Ostrzelano UFO, które pojawiło się w okolicy Kapsztadu

Kategorie: 

Źródło: kadr z Youtube

W okolicach Kapsztadu, w Republice Południowej Afryki, doszło do dziwnego incydentu, który może się okazać dowodem na to, że wojsko oddało wiele strzałów do jakiegoś dużego niezidentyfikowanego obiektu latającego. UFO obserwowano przez ponad 40 minut i według świadków znajdowało się w okolicy bazy marynarki w Simonstown.

 

Do zdarzenia doszło 6 kwietnia 2013 roku w godzinach wieczornych, około 21:00 czasu lokalnego. To właśnie z pobliskiej bazy wojskowej prowadzony był ostrzał tego obiektu. Jak donosi portal www.worldnewstomorrow.com nie jest jasne czy celowano do tego obiektu, czy tylko starano się go przepłoszyć. Wiadomo za to, że obiekt nie odpowiedział ogniem.

 

Ze względu na to, że zdjęcia wykonywano nocą kształt obiektu nie jest łatwy do ustalenia. Sądząc po dystrybucji świateł może być dyskoidalny. Nie można również wykluczyć, że był obiekt, który wyłonił się spod wody, czyli według oficjalnej nomenklatury byłby to nie UFO  USO.

Według świadków obserwacji incydent był bardzo słabo widoczny gołym okiem. Jednak, gdy zafrapowany strzałami w oddali mieszkaniec wybrzeża użył kamery z włączonym filtrem podczerwieni udało mu się zobaczyć znacznie więcej. Obiekt na powyższym nagraniu mógł mieć nawet kilka kilometrów długości i w jego okolicy widziano wiele niebieskich świateł wyglądających jak mniejsze pojazdy orbitujace wokół niego.

 

Bardzo dziwna była tez reakcja wojska, które zapytane o przyczyny ostrzału w nocy najpierw udawało, że do niczego nie doszło a potem, gdy stało się to zbyt ewidentne przyznano, że odbywały się ćwiczenia. Trudno zrozumieć, co można ćwiczyć w bazie marynarki wojennej skoro wszystkie okręty znajdowały się w porcie.

 

Incydent pozostanie zapewne nierozwiązany, bo trudno oczekiwać, że władze powiedzą prawdę. Biorąc jednak pod uwagę, że według przekazów wystrzelono kilkaset salw można zadać pytanie o to, dlaczego i z czego strzelano do tego obiektu. Niektórzy sugerują, że w to starcie zaangażowany był ziemski tajny samolot kosmiczny Aurora. Gdyby tak uznać wtedy na cały incydent należałoby spojrzeć inaczej i nie byłby to wtedy ostrzał obiektu, ale starcie powietrzne. Sprawę badają dokładnie lokalni ufolodzy, więc być może doczekamy się jeszcze ciągu dalszego.

 

 

 

Źródła:

http://www.worldnewstomorrow.com/?p=7642

http://www.capetown-direct.com/activity/visit-simons-town-naval-harbour

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
loading...

Komentarze

Portret użytkownika makimaz

"A stunning Ministry of

"A stunning Ministry of Foreign Affairs (MFA) report on Prime Minister Medvedev’s [photo top left] agenda at the World Economic Forum (WEF) this week states that Russia will warn President Obama that the “time has come” for the world to know the truth about aliens, and if the United States won’t participate in the announcement, the Kremlin will do so on its own."
A tu link:
http://www.whatdoesitmean.com/index1649.htm
Co myślicie?

Portret użytkownika MARGO

W poniższym linku też jest

W poniższym linku też jest opisany dość ciekawy przypadek...
 
