkowie jehowy są gorsi od wszystkich – nawet od tych z tele2. Po wizycie tych z tele2 macie dwa razy większy abonament a po świadkach możecie stracić wszystko – włącznie z życiem. To pazerna i mordercza sekta – jej trzon to masońscy koczownicy – i uwierzcie są dużo gorsi od papcia lucyfera. Nie bez powodu ta sekta jest w wielu krajach zakazana, nielegalna i naprawdę nie bez powodu świadkowie jehowy byli zsyłani w bardzo wielu krajach do więzień lub obozów. Trafiali tam nie za głoszenie bredni tylko za kryminalne czyny poparte prawomocnym wyrokiem sądowym.

Tyle o świadkach jehowy a teraz przekażmy sobie znak pokoju i zastanówmy się czy aby przypadkiem twoja religia też nie ma koczowniczych źródełek. No pomyśl przez chwilę na (s)pokojnie człowieku.

Pomyślałeś?

Bo ja tak i wiesz co mi przyszło do głowy?

Otóż każda jedna koczownicza religia, która tak naprawdę jest sektą, ma wspólny mianownik wynikający z bacologicznej definicji sekty. Niebezpieczeństwo i cały podstęp tej koczowniczej pseudo religii polega na tym, że ZAWSZE do potencjalnej ofiary posiadającej jakikolwiek wartościowy majątek (pieniądze, ziemia, nieruchomości) podchodzi koczowniczy sekciarz mający do zaoferowania wyłącznie „słowo boże” a nie mijają nawet dwa pokolenia, kiedy ofiara zostaje pozbawiona majątku (lub nawet życia) zostając na placu zabaw co najwyżej wyłącznie z bezwartościowym „słowem bożym”.

I oto moi drodzy cała tajemnica (sekciarskiej) wiary Smile

Zapewniam was, jeśli gdzieś jest jakakolwiek nie koczownicza religia, to jest ona z fanatycznym zacięciem tępiona ogniem i mieczem – w takim przypadku koczownia nie pierd*** farmazonów o tolerancji wyznaniowej lub poszanowaniu czyichś wierzeń. O nie! I to jest REGUŁA od której nie było jeszcze NIGDY wyjątku.

Tylko koczownicze religie każą wam „się” szanować i respektować a to przecież kupa śmiechu, bo nawet jeśli myślicie że baca ustawił losowanie i jest tendencyjny to tak oczywiście nie jest. Mogę wam dać słowo, że jakąkolwiek koczowniczą sektę byście nie wybrali – wynik jest zawsze ten sam. Na przykład wcześniej wspomnianą sektę mormonów także wymyślił inteligentny inaczej mason koczownik 33 stopnia. Ubzdurał sobie ten bodajże Joseph Smith, że na polu zboża objawiły mu się anioły a potem mu dały złote tablice prosto od pana boga. Tablice oczywiście wsiąkły, (tak samo jak te „wasze” z dziesięcioma przykazaniami Smile co jest już kolejną regułą u koczowników, ale uwaga, to że one były potwierdza stos aktów notarialnych gdzie zeznawali świadkowie którzy je widzieli. Chyba jehowy Smile

No i opowiedzcie sobie teraz uczciwie sami – czy tak naprawdę różnią się czymś te debilne do niemożliwości koczownicze sekty? Czy głupotę można podzielić na większą lub mniejszą?

Wniosek końcowy: wszystkie sekty które „należy respektować” to są tylko niestworzone brednie wzięte prosto z koczowniczej dupy i to stosunkowo niedawno! I taka też ich jest rzeczywista wartość – to po prostu kupa... śmiechu.

No i to tyle bądźcie zatem pozdrowieni, a że pobluźniliśmy sobie dziś jak skur*** no to jeszcze raz przekażmy sobie na wszelki wypadek znak pokoju. Żyjcie zdrowo, niesektowo. Cukier krzepi.

Źródła: (pochodzą przeważnie z konkurencyjnej sekty no ale w końcu gdzie dwóch sekciarzy się bije tam baca sobie skorzystał Smile

http://www.jesus-is-savior.com/False%20Religions/Jehovah%20Witnesses/jw.htm

http://www.piotrandryszczak.pl/piramida.html

http://www.piotrandryszczak.pl/

 

 

Redakcja portalu innemedium.pl informuje, że opinie wyrażone w powyższym artykule nie są tożsame z poglądami redakcji. W przypadku wątpliwości odnośnie tej publikacji prosimy o kontakt 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika baca

ależ ojciec parhylion ma dziś

ależ ojciec parhylion ma dziś wyjątkowo głęboką depresję... ech i ta radość dobrego parafianina, że komuś się coś może nie udać... ta nieskrywana nadzieja....
he he he...  ale to takie typowe oraz bardzo popularne w kręgach katolików... życzenie bliźniemu aby był biedny Smile
i między innymi właśnie dlatego ojcze parchylionie nie jestem ani katolikiem ani kimś biednym
wiem wiem na Smród Starego Przedwiecznego Parcha, że to brzmi parszywie, no ale cóż mogę to prawda Smile

Portret użytkownika b@ron

jako osoba całkowicie

jako osoba całkowicie neutralna w kwesti wyznań, osobom które kołaczą do moich drzwi celem przekazania mi "słowa bożego"kulturalnie dziękuję  ...moja bardzo oddana koleżanka z wiary katolickiej ,powiedziała mi kiedyś mądre słowa "z wiarą to jest tak że czasem odchodzi bo nie da rady jej zatrzymać" istota Boga jest mi całkowicie nieznana ,jednak nie zadowalam się tekstami typu "niektórych rzeczy nigdy nie zrozumiemy" fajnie by było wiedzieć skąd to wszystko się wzieło ale pomimo tylu wersji ,nie sądzę by któraś była prawdziwa...żyjemy w świecie gdzie wszystko opiera się na hipotezach...rzekome przekazy bądź słowa które zostawił bóg , nie przekonują mnie w żadnym przypadku a niestety nie da rady wierzyć na siłę , bo to bez sensu ...w chwili kiedy odchodziłem od kościoła ,po rozmowie z księdzem nie usłyszałem niczego co by mnie miało zatrzymać ,usłyszałem regułkę jakie straszne okropności mnie spotkają za moją niewiarę ...dziś nie sądzę by ten kapłan był dobrym kapłanem ...on wykonywal misję , nie miał boga w sercu ...16 lat już prawie mam oczy otwarte ,bez wiary świat jest inny, niekoniecznie lepszy ...ale ludzi się nie przekreśla, w tym chorym świecie czasem nie da rady wierzyć, ale czy przez to jestem złym człowiekiem???

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika pio_ogo

Piknieś tą nową-starą

Piknieś tą nową-starą dyscyplinę sportową opisał pod nazwą "rzut monetą do wikliny" aż dziw bierze, że przy takim masowym uprawianiu jeszcze olimpijską nie została bo na złoto mielibyśmy chyba wyłączność jako kraj. Trudniej zaczyna się robić jak to ma być "cicha" ofiara bo banknotem już nie tak łatwo przerzucić chór, zestaw kolumn i wzmacniaczy lub całą orkiestrę plus big band organisty, zawsze trafiając do tacy
no chyba żeby samolociki z tego robić Smile

Strony

Skomentuj