Cyt. "..To, co wam teraz opowiem, nie przychodzi mi łatwo, lecz odnoszę wrażenie, że wy dwoje jesteście jedynymi ludźmi, którzy są w stanie to zrozumieć. Jak już ci powiedziałem przez telefon, Jim, pamiętam część tego, co stało się tamtej nocy.
Wiem, że na pewno doszło wówczas do kontaktu. Bardzo żałuję, że nie było tam Ciebie lub Coral. Uważam, że ludzie błędnie odbierają ufonautów i niewłaściwie interpretują to, co oni robią.
Nie są jedną rasą, która bada życie na Ziemi, jest ich cała grupa i w ciągu trzech lat od tej chwili ujawnią się całej ludzkości. Mogę również powiedzieć, że nie będzie to przyjemne spotkanie, jako że podczas niego mieszkańcom naszej planety zostaną udzielone ostrzeżenia.
Ich plan przewiduje ograniczony kontakt i dopiero po dwudziestu latach dalszych badań i rozważań być może nastąpi bliższy kontakt.
Oni również obawiają się o swoje życie i będą chronić je za wszelką cenę. Ich zamiary są pokojowe i jeśli przywódcy naszego świata zastosują się do ich ostrzeżeń, będzie się nam powodziło znacznie lepiej niż dotąd. Rzecz w tym, że to nie my mamy ich zaakceptować, lecz oni nas!

Moi drodzy, nie jestem w stanie opisać tego, co widziałem tamtej nocy na pokładzie ich statku, niemniej spróbuję to zrobić. Istoty te miały około 1,5 metra wzrostu i ogólnie były bardzo do nas podobne, z wyjątkiem głów, które były większe od naszych i pozbawione owłosienia, mniejszych uszu, nieco większych od naszych oczu oraz małego nosa i ust o bardzo wąskich wargach..."
 
Ciąg dalszy
http://pufoc.republika.pl/wziecia_moo.htm#top

Kimże jest człowiek jeśli nie potomkiem tego Boga ?  Czyż może od Boga się różnić ?   Czyż dąb nie jest w żołędziu zawarty  ? Czyż Bóg nie jest ukryty w Człowieku ?

Portret użytkownika Janusz

Nie mam zarejestrowanego

Nie mam zarejestrowanego konta bo żadko kiedy chce mi się cos skomentować ale to to mnie zwaliło z nóg. Co za idioci! Ale pocieszam się tym że zapewne ów przybysze są na tyle mądrzy i wyrozumiali, że zrozumią głupote tamtych szaraczków w moro. Nigdy nic do czarnych nie miałam ale widzę, że oni faktycznie mają nie do końca poskładane w kokpitach. Co się dziwić - słyszałam, że im bliżej równika tym młodsze dusze a wiadomo co za tym idzie

Portret użytkownika kolo21

Eeee tam nic nie widać tylko

Eeee tam nic nie widać tylko jakieś światełka.Fotka za to tych wielko ludów jest ciekawa.Jeżeli ten w środku ma 150 wzrostu to ci po bokach mogą mieć ze 2,50 metra?Widziałem juz kiedyś podobne zdjęcia.To nie fake.Tylko ten z lewej gdzie ma stopy?lewituje czy jak?

kolo21

Portret użytkownika zielonawyspa

Niezwykłe akrobacje w

Niezwykłe akrobacje w powietrzu, dematerializacja i materializacja, niewidzialność dla radarów, zdolność do zmieniania kształtów i bezgłośność lotu, to tylko niektóre z charakterystycznych elementów składających się na ogólny wizerunek zjawiska UFO, które już od ponad sześćdziesięciu lat stanowi wyzwanie dla współczesnej nauki.
Wśród tak wielu niezwykłych, wręcz nieprawdopodobnych, i tym samym trudnych do zaakceptowania w oparciu o znane nam systemy pojęciowe cech fenomenu UFO jest jeszcze jedna, której, co ciekawe, badacze tego zjawiska dotychczas nie poświęcali zbyt wiele uwagi, a która może być wskazówką prowadzącą do rozwiązania zagadki pochodzenia NOLi – zagadki, która zdążyła już ,,uformować” światową ufologię w dość szerokim spektrum przekonań, począwszy od mniej a skończywszy na wyjątkowo kontrowersyjnych koncepcjach, z których na dzień dzisiejszy coraz większe uznanie zyskuje w kręgach ufologicznych teoria równoległych światów. O czym mowa ? Otóż chodzi o intrygujący stan ciszy i nie tylko, jaki dość często towarzyszy wielu spotkaniom z UFO, który zwykło się tłumaczyć jako chwilowe ,,zniknięcie” materialnego świata i zmysłów i jakby wejście do magicznej krainy. Ów stan, nazywany przez niektórych ufologów stanem zmienionej świadomości analogicznie do cudownych doświadczeń Dorotki zabranej do magicznego świata w Czarnoksiężniku z krainy OZ, z którego wróciła bez jakiegokolwiek świadectwa potwierdzającego jej niezwykłe doświadczenia, został ochrzczony przez wybitną brytyjską badaczkę zjawiska UFO, Jenny Randles, mianem ,,Czynnika Oz”.
Wbrew powszechnemu mniemaniu, definicja terminu ,,Czynnik Oz” nie ogranicza się tylko do opisu osobliwej ciszy, do jakiej stosunkowo często dochodzi przed lub też z chwilą pojawienia się NOLa. Z ,,Czynnikiem Oz” mamy również do czynienia w sytuacjach, gdy dochodzi do szeroko rozumianych anomalii czasowych będących wskazówką dla niektórych ufologów, iż w tych przypadkach mogło dojść do wzięcia na pokład NOLa. Owe anomalie czasowe mogą objawiać się w postaci czasu, który stanął w miejscu (lub został ,,zamrożony”), a w innych przypadkach został rozciągnięty, co odnotowuje się znacznie częściej w czasie bliskich spotkań. Trzecią i ostatnią cechą wskazującą na wystąpienie ,,Czynnika OZ” jest na przykład nagłe zniknięcie samochodów z drogi, z której jest obserwowany NOL. Innym razem mamy do czynienia z osobliwym brakiem innych świadków w rejonie manifestacji NOLi, mimo ich dużych rozmiarów i tego, że są obserwowane również za dnia.
         
Można domniemywać, że ,,Czynnik OZ” spotyka się jedynie podczas obserwacji NOLi. Jednak również w kwestii występowania fenomen ten jest szeroko rozumiany, albowiem odnotowano go w trakcie manifestacji różnych zjawisk paranormalnych, takich jak chociażby telepatia, luki w czasie, OBE (Out of the Body Experience – doświadczenie z przebywaniem poza ciałem), a także obserwacje duchów. Aby nieco przybliżyć Czytelnikom istotę ,,Czynnika Oz”, w artykule tym ograniczę się jedynie do przedstawienia go na przykładzie zjawiska UFO, prezentując kilka obserwacji oraz ciekawych ludowych podań, które opowiadają o magicznych krainach, w których czas płynie inaczej. Zacznę od kilku charakterystycznych incydentów pochodzących z archiwum LKBZN KONTAKT. Świadkom niżej opisanych zdarzeń nadałem fikcyjne imiona i nazwiska, z uwagi na ich życzenie zachowania całkowitej anonimowości, a także ze względu na to, że przy omawianiu obserwacji UFO zwykle nie podaję prawdziwych imion i nazwisk świadków.    
Klasycznym przykładem zdarzenia, w którym odnotowano wystąpienie ,,Czynnika OZ”, jest bardzo interesująca obserwacja, do jakiej doszło wiosną 1973 roku (bliższej daty nie udało się ustalić) w niewielkiej miejscowości Gorlice położonej na południe od Kostrzynia w Lubuskiem.

Pewnego ciepłego majowego wieczora około godziny 20.00 14 – letni wówczas Władysław wychodzi ze swojego domu na dwór, aby się przewietrzyć i chwilę pospacerować. Wchodzi na ganek iż zaczyna rozglądać się po okolicy. Nagle rozlega się głośny świst o tak dużym natężeniu, że jest nie do zniesienia. Odruchowo odwraca głowę w prawo w kierunku źródła dźwięku i w tym samym momencie okolice spowija całkowita cisza. Ustaje cykanie owadów, świergot ptaków i wiatr. Spoglądając w prawo, dostrzega jednocześnie w odległości 30 metrów od ganku, tuż za rosnącymi w tamtym miejscu drzewami, unoszący się na wysokości około 15 – 20 metrów niewielkich rozmiarów ciemnobrązowy, jednolity na całej powierzchni, dysk. Obiekt wygląda jak dwa połączone ze sobą talerze, które oddziela biegnący wzdłuż całego pierścień złożony z czerwono purpurowych świateł pulsujących w jednosekundowych odstępach i jednocześnie wirujących wokół całego obiektu z prędkością jednego obrotu na 20 sekund. Na szczycie dysku świadek dostrzega ponadto okrągłą kopułę o mniejszej średnicy, a nad pasem pierścieni szereg ciemnoszarych kwadratowych okien 2 – 3 razy większych od świateł widocznych na pierścieniu.
         
Rzeczą dość niezwykła a zarazem powszechnie spotykaną w tego typu zdarzeniach było całkowite unieruchomienie świadka, który w czasie całej obserwacji mógł jedynie poruszać oczami i śledzić ruchy obserwowanego przez siebie NOLa. Z kolei NOL zaczął po chwili wolno przemieszczać się w kierunku zachodnim. Po pokonaniu około 50 – 60 metrów nieco przyspieszył, a po oddaleniu się na odległość 200 metrów zaczął się wznosić i z chwilą gdy dotarł nad pobliską miejscowość Pławidła (4 km od Gorlic), przekroczył granicę polsko – niemiecką i przestał być widoczny.
 
Literatura folklorystyczna jest o tyle ciekawa, że odsłania przed nami cały szereg niezwykłych ludowych opowieści, w których oprócz historii opowiadających o kontaktach ludzi z demonicznymi stworami, które wykazują wyraźne podobieństwo do istot występujących we współczesnych relacjach z wzięć, odnajdujemy również takie, które opowiadają o baśniowych krainach, gdzie czas i przestrzeń funkcjonują inaczej, co tylko potwierdza domniemania, że ,,Czynnik OZ” towarzyszył spotkaniom z NOLami już w zamierzchłych czasach. Idealnym tego przykładem jest legenda o irlandzkim bohaterze, wojowniku Osjanie, którego piękna księżniczka z rodu Sidhe zwabiła do swojej magicznej krainy miłości (Tir na nog). Osjan przebywał w tej mistycznej krainie przez trzysta ziemskich lat. W końcu zatęsknił za swoją ojczystą ziemią i postanowił wrócić do Irlandii, żeby wziąć udział w naradach Bractwa Fedin. Otrzymał białego konia i został ostrzeżony, że pod żadnym pozorem nie wolno mu z nie go zsiąść. Wróciwszy do swojego świata, Osjan ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu dowiedział się, że wszyscy jego najbliżsi przyjaciele już dawno nie żyją, zaś kraj całkowicie się zmienił. W końcu zsiadł z konia i dotknąwszy ziemi przeobraził się w niedołężnego starca.
Podobną historię przedstawia angielska legenda o dwóch robotnikach rolnych – Rhysie i Llewellynie. Pewnej nocy obaj wracali z pracy do domu, gdy nagle Rhys usłyszał dziwną muzykę. Ponieważ Llewellyn nic nie słyszał, ruszył dalej do swojego domu, natomiast podekscytowany tajemniczą muzykę Rhys zaczął tańczyć w jej rytm. Nazajutrz wszelki słuch po nim zaginął, zaś zorganizowane poszukiwanie nie dało rezultatu. Podejrzany o zamordowanie Rhysa Llewellyn został uwięziony. Wkrótce zdarzeniem tym zainteresował się uczony starzec, który kazał Llewellynowi zaprowadzić siebie na miejsce, gdzie ostatni raz widział Rhysa. Dotknąwszy stopą ,,magicznego kamienia”, Llewellyn usłyszał przejmującą muzykę harf i zobaczył Rhysa tańczącego w kręgu z ,,małymi ludzmi”. Udało mu się go wyciągnąć i w tedy Rhys oświadczył, że tańczy dopiero od kilku minut. Był zaskoczony faktem, że upłynęło tak wiele czasu od chwili, gdy zaginął. Wkrótce potem zachorował i zmarł.

Wracając jeszcze do podań ludowych, należy zwrócić uwagę na to, że podobne motywy do bajecznych krain przewijające się w angielskim folklorze odnajdujemy również w folklorze chińskim. Nie sposób tutaj zaprezentować czytelnikom choćby części tych niezwykłych legend nafaszerowanych ufologicznymi elementami, niemniej jedna z nich zasługuje tutaj na szczególną uwagę. Mowa w niej o dość powszechnie spotykanych w chińskich podaniach ludowych ,,jaskiniowych niebiosach”. Według tamtejszych legend pod górami Tu Kuang-t’’ing istnieje cały szereg podziemnych ,,jaskiniowych niebios”. Bohater jednej z takich legend postanawia odwiedzić owiane tajemnicą kompleksy tych jaskiń i dociera do pięknej krainy, w której spotyka zapierające dech w piersiach pałace, pawilony z czerwonego jedwabiu, a w nich urocze kobiety, które grają dla niego piękne melodie, podczas gdy on delektuje się smakiem cudownego napoju. W pewnym momencie postanawia wrócić do domu. Po wielu trudach udaje mu się opuścić ciągnącą się w nieskończoność sieć podziemnych jaskiń. Gdy dociera do domu, napotyka jedynie swoich potomków aż z dziewiątego pokolenia, którzy informują go, że ich dawny przodek udał się przed wiekami do strasznych pieczar jaskiniowych gór Tu Kuang-t’’ing i już nigdy z nich nie wrócił.
        
Wybitny znawca kultury staroindyjskiej i zarazem czołowy badacz zjawiska UFO, R.L. Thompson, analizując literaturę wedyjską w swojej słynnej książce ,,Tożsamość obcych”, dowodzi, że w takich w bogate aspekty ufologiczne starożytnych dziełach, jak Ravana i Mahabharata, można również doszukać się historii zawierających ,,Czynnik OZ”. Oto jeden z przykładów pochodzący z Ramajany:
 
         Wtedy, korzystając z okazji, w przebraniu wędrownego mnicha Ravana szybko zbliżył się do pustelni, aby odszukać Vaidelhi (Sitę). Miał splątane kędziory, ubrany był w szafranową szatę, dzierżył potrójne berło i lostę. Ów wielce potężny Raksas – wiedząc, że Sita jest sama – o zmierzchu, gdy pod nieobecność Słońca i Księżyca ciemność okrywała ziemię całunem, podszedł do niej w postaci ascety..
         Na widok potwornej zjawy przestały się poruszać liście drzew, znieruchomiał wiatr, burzliwy nurt rzeki Godaveri uspokoił się i zaczął płynąć cicho. Natomiast dziesięciogłowy Ravana, wykorzystując nieobecność Ramy, w postaci mnicha o czcigodnym wyglądzie przybliżył się do Sity, gdy ta – ze względu na swego pana – pogrążona była w smutku.

więcej tu
http://czastajemnic.blogspot.co.uk/2013/04/normal-0-false-false-false-cs-ja-x-none.html#more
 

Zmusiło ono mnie bowiem do zadania sobie pytania "dlaczego wszelkie badania dotyczące UFO są prześladowane i muszą być prowadzone w głębokiej konspiracji". Badania te przecież nikogo nie krzywdzą, a ponadto biorąc pod uwagę kontrowersję jaka je otacza, są one ogromnie potrzebne naszej cywilizacji. Z czasów kiedy byłem aktywistą oryginalnej Solidarności, ciągle pamiętam podstawową zasadę, że kiedykolwiek zachodzi konieczność uciekania się do konspiracji, zawsze istnieć musi jakiś rodzaj okupanta który prześladuje owych ludzi zmuszonych do uciekania się do konspiracji. Stąd następnym moim pytaniem było: "kto jest owym niewidzialnym okupantem, jaki prześladuje wszystkich badaczy którzy dokonują rzeczowych badań UFO". Jak to doskonale już wiadomo, sukces badań naukowych głównie polega na zadawaniu właściwych pytań i potem znajdowaniu dla nich poprawnych odpowiedzi. W tym przypadku zapytanie "kto jest owym niewidzialnym okupantem" okazało się tym właściwym zapytaniem, które dostarczyło mi lawinowej odpowiedzi. Tak się stało, ponieważ poprawna odpowiedź na to pytanie brzmi owym niewidzialnym "okupantem" który prześladuje badania UFO, są sami UFOnauci, którzy z wielu najróżniejszych powodów usilnie przeszkadzają ludziom w poznaniu prawdy na ich temat, zaś w ramach tego przeszkadzania m.in. niszczą każdego kto bada ich zbyt dociekliwie. Tak samo jak owa odpowiedź szokuje, doskonale ona pasuje do wszelkich znaków zapytania dotyczących UFO. Wyjaśnia ona bowiem dlaczego istnieje tak wiele przeciwieństw i kontrowersji w naszym odbiorze zjawiska UFO, dlaczego ludzie reagują histerycznie na każdą wzmiankę słowa UFO, dlaczego istnieje cała ta oficjalna wrogość w odniesieniu do badań UFO, dlaczego każdy kto rzeczowo bada UFO zawsze dotknięty zostaje najróżniejszymi problemami i karami, dlaczego poprawne i racjonalne teorie i wyjaśnienia dotyczące UFO są zawsze krytykowane, podczas gdy najróżniejsze zwariowane teorie są rozmnażane w nieskończoność i upowszechniane bez najmniejszego oporu ani krytycyzmu, dlaczego wszelki materiał dowodowy jaki mógłby ujawnić sekretą działalność UFOnautów na Ziemi zawsze znika zanim ktokolwiek ma czas aby go dokładnie przebadać, dlaczego istnieją dosłownie tysiące i tysiące autentycznych zdjęć UFO dokumentujących z ogromną konsystencją i powtarzalnością istnienie tych samych statków międzygwiezdnych, jednak ciągle jacyś "luminarze nauki" uparcie stwierdzają że nie ma dowodów na istnienie UFO, itd., itp.
http://www.totalizm.pl/pajak_jan.htm
 

 

Portret użytkownika Laura

Ludzkość jest bardzo ciekawym

Ludzkość jest bardzo ciekawym zjawiskiem w kosmosie. Najpierw wysyła sygnały o swojej obecności, a jednoczesnie zaprasza obce cywilizacje do kontaktu.....no i jak już te obce cywilizacje zapuściły się na tę prowincję kosmosu, zwaną Ziemią, to ziemianie zaczęli do nich strzelać ze strachu. Specyficzna gościnność.

Portret użytkownika UFO-Emilcin

Pamietam ciemny świat.

Pamietam ciemny świat. Wyglądało, jak gdyby wszystkie światła, jakie mieli, były położone tak daleko, że było ciemniej niż u nas po zmierzchu. Było to jak malutkie słońce rozmiaru gumki do ścierania na ołówku.
— A co jest dookoła?
— Budynki, okrągłe, dziwne. Budynki nie mają rogów. Są zupełnie okrągłe, prawie jak igloo. Żadnej roślinności.
— Coś jak pustynia?
— Tak, tyle, że jest bardzo chłodno.
— Czy widziałaś tam jeszcze kogoś?
— Ktoś prowadzi mnie przez żółte drzwi w jednym z budynków. Jest tam dużo istot, które wyglądają jak ludzie, tyle że są dziwnie ubrane. Wydaje mi się, że jest tam duży stół i wszyscy stoją wokół niego. Jedna z osób wstaje, jest ubrana w długą, purpurową szatę - piekna purpura - z wysokim kołnierzem. Jest wysoka, ma nieco ponad dwa metry wzrostu. Zdaje się, że kieruje tym, co się dzieje, tym, po co tu przybyliśmy.
— Czy możesz opisać ją dokładniej?
— Nie sądzę, aby była człowiekiem. Zdaje się, że ma szarą skórę. To nie jest kolor ludzkiej skóry. Jest jak gdyby biaława. Ta istota jest bardzo wysoka i bardzo, bardzo chuda. Ma duże oczy, takie jak kot. Nie ma włosów. Ma zaokrągloną u góry czaszkę i nos, którego nie mają małe szaraki.
— Jaki ma nos?
— Długi. Ma długi nos i długą twarz. Ma też uszy, których małe szaraki również nie mają.
— Czy nos stanowi dominujący element twarzy?

— Jest duży.
— Czy twój rysunek jest zbliżony do tego, co pamiętasz?
— Mój rysunek przypomina to, co pozostało w mojej pamięci, tyle że ta istota wygląda tu na złą, natomiast w rzeczywistości na taką nie wyglądała.
— A usta?
— Żadnych warg, ale mówiła. To nie była mowa telepatyczna, ponieważ widziałam, że jej usta się ruszają. Pamietam, że w czasie gdy coś mówiła, podnosiła rece do góry. Pamiętam, że miała białe ramiona - zobaczyłam je, kiedy zsunęły się jej rękawy.
— Jakie miała ręce?
— Długie i białe, i bardzo szczupłe.
— Ile palców?
— Nie wiem. Przypominam sobie tylko, że widziałam długie palce.
— Czy zgromadzeni wokół stołu ludzie coś mówią?
— Wszyscy słuchają tego, co mówi ta istota. Czułam do niej duży respekt. Cokolwiek mówiła, było to bardzo skomplikowane, coś bardzo naukowego.
— Czy miało to jakiś związek z istotą zwaną potocznie modliszką?
— Nie wiem.
— Co jeszcze przypominasz sobie na temat modliszki?
— Była bardzo wysoka. Miała od 2 do 2,5 metra wzrostu i bardzo szeroki tors. Jej ramiona były długie i wyrastały z torsu zupełnie inaczej niż u nas. Miała trzy podobne do palców wyrostki, które nie poruszały się tak jak palce. Były znacznie sprawniejsze. Miała również stopy, też inne od naszych. Były cienkie i wąskie, małe i szpiczaste. Oczy miała czerwonobrązowe z wyraźnymi banieczkami na nich, które się lekko wybrzuszały. Nie wiem czy to była jakaś osłona oczu, czy co innego. Miałam wrażenie, że może czuć to, co ja, i że nie chce wprawiać mnie w wieksze przerażenie, niż jest to konieczne.
— Czy wyczuwałaś płynące z jej strony jakieś uczucia, na przykład dobroć lub współczucie?
— Podeszły wiek, mądrość i nieskończoną cierpliwość. To nie była dobroć i współczucie. Miałam wrażenie, że ona i jej gatunek istnieją od tysięcy lat - od bardzo, bardzo dawna. Najmocniej odczuwałam jej niesamowitą mądrość. Nigdy przedtem nie znalazłam się w obecności kogoś takiego, kogoś, kto emanował taką mądrością. Powiedziała mi wiele, lecz nie miałam wówczas pojęcia, co to wszystko znaczy. Cokolwiek to było, musiało być bardzo ważne. Było to coś, co dotyczyło tego, co sie stanie w przyszłości, i czegoś związanego z „przekształceniem w światło”, cokolwiek to znaczy. To ma coś wspólnego z tym, co się mi przydarzyło w pomieszczeniu wypełnionym swiatłem. Moje ostatnie wspomnienie kończy się w momencie, gdy wkraczam do tego pomieszczenia.
— Czy ta wielkonosa istota mogła być przełożonym modliszek?
— Nie.
— Jakiegoś rodzaju humanoid?
— Tak, humanoidzi o złotawym odcieniu skóry, i to nie jako przełożeni, ale bardziej jako sprzymierzeńcy. Jak gdyby współpracowali ze sobą od długiego czasu.
— Złociści humanoidzi i modliszki?
— Tak.
— Czy jest między nimi jakieś przymierze?
— Nie, przynajmniej nie wojskowe. Nie myślą tymi kategoriami, ale jest między nimi wzajemny respekt i troska, które są oparte na bazie wspólnego systemu wartości etycznych i duchowych. Obie rasy zdają się pracować dla tego samego celu - jakikolwiek on jest.
— Wielki respekt i troska między obu gatunkami?
— Tak. Obie rasy są bardzo zaawansowane w rozwoju i mimo iż gatunek modliszki jest znacznie starszy, obie rasy zdają sie dobrze współżyć i pracować w pełnej harmonii i wzajemnym szacunku.
— W takim razie gdzie należy umieścić te białoskórą, wielkonosą istotę?
— Nie wiem. Widziałam ją tylko ten jeden raz, w czasie gdy przemawiała.
— Czy mogła należeć do inteligencji, która była nadrzędna wobec wszystkich innych?
— Nie, nie. Najwyższą byłaby istota, o której opowiadałam ci w Sedonie [w Arizonie]. Dotyczy to olbrzymiej, wysoko rozwinietej formy życia, która ma już za sobą etap wymagający posiadania fizycznego ciała.
— W porządku. Ustawmy więc tę bezcielesną istotę na szczycie. Czy istota ta znajduje się w naszym wszechświecie?
— W naszym świecie. Mogę to jedynie wytłumaczyć w ten sposób, że odczuwam, iż jedyną istotą nad nimi mógłby być ktoś, kto jest Bogiem?
— Nad tymi olbrzymimi, niefizycznymi istotami?
— Tak. Postawmy te niefizyczne istoty nad humanoidami i modliszkami. Są one ogromne i zdolne do przemieszczania się we wszechświecie bez potrzeby używania jakichkolwiek statków bądź innych fizycznych pojazdów.
— Kto znajdzie się bezpośrednio pod nimi?
— Humanoidzi, ludzie o złotawej skórze. Potem modliszki, wreszcie wysokie szaraki, które mają białą skórę i są wyższe od małych szaraków. Wyższe szaraki mają źrenice w oczach. Z powodu ich ubioru nazywam ich Gumby. Ciągnie się on do samego dołu, przez co nigdy nie widziałam jego stóp i dlatego nazwałam go Gumby.
— To ci o jakby skośnych oczach i białkami takimi jak nasze?
— Mają białka w oczach i źrenice i wszyscy zdają się być naukowcami.
— Na twoim rysunku, ta głowa...
— Wybrzusza się z tyłu. Ich głowy są ukształtowane inaczej niż u szaraków [EBE typu I? - Przyp. L.M.H.].
— Zatem pod nimi znalazłyby się...?
— Małe szaraki. To tylko robotnicy, jak pszczoły lub mrówki, coś w tym rodzaju. Oni tylko wykonują prace [EBE typu II? - Przyp. L.M.H.].

Strony

Skomentuj